Dzisiaj odbył się pogrzeb Jaymiego. Patrzyłam na jego martwe zimne ciało spoczywające w dębowej trumnie. Wyglądał jak anioł. Mój anioł.
Cały czas nie mogę wybaczyć sobie tego, że mu nie pomogłam. Mimo iż od tego zdarzenia minął prawie tydzień. Nie pomogłam mu tylko czytałam ten cholerny list, a on się w tym czasie wykrwawiał. Nie daruje sobie tego. Miał jeszcze całe życie przed sobą. Żyłby gdybym mu pomogła zamiast czytać tę durną kartkę. To wszystko moja wina. Moja wina, że nasz kochany Jaymi leży teraz w dębowej trumnie. Może patrzy na nas z góry. Mam nadzieję, że nie jest zły za to co mu zrobiłam... a raczej czego nie zrobiłam.
Od tego wydarzenia nie tknęłam jedzenia. Nie mogłam jeść. To nie tak, że nie chciałam. Po prostu nie mogłam. Gdy chłopacy mnie zmuszali zmuszałam się do wymiotów albo zaczynałam ich bić. Sama nie wiem co się ze mną dzieje. Nigdy się tak nie zachowywałam. Czy to ta sytuacja źle na mnie wpływa.? Wszystko jest możliwe prawda.? Gdyby Jaymi tu był pomógłby mi. Wiedziałby co mi jest. Chłopcy albo radzą sobie z tą sytuacją albo udają. Jaki człowiek byłby taki spokojny po śmierci bliskiej mu osoby.? Gdy przyszłam z chłopakami do domu od razu pobiegłam do pokoju Jaymiego. Wyjęłam z szafy jego bluzę, owinęłam się nią i położyłam się na łóżku. Wyjęłam z kieszeni telefon i włączyłam sobie zdjęcie Jaymiego.
- Jaymi dlaczego teraz.? Dlaczego ty.? Czemu mi to zrobiłeś.? Dlaczego zrobiłeś to nam.?! - Powiedziałam do ekranu telefonu i przytuliłam go do siebie.
Poczułam jak po moich policzkach spływają łzy. Słyszałam jak ktoś nadusza klamkę. Sięgnęłam po pistolet, który był w pasku spodni i usiadła na łóżku po czym wycelowałam w drzwi. Gdy drzwi otworzyły się zobaczyłam w nich George'a.
- Wszystko w... Cat.! Co to jest.?! - Krzyknął przerażony.
- A to, ty... - Powiedziałam cicho chowając pistolet do spodni i kładąc się.
- Co to jest się pytam.?!
- Nie drzyj się na mnie idioto.! - Powiedziałam i otarłam ręką łzę. - To jest pistolet jakbyś nie wiedział.
Obróciłam się tyłem do drzwi i próbowałam tamować łzy.
- Wszystko w porządku.? - Spytał George siadając po drugiej stronie łóżka.
- A jak sądzisz.?! Jaymi nie żyje i to z mojej winy.! Jak może być.?! W porządku.?! Może dla ciebie bo dla mnie jest koszmarnie.! Ja mam uczucia nie to co wy.! Wasz przyjaciel nie żyje, a wy nie okazujecie żadnych emocji. Znam go krócej, a jest mi gorzej niż wam z tego co widzę.
- Jest nam smutno ale widocznie tak musiało być... - George zaczął mówić drżącym głosem.
- Wyjdź.
- Ale...
- Wyjdź powiedziałam.! Chcę pomyć z Jaymim.
- Ale Cat... Jaymiego tu nie...
- Wyjdź.! Powiedziałam. Wyjdź.!
George nie ruszył się z miejsca. Wstałam z łóżka i wyjęłam pistolet po czym wycelowałam w Geo.
- Wyjdź albo zaraz ty też będziesz leżał w trumnie.! - Powiedziałam ze łzami w oczach.
George wstał i otarł załzawione i przerażone oczy, po czym wyszedł. Trochę mi głupio, że postraszyłam go pistoletem ale chciałam pobyć sama. Z Jaymim. Lecz czemu się z nim najbardziej zżyłam.? Nie chcę tego. Nie chcę czuć tej pustki po Jaymim. Czemu to zrobił.? Przez chłopaka.? Przecież był, jest i będzie wspaniałym człowiekiem. Znalazłby sobie innego chłopaka... Boże...co ja pisze.? Przecież Olly był jego miłością, a z nim zerwał. Gdybym go znała i miała na niego namiar to bym do niego poszła i dała mu w prezencie kulkę między oczy. Zapłaciłby za to co zrobił mojemu Jaymiemu.

CZYTASZ
Nowe życie.
FanficCaterina ma dość życia z rodzicami. Te ciągłe rodzinne kłótnie, nie mają końca. Caterina nigdy nie miała najlepszej przyjaciółki. Zawsze była samotna. Zawsze nie miała zaufania do ludzi. Bała się ich, jednak gdy poznała George'a, Josh'a, Jaymiego i...