Syriusz x Reader

629 37 9
                                    

Wierzę, że potrafię to zrobić. W końcu się odważę. Odetchnęłam głęboko, po czym wzięłam pióro do ręki i zaczęłam opisywać moje uczucia. Na początku nie potrafiłam dobrać słów, ale potem szło mi już łatwiej. Nie mogłam powstrzymać kilku łez, zbierających się w kącikach moich oczu. Płakałam z żalu; przyjaźnimy się od sześciu, kurwa, sześciu lat, a on ani razu nawet nie spróbował rzucić w moją stronę jakiegoś nędznego tekstu na podryw. Tak, przyznaję, że zazdrościłam tym wszystkim laluniom, które tak się do niego kleiły. Wredne, tępe plastiki. Aż się wzdrygnęłam. W każdym razie wiadomo o co mi chodzi, prawda? Chciałam, żeby zwrócił na mnie uwagę, a nie widział we mnie tylko "tej mądrej przyjaciółeczki dającej mu spisywać lekcje". Jestem nieśmiała, dlatego strasznie bałam się mu to powiedzieć, poza tym wyszłabym na kompletną idiotkę na tle jego adoratorek. I właśnie dlatego piszę ten list "miłosny".

Zakończyłam go słowami: "Twoja na zawsze, kochająca (T.I.)". Czując, że odwaga opuszcza mnie coraz bardziej, zgięłam kartkę na pół, włożyłam liścik do koperty podpisanej "Łapa" i ją zakleiłam. Patrzyłam przez czas na papier w moich dłoniach. Pomyślałam, że mogłabym potem schować się gdzieś na terenie szkoły. Następnie pojawiły się we mnie wątpliwości. Co jeśli się zbłaźnię i już nigdy nie odzyskam chociaż jego zaufania? Gdyby mnie znienawidził? Nie mogłam tak bardzo ryzykować. Walcząc z samą sobą włożyłam kopertę do szuflady w mojej szafce nocnej. Przeklnęłam swoje tchórzostwo. Starając się opanować drżenie rąk wyszłam z pokoju i skierowałam się do pokoju wspólnego Gryfonów.

W kominku jak zwykle trzaskał wesoło ogień. Na kanapie rozwaleni leżeli Syriusz i James, na podłodze przy sofie Peter wpatrywał się w płomienie, a Remus siedział w fotelu, czytając książkę i pogryzając swoją ukochaną czekoladę. Nigdzie nie widziałam moich pozostałych dwóch przyjaciółek, Nat i Autorki. Nie wiadomo czemu nie chciała nam zdradzić swojego prawdziwego imienia, tylko kazała nazywać się albo Autorką, albo Ann, co trochę ułatwia nam komunikację ze sobą. Jedynie Natala zna tą wielką tajemnicę. Założę się, że znowu szwendają się gdzieś po szkole, szukając inspiracji i myśląc co by tu napisać. Z wymuszonym uśmiechem podeszłam do drugiej kanapy i opadłam na nią.

- Co u ciebie, (T.I.)? - zagadnął Rogacz.

- Eh, nic nowego. Po napisaniu eseju dla McGonagall i ćwiczeniu zaklęć od Flitwicka jestem padnięta, a do tego Slughorn zapowiedział nam na jutro warzenie nowego, bardzo trudnego wywaru - jęknęłam cicho.

- W takim razie może chciałabyś... - zaczął Syriusz, który do tej pory gapił się zamyślony w okno. Przerwało mu wejście do pokoju dwóch, dyskutujących o czymś zawzięcie dziewczyn.

- A ja ci mówię, żeby poszła z... - Autorka przerwała szybko, widząc nas w pomieszczeniu. Stanęła gwałtownie w miejscu i wyszczerzyła usta w szerokim, nerwowym uśmiechu. Zawsze tak miała, gdy była zakłopotana lub zawstydzona. Uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie. Nie chciałam, by poczuła się niekomfortowo wśród przyjaciół. Natala podeszła do nas i usadowiła się obok mnie.

- Nie martw się, zaraz jej przejdzie - szepnęła, próbując nie krztusić się ze śmiechu. Jej ciemne blond włosy i zielone oczy sprawiały, że była podobna do Autorki, która miała odrobinę przyciemnione, również blond włosy i ciemnozielone oczy z brązowymi obwódkami wokół źrenic. Dziewczyna stała jeszcze kilka sekund przy wyjściu.

- Wybaczcie na chwilę - powiedziała z radośniejszym uśmiechem, po czym pośpiesznie wbiegła po schodach prowadzących do dormitoriów dziewcząt.

- Tylko się nie zabij! - zawołała za nią Natala, nie mogąc już powstrzymać śmiechu. Mając pewne obawy ruszyłam na górę.

- Ann? Wszystko okej? - spytałam niepewnie.

- Jasne! - odpowiedziała, odzyskując swoją energię i radość życiową. Weszłyśmy do naszej sypialni, a dziewczyna od razu podeszła do mojej szafki i wyciągnęła z niej mój list. Mój list?! Ale skąd...? Nie zdążyłam nic wykrztusić, a ona już uciekała z pomieszczenia. Rzuciłam się za nią w pogoń i zaczęłam wrzeszczeć, by to oddała. Oczywistym było to, że nie posłuchała. Wbiegła do pokoju wspólnego, śmiejąc się głośno i radośnie. Taaa, to właśnie jest typowa Autorka. Nienormalna, dziwna i nie do zrozumienia. Jednym słowem: wariatka.

Miniaturki |HP| Character x Reader ❤ [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now