Rozdział II

1.1K 60 4
                                    

Co to ma być?! Zdałem test na gennina, dostałem się do drużyny, a ten mi nagle mówi, że jeszcze musze przejść jakiś test i dopiero jak go zdam zostane shinobi no po prostu poęknie, lepiej być nie mogło.

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że musze zdobyć dzwoneczek-jeden z dwuch- jak mi się nie uda to wracam do akademii. Cudownie.

-Czas start!

Rozdzieliliśmy się i ukryliśmy między drzewa. Jak by go tu zaatakować? Ja sam na jounina? Czarno to widze. Ale innych pomysłów brak. Może warto sprubować.

-Psst.!
-Mitsuki? Sarada?-co oni knują-co wy tu robicie?
-Mamy plan jak pokonać senseja.-powiedział żółtooki
-Ale zaraz, zaraz czy wy nie powinniście być przeciw mnie? Są tylko dwa dzwoneczki.
-W tym sęk, że w to zadanie ma polegać na współpracy, bo przeciesz żadne z nas w pojedynke nie pokona jounina.- ona naprawde czyta w myślach

Zadziałaliśmy zgodnie ze wskazówkami z akademi i wspólnie udało nam się odzyskać dzwonki. Nadeszła najtrudniejsza chwila.

-Wybierz Boruto-zaczął sensei- komu oddasz drugi dzwonaczek?

Moim... nie, naszym zdaniem wybór był banalnie oczywisty.
-Możesz sobie zatrzymać te dzwoneczki sensei, bo my nie mamy zamiaru porzucać na pastwe losu (czyt.akademii) naszego towarzysza.-Powiedziałem to z taką powagą, że aż sam się sobie dziwie.

-Gówniarze! Jestem z was dumny. Zdaliście test.
-Yeah!!!-wszyscy byliśmy przeszczęśliwi.
-To teraz czas na najważniejsze!
-Boruto, co może być teraz ważniejsze?
*Oj Uchiha, Uchiha podobno tyś taka mądra...
-Jak to co?! RAMEN!!!
-Mogłam się domyślić...

*Ichiraku ramen jest teraz owiele większe niż za czasów mojego tatka, a przynajmniej tak mówił.
-Oi!!
-Mitsuki, ciszej. Myśli nie słysze. Chciałeś coś?
-Tak, chciałem ci przypomnieć, że jutro nie będzie misji bo Konohamaru ma jakieś ważne zlecenie.
-To co my mamy jutro robić?
-Oczywiście trenować, baka!
*Czy ona kiedyś była dla mnie miła?

(Nazajutrz, 8:00)

-Niema to jak trening!
-To jak, sparring?
-Zawsze i wszędzie!
*Co prawda lubimy się denerwować, ale sparringować równierz. Modlę się tylko by mi kości nie połamała.

*Po udanym treningu z masą siniaków, chcieliśmy udać się do domu lecz nagle usłyszeliśmy dziwny dzwięk. To co wyszło nam na przeciw, było nie do uwierzenia. To byli nasi rodzice, ale jakby młodsi. Przeciesz to niemożliwe.

-Kim jesteście- powiedział... MÓJ OJCIEC?!?!
-To wy się przedstawcie. Nie jesteście z tej wioski.
-Jestem Naruto Uzumaki z wioski ukrytej w liściach.
-Haruno Sakura.
-Sai
-Nara Shikamaru.
-Akimichi Choui
-Yamanaka Ino.
-Kiba Inuzuka, a to Akamaru.
-Hauhau..
-Aburame Shino.
-Hyuga Hinata.
*Wiedziałem, że moja mama jest nieśmiała, ale że asz tak?
-Temari no Sabaku.

*No nie powiem stałem jak wryty, zresztą nie tylko ja.
-J-jestem Mitsuki.
-Sarada Uchiha.-od kiedy ona jest taka cicha?!
-Bo-boruto U-Uzumaki.

-Co?!?!
*O~ widze, że podzielają nasz entuzjajm.
-Co tu robicie?-spytałem
-yyy no bo ten..-tato nie ośmieszaj się-biliśmy się właśnie z takim gościem, który rzucił takim dziwnym jutsu, które nas tu przeniosło i spotkaliśmy was.
-No to pięknie, prawdopodobnie przeniosło was w przyszłość.-Mitsuki jako jedyny zdołał coś powiedzieć.

-Przyszłości?!

Boruto. To koniec, czy zaledwie początek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz