-Zostaw go, Drewniaku. - Kapelusznik wyciągnął dłoń w kierunku chłopca, a on puścił lustro tkwiące w mojej piersi. Oddychanie sprawiało mi ogromną trudność. To był już koniec?! Tak szybko? Poczułem, że z ust wylatuje mi krew. Zapełniła już całe moje ciało i desperacko szukała wyjścia. Znalazła je. Cały mój płaszcz był już zabarwiony szkarłatem. Chłopiec prawie warczał na Kapelusznika, który po chwili podszedł do niego, mruknął kilka niezrozumiałych słów, a ten zaczął miotać się na wszystkie strony. Ostatkiem sił złapałem za kawałek lustra, a ono jeszcze bardziej raniło mnie od środka. Chłopiec miotając się w konwulsjach krzyczał, a świat wokół mnie zaczął się rozmazywać. Zamknąłem oczy przestałem oddychać. To już definitywny koniec.
- Wyświadczyłem Ci przysługę, człowieku. Zapamiętaj.Nicość. Mrok. Śmierć. Tak wygląda śmierć? Moja śmierć. Żadnego powrotu wspomnień. Nic. Koniec.
Mrok. Mrok. Mrok. Mrok. Słowo to kłębiło się w moim umyśle jako pierwsza myśl.
Zimno. Szczególnie w dłoń prawej ręki. Czekaj. To zdanie nie ma sensu.To już kiedyś się stało. To już kiedyś było.
- Wdepnąłeś w gówno,człowieku.
- Jadasz padlinę, prawda?- odparłem automatycznie.
Lis się zaśmiał.
- Skąd wiedziałeś?
Jego głos przybrał strasznie mrocznej barwy. Wstałem. Świecił we mnie latarką.
-Nie jesteś poetą.-powoli wycedził.-
- Umarłeś już raz, człowieku.
"Tak przypomimam sobie."
- Może. - powiedziałem.
Pomyślałem o sensie tego dialogu. Znając "dom". Wybiegłem z niego oknem, słysząc jego krzyki wściekłości. Chyba nie chciał mnie tutaj. Biegłem ile miałem sił. Znajomy poranek oświecił moją szatę, która była w. idealnym porządku.
-LISIE! LISIE- wołałem głośno.
- Nie drzyj się tak.- usłyszałem po chwili. Lis stał 5 metrów za mną i dodał:
- Widzę, że spotkałeś Drewniaka...-zaśmiał.
- Żądam wyjaśnień. - zdałem sobie sprawę jak głupio brzmiałem porównując siebie w myślach to dziewczynki, która tupie nóżką, bo nie dostała cukierka.
- Spokojnie...- odparł śmiejąc się.
- Co tu się odpieprza?! - krzyknąłem.
- Wiedziałem, że taka będzie twoja reakcja tylko chciałem to zobaczyć.
Śmiał się głośno
CZYTASZ
Mglista Puszcza
Horror"Obudziłem się na brudnej i zimnej posadzce. Było tak ciemno, że nie wiedziałem czy mam zamknięte, czy otwarte oczy. Wstałem. Usłyszałem głos przypominający warczenie. "Ciesz się, że jadam tylko padlinę." Przybysz rzucił mi latarkę, po czym skierowa...