- Dzisiaj siódmy.- Evans! - usłyszałem trzask łamiącego się ołówka, który chwilę temu znajdował się w mojej dłoni. Spojrzałem na swoje dzieło. Wszystko zniszczone. Nie często zdarza się, żebym miał napływ weny w szkole a gdy już tak się dzieję to zawsze ktoś musi mi w tym przeszkodzić. Spojrzałem na dziewczynę trzymającą w dłoniach obydwie części nie byle jakiego narzędzia.
- Czego? - warknąłem.
- Dzisiaj siódmy! - powtórzyła.
- Świetnie. Powiedz mi coś czego nie wiem.
- Cholera, Tristan. Dzisiaj siódmy a ty masz siódmy numer w dzienniku. - blondynka pomachała mi siedmioma palcami przed twarzą.
- Dzisiaj mamy geografię? - spytałem, przyznam, nieco przerażonym tonem.
- Tak idioto i to za jakieś 5 minut.
- Lucy ja przecież nic nie umiem. - otworzyłem szerzej oczy.
- Domyślam się ćwoku. - dziewczyna rzuciła we mnie dosyć ciężkim podręcznikiem. Westchnąłem. Blondynka wstała i stanęła przede mną.
- Chodź. Zaraz będzie dzwonek a sala z geografii jest na samej górze. - przewiesiła swoją torbę przez ramię i nie zważając na moją reakcję z dumą pomaszerowała przed siebie.
- No chociaż na mnie zaczekaj! - krzyknąłem gdy Lucy była już o wiele dalej.
Pani Willson jak zwykle spóźniła się z dobre 10 minut z których każda wywierała na mnie jeszcze większą falę stresu. W tym czasie wyjąłem kawałek papieru na którym wcześniej próbowałem stworzyć coś sensownego i przyglądałem się mu z zaciekawieniem. Nie był taki zły. Kreska, która powstała przez szturchnięcie sprawiła, że rysunek był ciekawszy. Dorysowałem kilka elementów, które razem stworzyły coś niezwykłego. Mimo tego, że początkowo miałem całkowicie inny zamysł na ten rysunek, teraz przypomina on chłopaka, który gra na perkusji. Pierwszy raz udało mi się pokazać tak dobre wizualnie emocje i odczucia podczas walenia w bębny. Podrapałem się po gładkim podbródku i jeszcze raz przyjrzałem mojemu dziełu.
- Evans co ty tam bazgrzesz? - poczułem głos zza pleców. Connor Ball zawsze mi tak dokucza. Wydaje mi się, że dla tego kolesia to jedyny sens uczęszczania do tej szkoły. Dzień bez wyzwania mnie od "pedałów" lub bez zabrania mi czegoś jest dla niego dniem straconym.
Jednym ruchem wrzuciłem kartkę między dwa zeszyty znajdujące się w plecaku.- Nie wstydź się chudzinko. Pokaż w końcu światu swój talent. - kpił ze mnie swoim udawanym szkockim akcentem. Wciąż zastanawiam się po co to robi. Z tego co mi wiadomo jedynie urodził się w tym kraju ale nie miał nawet do czynienia z rodowitym językiem jego mieszkańców.
- Ball proszę cię, to nie jest twoja sprawa. - odwróciłem się na chwilę w jego stronę.
- Spójrzcie tylko jak się stawia. - wykrzyczał na pół klasy. - Uroczy jesteś. - dodał już trochę ciszej z niewiadomych mi powodów.
- Nawet nie wiesz jak Ball. Mógłbym ci nawet pokazać ale z tego co mi było wiadomo wolisz dziewczyny. Chyba że coś się zmieniło? Już wiemy dlaczego mi tak dokuczasz. - zaśmiałem się i rozejrzałem po klasie w oczekiwaniu na podobną ich reakcję. Każdy siedział cicho i czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Odwróciłem się jednak z powrotem w stronę tablicy. Nade mną stała nauczycielka.
- Panie Evans, ładnie to tak wytykać komuś jego orientację seksualną? - przełknąłem głośno ślinę. Kobieta wpatrywała się we mnie oczekując odpowiedzi.
- Przepraszam. - spojrzałem w dół. Reszta moich rówieśników cicho się zaśmiała. - Ale to nie pani sprawa. - dodałem gdy nauczycielka zmierzała już w stronę biurka.
- Słucham? - spytała odchylając delikatnie okulary. - Tristanie dzwonek był 10 minut temu a przez ostatnie dwie minuty zamiast prowadzić lekcję czekałam aż pan łaskawie przestanie przeszkadzać swojemu koledze.
- Ja mu przeszkadzałem? - zmieniłem pozycję na stojącą.
- Tak? - odezwał się Connor pytającym tonem.
- Oh zamknij się chociaż raz... - spojrzałem na niego z góry.
- Evans zostajesz po lekcjach. Koniec tego dobrego. - odparła zdenerwowana nauczycielka.
- Ja... - czułem jak głos mi się załamuje. - Nie mogę proszę pani. - odpowiedziałem stanowczo.
- Jak to nie możesz?
Chciałem powiedzieć kobiecie prawdę by nie robić sobie jeszcze większych problemów. Znając jednak moją klasę od razu by mnie wyśmiała.
- Po prostu nie mogę. Mam inne plany. - znowu zacząłem błądzić wzrokiem po drewnianej podłodze.
- On na prawdę nie może. Pomaga mi opiekować się moją chorą babcią. Proszę mu odpuścić. Wie pani, że to pierwszy i ostatni raz. - odezwała się Lucy. Jak ja kocham tą dziewczynę. Zdecydowanie lepszej przyjaciółki nie mogłem sobie wymarzyć.
- W porządku Tristan. Ale za karę idziesz do odpowiedzi. - wskazała na mnie palcem. Posłusznie wstałem i stanąłem pod wielką mapą świata. Z tego miejsca posłałem Lucy delikatny uśmiech czym od razu się odwdzięczyła.
Dostałem kolejną jedynkę ale nie czułem się z tym źle. Czułem satysfakcję, że pierwszy raz dogadałem Ball'owi i w dodatku uniknąłem siedzenia po lekcjach w tej zapchlonej budzie. Przy wyjściu z klasy od razu złapałem Lucy, która spieszyła się do biblioteki.
- Nie potrafię za tobą nadążyć kobieto! - złapałem ją za ramię i wypuściłem z ust powietrze. Stanąłem na przeciwko niej. - Dziękuje Luc. Kocham cię.
- Eh odwdzięczysz mi się jakoś. - machnęła ręką.
- Może po prostu daruję ci te dwie dychy, które pożyczyłem ci w tamten weekend?
- Oj no może być. - zaśmiała się. - Tak w ogóle to jestem pod wrażeniem.
- Pod wrażeniem czego? - spytałem.
- Że się postawiłeś Connorowi.
- Zbyt długo siedziałem cicho. Ten pseudoszkot działa mi na nerwy. - syknąłem.
- O wilku mowa. - zza rogu wyłonił się zdenerwowany szatyn.
- Tris. - uśmiechnął się sztucznie. - Możemy pogadać?
- O czym?
- Zobaczysz. - chłopak położył rękę na moim torsie i z całej siły mnie popchnął. Gdy upewnił się, że Lucy zniknęła w głębi biblioteki mocno docisnął moje ciało do ściany.
- Jeżeli myślisz, że możesz drwić sobie ze mnie to się grubo mylisz mój drogi. - szepnął mi do ucha delikatnie podduszając.
- Daruj sobie te słodkie zdrobnienia bo ludzie serio pomyślą, że jesteś gejem. - odparłem. Chłopak walnął mnie z całej siły w twarz. Przyłożyłem dwa palce do zakrwawionego nosa. Nim zdąrzyłem cokolwiek zrobić nad nami pojawiła się postać dyrektora. Jednym gestem zaprosił nas obydwu do swojego gabinetu.
CZYTASZ
elite [THE VAMPS]
FanfictionSpróbuj oprzeć się lasce z Elity, której nazwisko rozpływa się na językach zazdrosnych undergroundowych licalistek. Spróbuj jej odmówić a stracisz wszystko, jeżeli cokolwiek w ogóle miałeś.