Rozdział II

25 3 0
                                    

Następnego ranka obudziłam się ze wspomnieniami z poprzedniego wieczora.  Bellamy widział mnie nago. Czy on naprawdę widział mnie nago ? Jedyne co chciałam zrobić to zostać w łóżku, zakopać się pod kołdrą i  z niej nie wychodzić. Nie chciałam nikogo widzieć a już na pewno nie jego.

Chwile później moja kochana kuzynka weszła do pokoju. Czy nie mogę chociaż chwile pobyć w tym domu sama ?

- Słyszałaś o czymś takim jak "prywatność","pukanie "? - zapytałam przykrywając twarz kołdrą.

- Ktoś tu chyba nie jest rannym ptaszkiem.

Prawie spadłam z łóżka gdy usłyszałam jego głos. Co on ode mnie chce ? Przycisnęłam kołdrę jeszcze mocniej do twarzy mając nadzieje ze sobie pójdzie.

- Ty jesteś strasznie aspołeczna. - odparł kładąc się na łóżku zaraz koło mnie. Poczułam jak rumieńce pojawiają się na mojej twarzy podczas gdy materac coraz bardziej się uginał.

Chwile po tym moja kołdra się podniosła, a ja lekko spanikowana odskoczyłam wstawiając z łóżka i owijając się kocem.

- Jesteś przecież ubrana. Czemu się zasłaniasz ? - zapytał z lekkim uśmiechem.

Tego dnia jego grzywka nie była już tak mocno postawiona. Włosy opadały mu lekko na czoło. Miał on na sobie białą koszulkę z dekoltem w serek, jeansy i czarne air max'y.

- Cóż, mam jeszcze odrobinę godności. - odpowiedziałam starając się zachować poważną twarz.

- Bo przecież nie widziałem cię nigdy wcześniej nago. - odparł sarkastycznie.

-  Chciała bym się przebrać. - oznajmiłam  próbując ignorować jego poprzednie słowa.

- Proszę bardzo, nie krępuj się.

- Proszę wyjdź..

Chłopak gwałtownie wstał z łóżka zbliżając się do mnie. Wyciągnął z kieszeni telefon i skierował wyświetlacz w moją stronę. Gdy zobaczyłam swoje nagie ciało na ekranie startowym miałam ochotę wyrwać mu ten telefon z ręki i utopić w toalecie. Wychyliłam szybko rękę by go sięgnąć, lecz on schował go znów do kieszeni.

- Jeśli chcesz to sobie go wyciąg. - odparł perfidnie się uśmiechając.

- Możesz już wyjść.- zdecydowałam stanowczo.

- Musisz przestać być taka spięta, rozerwij się trochę.

- Nasze definicje zabawy się trochę różnią. - wymamrotałam robiąc minę typowego nerda. Popatrzył na mnie lekko się uśmiechając po czym odwrócił się i wyszedł.

Po szybkim prysznicu, pomalowaniu się i uczesaniu wróciłam do pokoju by zaścielić łóżko.  Zdziwiła mnie karteczka leżąca na prześcieradle. Był to wymięty kawałek papieru na którym zapisany był ciąg licz. Od razu pomyślałam że to kolejna gierka Bellam'iego. Odłożyłam ją na biurko, wzięłam laptopa do ręki i zeszłam na dół.

 Sięgając po miskę z kuchennej szafki starałam się zignorować fakt, że Bell siedzący na blacie pożera twarz Gemmy. Następnie próbowałam dostać się do płatków, ale one były w szafce tuż pod nimi. Zakaszlałam, a Bell odsunął się, ocierając wierzchem dłoni usta.

- Chcesz się przyłączyć? - spytał i dwuznacznie się uśmiechnął.

- Chcę zjeść Lucky Charms.

- A zrobisz mi ?

- Zależy co.- odparłam uśmiechając się perfidnie.

- Podaj jej te płatki.- wtrąciła się Gemm patrząc na mnie bez żadnych emocji.

Chłopak zeskoczył z blatu, otworzył szafkę i wyją opakowanie. Spojrzał na moją zniecierpliwioną postawę i podał mi je ocierając swoją dłonią o moje palce. Ciekawe czy sprawia mu to przyjemność...

***

Było już koło godziny osiemnastej  gdy babcia poprosiła mnie o kupienie papierosów dla dziadka. Prawdę mówiąc z chęcią zgodziłam się na to tym bardziej, że jest to tylko 10 minut drogi stąd  na desce.

Po dojechaniu na miejsce oparłam deskę o murek zaraz przy drzwiach. Weszłam do sklepu szybkim krokiem od razu zmierzając w kierunku lady. Stał za nią przystojny blondyn. Z plakietki wynikało, że ma na imię Zack.

- Poproszę jedną paczkę papierosów, tych niebieskich.

- Ile masz lat ?- Zapytał z przyjaznym uśmiechem.

- Szesnaście. - powiedziałam po czym usłyszałam cichy śmiech za plecami.

- Wiesz, że nie powinnaś palić ? - zapytał z nutką rozbawienia w głosie. Znów usłyszałam śmiech za plecami. Był to Bell stojący z piwem w ręce.

- Ona i palenie ? - roześmiał się dając butelkę do skasowania.

- Nie sprzedam ci tych papierosów - odparł Zack - Chyba, że coś dla mnie zrobisz.

- Nie wymagaj od niej za wiele. - roześmiał się Bell, a ja popatrzyłam na niego żałosnym spojrzeniem.

- Dlaczego nie ?

- To dziewica. - odparł perfidnie, po czym oboje się roześmiali.

Byłam zażenowana całą tą sytuacją. Bell grał nie czysto. Ale kto powiedział, że i ja nie mogę ? Wiedziałam parę rzeczy o nim od Gemm i jej przyjaciółek. Rozmawiają o nim całymi dniami i zachwycają się wszystkim co tylko zrobi. Z tego co mówiły to ma 19 lat i rok kiblował. Co noc zalicza inną laskę z czym się nie kryje. Mieszka w domu na przeciwko tylko z tatą, który nie daje sobie z nim rady.  Natomiast o mamie nic nie wiadomo.

- Ja przynajmniej nie jestem męską dziw...- ugryzłam się w język gdy tylko zobaczyłam jego pogardliwe spojrzenie. Odwróciłam się i odeszłam zabierając paczkę z sobą. Trzasnęłam drzwiami i sięgnęłam ręką po deskę której już nie było. Bellamy.

Do domu wróciłam o 20.45. Musiałam wracać na piechotę w deszcz. Nie zamierzałam prosić ponownie Bell o cokolwiek. Po wysłuchaniu wszystkich narzekań z strony dziadka wzięłam szybki prysznic i zasnęłam.

   ~~~
Mam nadzieję,  kolejny rozdział się Wam spodobał :) Zachęcam do pozostawienia po sobie gwiazdki lub komentarza. Taki mały gest a tak motywuje!
  ~~~





B.EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz