Usiadłem na skraju jej łóżka i spojrzałem na jej zmęczone oczy.
- Blondasku, to nie komedia romantyczna, nie poproszę cię byś został - wybełkotała i ułożyła się na boku.
Pasmo włosów opadło jej na twarz. Dziewczyna zamiast normalnie je odgarnąć zaczęła dmuchać, mając nadzieję, że polecą na swoje miejsce.
Przyznam, że było to bardzo zabawne i urocze. Chichot sam wydostał się z moich ust, jednak postanowiłem jej pomóc i sam odgarnąłem delikatnie niesforne włosy z jej twarzy.
- Śpij dobrze, Bella - powiedziałem jednocześnie kręcąc głową.
- Ty też blondasku - zamknęła oczy, a ja jedynie wyszedłem z pokoju.
Isabella miała w bazie swoją część mieszkalną. Była tam łazienka, jej pokój i garderoba, oraz korytarz, który był zakończony drzwiami. Dzięki temu dziewczyna miała swój kącik, trochę prywatności. Nie było tam praktycznie słychać dźwięków, dobiegających z drugiej części piętra, więc chyba było to dosyć komfortowe miejsce.
Zmierzyłem do kuchni, ponieważ niezbyt miałem chęci, żeby wracać do domu. Po prostu miałem takiego lenia, że wolałem zostać tu, z kawą, na kanapie, która wyglądała na wygodną, niż wracać do domu.
¤¤¤
- Ej! - obudził mnie krzyk, momentalnie otworzyłem oczy i spojrzałem przed siebie.
Stało tam trzech mężczyzn, typowe byczki.
- Chyba zasnąłem - wymamrotałem i podniosłem się do pozycji siedzącej.
- Luz - zaśmiał się środkowy. Był łysy, co ciekawie wyglądało z jego brodą.
Poszli usiąść przy jednym ze stolików, na którym leżały jakieś kartki. Nie zastanawiałem się co to jest, to raczej nie moja sprawa, a gdyby było to coś ważnego, albo coś co może mi zaszkodzić raczej nie mieliby tego na widoku.
Schowałem twarz w dłoniach, niewyspanie totalne.. Mogłem jechać do tego domu, ale po co, lepiej być niewyspanym.
- Cześć - usłyszałem głos, a właściwie pomruk i bez patrzenia wiedziałem, że jest to Bella. Dodam, ze zkacowana Bella.
- Już nie śpisz? - rzuciłem ze śmiechem w jej stronę.
Dziewczyna usiadła obok mnie i podkuliła nogi. Miała na sobie krótkie spodenki i koszulkę.
- Idę na spotkanie niedługo - powiedziała niezbyt zadowolona.
- Z kim?
Spojrzała na mnie i ściągnęła brwi. No tak, ciekawość nie zawsze popłaca.
- Z byłym chłopakiem - przewróciła oczami.
Chciałem pytać dalej, ale ona raczej tego nie chce. Mam nadzieję, że chce mu tylko przyłożyć..
- Nie zrób mu krzywdy - podniosłem swój tyłek z kanapy. Wziąłem telefon, który tam został i ponownie włożyłem go do kieszeni.
- Chciałabym, ale Beau byłby zły, że musi po mnie sprzątać - wzruszyła ramionami.
Nie wydaje mi się by Bella była skłonna do takich czynów, ale zaraz.. To tylko pozory, a pozory często mylą.
- Rozumiem - mój telefon nagle zadzwonił, wyjąłem go z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz i odszedłem kawałek.
- Cześć kuzyneczko - rzuciłem od razu gdy odebrałem.
- Luke, gdzie ty jesteś? - powiedziała zmartwiona, jednocześnie wkurwiona.. Nie rozumiem czasem Wiki, ale bardzo ją kocham, jest jedną z bliższych mi osób.
- Wróciłem do Australii, nie masz o co się martwić - rzuciłem szybko. Nie mogę powiedzieć jej gdzie dokładnie jestem, nie chcę by ktokolwiek wiedział.
- Nie rób mi tak kurwa więcej - wycedziła słowo, po słowie.
- A jak tam z Marcinem? - szybko zmieniłem temat.
- Bardzo dobrze - od razu zmieniła nastawienie.
- jakby coś to wiesz.. Jeden telefon i gość..- nie zdążyłem skończyć, ponieważ dziewczyna mi przerwała.
- A przestań Luke - jęknęła - Dobra, muszę uciekać, ale odzywaj się czasem.
- Postaram się - usłyszałem sygnał rozłączonej rozmowy, więc telefon ponownie wylądował na swoim miejscu.