James x Reader

841 45 9
                                    

Czasem naprawdę mam dość Pottera i jego bandy. Ciągle się do mnie przystawia i popisuje. Wstałam dziś z nadzieją, że to będzie normalny, spokojny dzień, lecz kiedy zeszłam na dół na śniadanie i usiadłam obok mojej przyjaciółki, Lily, ten idiota wleciał na miotle do Sali. Przekręcając się do góry nogami, podleciał do mnie i spytał się czy się z nim umówię. Boże, daj mi siłę i cierpliwość. Nic z tego. Byłam wściekła.

- Nie, Potter! Daj mi święty spokój! - wrzasnęłam.

Wstałam gwałtownie i odeszłam od stołu Gryffindoru. Straciłam apetyt. Wszyscy patrzyli jak wychodzę z Wielkiej Sali. Poszłam do biblioteki, ten głupek tam przynajmniej nie chodzi. Weszłam, posyłając życzliwy uśmiech pani Pince, a ona odwdzięczyła mi się tym samym. Od zawsze mnie lubiła, oczywiście z wzajemnością. Podeszłam do działu z księgami o obronie przed czarną magią, przeleciałam wzrokiem półkę i wzięłam do ręki tę wybraną.

- Witam ponownie, ślicznotko - podskoczyłam na dźwięk tego głosu. Mój plan szlag trafił. Dlaczego? Bo ten pieprzony debil opiera się o regał i ma na twarzy ten swój cwaniacki uśmieszek. Zmierzyłam go gniewnym wzrokiem spod przymrużonych oczu i bez słowa poszłam w stronę następnego regału. Poszedł za mną i bezczelnie się na mnie gapił, gdy wybierałam kolejne książki.

- (T.N.), czemu nie chcesz się ze mną umówić? - spytał.

Westchnęłam poirytowana.

- Nie wiem, może dlatego, że ciągle się puszysz i wydurniasz? Nie mówiąc już o miotaniu zaklęć na każdego z byle powodu - powiedziałam ironicznie.

- Jeśli mówisz o Smarkerusie...

- Nie tylko o nim, ale faktem jest, Potter, że on nic wam nie zrobił, a wy go bezlitośnie dręczycie. To nie jest w porządku. Przyjaźnię się z Lily, ona z nim, więc gdy nas ze sobą poznała okazał się być bardzo sympatyczną i miłą osobą! Jesteśmy w piątej klasie! Kiedy ty w końcu dorośniesz?! - gwałtownie odwróciłam się w jego stronę, sprawiając, że znaleźliśmy się dość blisko siebie. Patrzył jak oczarowany w moje oczy, a ja za to gniewnie zmarszczyłam brwi i podeszłam do biurka pani Pince. Położyłam tam kilka ksiąg, a bibliotekarka wypożyczyła mi je na trzy tygodnie, do czasu po SUM-ach. Tak, SUM-y. Są już za dziesięć dni. Stresuję się bardzo, a do tego Potter nie daje mi spokoju. Ignorując go, wyszłam z biblioteki z książkami i skierowałam się do pokoju wspólnego Gryffindoru. Fakt, byłam już spokojniejsza. Pajac dogonił mnie i szedł obok z rękami w kieszeniach. Spojrzał na mnie kątem oka, po czym stanął tuż przede mną i położył dłonie na moich ramionach. Zatrzymałam się, patrząc na niego pytająco.

- Proszę cię, (T.N.), zgódź się - zrobił minę szczeniaczka. Na mnie to nie działa, ale byłam już nim potwornie zmęczona. Byłam przecież w stanie pójść raz do Hogsmeade z największym kretynem na świecie... prawda?

- Dobrze... - westchnęłam, wyrażając moją niechęć do tego .

- Serio?! - spytał zdumiony, zabierając dłonie i wpatrywając się we mnie uważnie.

- ...ale dopiero po SUM-ach. Jestem wymęczona i zestresowana tą ciągłą nauką. - potarłam lekko czoło. Potter wziął ode mnie książki; na jego twarzy malowało się szczęście oraz niedowierzanie. Łał, chyba naprawdę mu zależy. Na mnie (No co ty XD). - I jeszcze jedno, Potter. Przestań dręczyć innych.

*Narrator 3-osobowy*

James towarzyszył Gryfonce aż do stóp schodów prowadzących do dormitorium dziewcząt. Oddał jej książki i odprowadzał ją wzrokiem. Szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy.

- Obiecuję, poczekam. Jeszcze będziesz moja - szepnął szczęśliwy.

- Rogaś! - wrzasnął czyjś znajomy głos, a chwilę później ktoś uwiesił się na jego ramionach. - Jak tam sprawy z (T.I.)? Umówiła się z tobą? Całowaliście się już? A było z języczkiem? No gadaj! Kiedy ślub?! Chcę być chrzestnym jednego z waszych pięciorga dzieci! I świadkiem na weselu! - Syriusz zasypywał James'a pytaniami i prośbami, nie dając mu się wypowiedzieć. Chłopak zatkał ręką usta Łapy.

Miniaturki |HP| Character x Reader ❤ [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now