Voldemort patrzy się na mnie z pogardą. Na jego twarz maluje się obrzydliwy uśmiech zwycięstwa:
- Na co czekasz? - spytałem nie okazując, ani grama strachu - Zabij mnie.
- Harry, mój drogi chłopcze, tak długo czekałem na ten moment. Pozwól mi się nim delektować. Chce, żebyś był kruchy, niedługo będziesz błagał o śmierć. To będzie piękne widowisko.
- Nigdy nie zyskasz nade mną kontroli i o nic nigdy nie będę Cie błagał.
- Prawdziwy Gryfon... Niedługo przestaniesz być taki waleczny - powiedział z pewnością w głosie - Bellatrix gdybyś mogła zaprowadź naszego wybrańca do jego nowego domu.
~~~~~~~
Przez moje nagie ciało przebiega dreszcz. Siedzę w rogu małej celi, otulają mnie jedynie zimne ściany. Odcięli mi dostęp do światła, wody, jedzenia. Zabrali mi ubrania i moją różdżkę. Nie umiem określić ile dni już tu siedzę, wystarczająco długo, aby pić własny mocz. W innym wypadku już dawno umarł bym z odwodnienia. Snape nie pojawił się, ani razu. Nie pomoże mi, zdechnę tu, a on będzie to obserwował z bezpiecznej odległości. Zaufałem mu i to był największy błąd jaki popełniłem w życiu. Drzwi od celi uchyliły się oślepiając mnie jasnym światłem. Do środka wszedł mężczyzna o jasnych włosach i dość tęgiej sylwetce. Trzyma w dłoni talerz z jakąś niezidentyfikowaną masą. Jestem tak cholernie głodny, że nawet to coś wygląda smakowicie. Mężczyzna zauważył mój wzrok utkwiony w talerzu:
- Jesteś głodny? Chcesz coś zjeść chłopczyku? - spytał z ironicznym uśmiechem na twarzy.
- Tak... prosze - odpowiedziałem resztkami sił.
- Nie ma nic za darmo. Nawet złoty chłopiec musi sobie zasłużyć.
- Co masz na myśli?
Mężczyzna zbliżył się do mnie odsuwając kilka zagubionych kosmyków włosów z mojego czoła. Poczułem silne mdłości gdy jego dłonie zeszły na wysokość mojej klatki piersiowej:
- Zostaw mnie - wysyczałem przez zęby.
- Podobasz mi się taki... niedostępny - powiedział rozpinając spodnie.
Mężczyzna przyparł mnie przodem do ściany, czuję jego odrażający oddech na swojej skórze:
- Nie... nie proszę! Nie rób tego, dogadamy się inaczej.
- Myślisz, że odpuszczę sobie taką szychę. Taki młody, przystojny i... ciasny - wyszeptał mi do ucha.
Zamykam oczy modląc się, żeby ten koszmar skończył się jak najszybciej. Pierwsze pchnięcie wywołuję u mnie falę bólu przeszywającą całe moje ciało :
- PRZESTAŃ BŁAGAM! - krzyczę gdy mężczyzna wbija się we mnie coraz brutalniej.
Mój krzyk powoli zamienia się w szloch, a ja upadam bezwładnie na zimną podłogę. Kontem oka widzę, jak mężczyzna ubiera się z widocznym zadowoleniem na twarzy:
- Było całkiem miło, mam nadzieje na powtórkę - powiedział podając mi talerz.
Powąchałem jego zawartość, przekonując się, że zapłaciłem resztką godności za psie żarcie. Nic innego nie dostane, jeżeli nie chce umrzeć z głodu muszę to po prostu zjeść.
- Po prostu to zrób - motywuję się w duchu połykając jedzenie - nie umrzesz, nie dzisiaj.
Przez następne dni sytuacja się powtarzała jasnowłosy mężczyzna przychodził do mnie, czasami nie był sam. Gdy zbytnio się stawiałem wstrzykiwał mi substancję uszkadzającą układ nerwowy. A teraz leżę we własnych wymiocinach, dławiąc się łzami. Drzwi otwierają się z piskiem, jednak do środka nie wchodzi osoba której się spodziewałem. U progu stoi cholerny Mistrz Eliksirów:
- Potter? - na twarzy nauczyciela maluje się niedowierzanie na widok nagiego i wygłodzonego ucznia leżącego w kałuży wymiocin.
- Nie patrz na mnie, wyglądam żałośnie - wyszeptałem próbując powstrzymać łzy płynące po policzkach.
- Wyciągnę Cie stąd. Tym razem wszystko się uda obiecuje...
- To przez Ciebie tu jestem - powiedziałem z żalem w głosie.
Twarz nauczyciela zbladła, gdy usłyszał te słowa. Zapewne wiedział, że to co mówię jest prawdą, ale odpychał od siebie te myśli. Snape wyciągnął z kieszeni czarnego płaszcza małą fiolkę o błękitnym kolorze:
- Ten eliksir spowoduje, że będziesz bliski śmierci...
- Tak jak teraz? - powiedziałem kuląc się w rogu celi.
- Będzie... gorzej - odpowiedział cicho - Czarny Pan nie pozwoli, żebyś umarł w ten sposób, to on musi Cie zabić.
- Jaki masz niby plan?
- Wypijesz to, po jakieś godzinie poczujesz skutki działania eliksiru. Będzie z tobą na tyle źle, że powinni Cie teleportować do szpitala Św. Munga. Gdy będziesz bezpieczny podam Ci antydotum i zażądam od uzdrowicieli przeniesienia Cie do skrzydła szpitalnego w Hogwarcie.
- Myślisz, że to zadziała? - spytałem z niedowierzaniem - Nie ufam Ci...
- Wiem, ale sądzę, że to ma prawo się udać. Chyba, że masz lepszy plan Potter?
- Nie mam... Podaj mi tą fiolkę.
CZYTASZ
Złoty chłopiec
Fanfic*Snarry* Harry jest więziony w siedzibie Czarnego Pana, nauczyciel eliksirów podejmie niebezpieczną próbę uwolnienia chłopaka.