Pewnego dnia po szkole weszłam do domu.Musiałam jej coś powiedzieć.Powiedziałam:
-Usiądźmy w dużym pokoju-powiedziałam ze spokojem w głosie.
-Dobrze a o co chodzi??-zapytała mnie zadziwiona.
-Musimy wyjechać!!-odpowiedziałam ze smutkiem.
Nic mi nie odpowiedziała patrzyła się na mnie dłuższą chwilę.Po czym zapytała:
-Gdzie wyjeżdżamy??-widać było że ten pomysł nie za bardzo się jej podoba.
-Jedziemy do Miami_odpowiedziałam jej z uśmiechem.
Popatrzyła się jeszcze raz i odeszła a ja zapytałam:
-Gdzie idziesz??
-Idę się spakować a potem pożegnać z przyjaciółmi-odpowiedziała zapatrzona w podłogę.
Patrzyłam jak wchodzi na górę,nie chciałam jej smucić.Chciałam żebyśmy wyjechali dla przyjemności i z powodu pracy.Siedziałam przed telewizorem i oglądałam film.Nagle patrze na zegarek osiemnasta trzydzieści.Wołam Sonie a ona jakby mnie nie słyszała.Wołałam jeszcze dużo razy i brak odpowiedzi.Wchodzę do góry,bałam się najgorszego.Jestem przed drzwiami do jej pokoju.Biorę głęboki oddech i pukam.Nie usłyszałam czy mogę wejść,więc bez chwili zastanowienia wchodzę.Sonia siedziała opierając się o łóżko i słuchając muzyki na słuchawkach.Ściągam jej słuchawki i czekam na jej odpowiedz.Nic nie powiedziała,tylko stwierdziła że idzie wziąć kąpiel z bąbelkami.