Rozdział 4

1.2K 54 6
                                    

"Biegnę, ale gdzie ja biegnę. Przede mną nie ma nic. Tak, jakbym biegł tam, gdzie nikt mnie nie znajdzie, gdzie będę sam.
- Karol. Karol poczekaj! -krzyczałem. -Karol!! Karol stój!!
Ona tam była. Ona. Dopiero teraz zrozumiałem, że ją straciłem, straciłem kogoś, kogo kochałem ponad wszystko. Ona oddałaby za mnie wszystko, a ja wybrałem Cande. Dopiero teraz zrozumiałem swój błąd. Dopiero teraz dotarło do mnie, jak bardzo ją kocham.
  - Karol proszę nie odchodź. -szepnąłem zanim weszła za jakieś białe drzwi. Wszędzie jest pełno dymu nic nie widzę, tylko jej sylwetkę w oddali.
  - Żegnaj Ruggero. -powiedziała i spojrzała na mnie ostatni raz i znikła za białymi drzwiami.
Upadłem na kolana. Niespodziewanie z moich oczu popłynęły łzy. Ścisnąłem w ręce naszyjnik, który dałem jest kilka miesięcy temu. Czułem jak serce rozpada mi się na kawałki. Czułem ból...On rozsądzał całe moje serce... Kruszył je na drobne kawałki, których nie dało się skleić w całość..."

Obudził się z mokrymi policzkami.
- Boże. To tylko koszmar, ona nie odeszła. Nie mogła odejść.. -mówił do siebie.
Coś kłuło go w rękę, otworzył więc dłoń. Miał w niej naszyjnik z literką "R", który podarował Karol na jej urodziny.
- Ona nie odeszła, ja odszedłem. -szepnął.
Po kłótni przed studiem, Ruggero wyjechał z Buenos Aires. Poleciał do Meksyku. Miał wolny dom rodziców, więc na razie pozostał w nim.
Nagle w pokoju rozległ się dźwięk telefonu. Leżał na podłodze z lekko zbitą szybką. " Mi amor"-dzwoniła Candelaria. Ale on nie odebrał, zresztą w ciągu ostatniego tygodnia nie odebrał telefonu od nikogo. Nie chiał być znimi. Nie chciał patrzeć na Karol. Nie chciał wiedzieć, że go nienawidzi. Nie chciał rozmawiać z Candelarią. Teraz dla niego liczyła się tylko Karol. Do tej pory w każdej scenie serialu widział coś co go z nią łączyło... Ale od tygodnia nienawidził go. Nienawidził go za to, że postawił na jego drodze Karol.
Jest sobota, dzisiaj miała być kolejna sesja, tym razem całej grupy i nagrywanie teledysku do piosenki "Alas". Napisał ją razem z Karol. Spędził z nią piękne chwile życia.
- Mike! -krzyknął.
Tak wyjechał z Buenos Aires razem z Michaelem. Na początku chłopak był przeciwny temu wszystkiemu, ale w końcu uległ namowom przyjaciela.
Mike się nie odezwał.
- Mike!! -krzyknął ponownie.
Znowu cisza. Wstał więc z łóżka i poszedł do łazienki. Zrobił poranny prysznic w zimnej wodzie, umył się i ubrał zwykłe czarne rurki z dziurami na kolanach i granatową koszulę. Wysuszył i przeczesał włosy szczotką i wyszedł z łazienki. Spojrzał na zegarek. Już 12:50. Mimo, że nie chciał dzisiaj wracać do Buenos Aires, wiedział, że jest coś nie tak i musi tam wrócić. Czuł, że Karol coś się stanie. Wiedział to. Zapakował więc wszystkie swoje rzeczy i nie oglądając się za siebie wybiegł z domu.
- Ruggero?! Ruggero co się stało?! -krzyknął Mike, który właśnie wracał spowrotem do mieszkania.
Ale Rugge biegł dalej. Musiał zdążyć na samolot do Buenos Aires. Na 13:00. Pierwszym lepszym autobusem udał się na lotnisko.
- Ruggero? -podeszła jakaś kobieta.
- Nie nie. Pomyliła mnie pani z kimś.
- Nie. Napewno nie. Ruggero Pasquarelli. To pewnie ty. Całe media chuczą, że zaginąłeś.
- Przepraszam,, nie mam czasu. -odpowiedział i poszedł kupić bilet.
- Do Buenos Aires? Musi pan się pospieszyć,, za dwie minuty odlot. -powiedziała kasjerka.

Czym prędzej wsiadł do samolotu, po komendzie, aby zapiąć pasy, ułożył się wygodnie na fotelu i wyjął z kieszeni telefon. Chciał zadzwonić do Karol, być pewny, że wszystko jest okej, że nic jej nie jest. Spojrzał na zdjęcie przy którym miał zapisany jej numer. Uśmiechnął się sam do siebie. I kliknął na numer.
- Halo? -odezwał się głos w słuchawce. Ale to nie był jej głos. To był głos jakiegoś chłopaka.
- Perdón. To pomyłka.-powiedział i się rozłączył. - Świetnie się bawi jak widać. Ktoś się dosiadł obok niego, ale nie obchodziło go to.. Patrzył przez okno, jak chmury latają z pełną prędkością. W jednym momencie skapnęła mu łza.. Łza bólu, jaki czuł.
- Ruggero?! -usłyszał obok siebie głos. Odwrócił się. Obok siedział jego kumpel ze szkoły.
- Tomas! Dawno się nie widzieliśmy! -powiedział z uśmiechem i uściskał kumpla.-Jak tam u ciebie stary?
- Co tu gadać? Mam kobietę, ślub niedługo.
- Noo, mam nadzieję, że mnie zaprosisz.
- No a jak! Bez ciebie się nie obejdzie. A u ciebie jak się powodzi? Z Cande i w ogóle.
- Dobrze. -powiedział tylko.
- Widzę właśnie. Tak poza tym moja siostrzenica ogląda ten serial, gdzie grasz z tą młodą.
- Z Karol.
- Noo. Kupe czasu jej nie widziałem. Ta moja siostrzenica to tak was uwielbia.
- A widzisz. -zaśmiał się.
- Stary, jak ty to robisz, że przy niej wyglądasz jak siedemnastolatek?
- A weź przestań. Ja mam siedemnaście lat.
- Ta chciałbyś. Stary już jesteś. A gdzie ty lecisz?
- Do Buenos Aires, nagrywamy dzisiaj teledysk do piosenki.
- A zdążysz? -zapytał blondyn.
- Mam nadzieję.
Nie widzieli się z Tomasem od dobrego roku. Mieli sobie tyle do powiedzenia. Rozgadani jak zawsze. Tomas, to wysoki blondyn, najlepszy przyjaciel jeszcze z czasów szkolnych. Był prawie jak brat. Potrafili spędzać ze sobą kupę czasu. Kiedy tak teraz rozmawiali, przynajmniej nie myślał o Karol.
***
-Karol, skup się. Ćwiczymy ten układ już setny raz.
- Przepraszam panie reżyserze, ale....
- Ona nie ma siły. Przełóżmy to. -wtrącił Lionel.
- Lio, a powiedz mi ike razy to przekładaliśmy.
- Poza tym nie ma Michaela i Ruggero, nie wyjdzie to bez nich.
- Dobra. Idźcie.
Wszyscy zaczęli zbierać z wrotkowiska swoje rzeczy. Wszyscy, oprócz Karol, bo ona poszła ćwiczyć swój układ sama. Myślała, że może w ciszy jej to wyjdzie, ale nic z tego.
- Karol. Chodź do mnie. -zawołał ją reżyser.
- Ja przepraszam. Nie wiem, co się ze mną dzieje. -powiedziała stając przed mężczyzną.
- Ja wiem, że nie ma Ruggero i się martwisz, ale każdy z nas się martwi. Musisz się bardziej skupić na jeździe niż na własnych myślach. Idź do hotelu. Jutro poćwiczymy.
"Skup się na jeździe. Tak, żeby tylko tp było takie proste"-pomyślała i biorąc swoje rzeczy wyjechała z budynku. Hotel stał kawałek od wrotkowiska. Wystarczyło tylko iść kawałek drogi i przejść przez pasy.
" Ruggero, wróć do mnie. Widzisz, zadzwoniłeś. Ale ja nie wiedziałam, że to ty. Myślałam, że to któryś z fanów i dlatego dałam Sebastianowi odebrać. Przepraszam. Daj mi ten naszyjnik jeszcze raz i bądź tu obok mnie. Pro... "
- Karol, stój!!! -usłyszała za sobą, to były ostatnie słowa, które słyszała.

Ruggarol- Siempre JuntosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz