Obudziłam się zlana potem. Wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki na piętrze. Wanna czysta. Zbiegłam po schodach wołając siostrę. Odpowiedziała mi jedynie głucha cisza, więc wbiegłam spowrotem na górę i wygrzebałam ze sterty ubrań na podłodze swój telefon. Spanikowana wybrałam numer do Mayi. Po trzech sygnałach odebrała;
-Alice to ty odwalasz? Wiesz, że jestem u Samanthy!
-Dobrze się czujesz? Boli cię coś? Zrobiłaś sobie coś? - Zaczęłam pytać i usłyszałam jak Maya wzdycha do słuchawki. Standardowo...
-Nic mi nie jest, czemu pytasz?-
-Nic... Ni...Nie ważne - Powiedziałam i się rozłączyłam. Odetchnęłam z ulgą i postanowiłam iść na spacer. Założyłam sweterek w białe głowy kosmitów, czarne jeansy, czarny komin i bordowe glany za kostkę. Założyłam słuchawki po czym wyszłam z domu.
Szłam przez ciemne ścieżki parku słuchając moich ulubionych piosenek.
Co ty na małą pogawędkę?
-Nie- Odpowiedziałam im w myślach po czym przyspieszyłam. Stwierdziłam, że pójdę nad stary staw. Zawsze przesiadywałyśmy tam z Vanessą i z Dav... Nie. Przesiadywałyśmy tam z VANESSĄ.
Gdy doszłam nad staw usiadłam na dużym kamieniu i zapaliłam papierosa. Zamknęłam oczy i delektowałam się smakiem mojej ukochanej nikotyny słuchając przy tym Shawna Mendesa.
'Cause I know I can treat
You better
Than he canFuck! Znowu te bełkoty rujnują chwilę!
Alice... Popatrz tam... Na prawo... Nie poznajesz go?
Popatrzyłam w wskazany kierunek i zobaczyłam jakąś dziewczynę o brązowych potarganych włosach i w podartej białej sukience za kolana machającą ręką w przód i w tył. Podeszłam bliżej tak, aby zobaczyć jej twarz. W tej chwili spostrzegłam że po drugiej stronie stawu stoi ONA w zakrwawionej sukni i uśmiechając się przyjaźnie pokazuje na ową dziewczynę. Im bliżej podchodziłam tym bardziej zaczynałam się bać. Przeszłam jescze kilka kroków i zaniemówiłam. Moje ciało przeszedł lodowaty dreszcz i poczułam jak nogi się pode mną uginały. Tą dziewczyną byłam ja, i dźgałam Davida nożem kuchennym. Tamta ja dźgała go pomimo iż było jasne, że nie żył. Popatrzyła na mnie a ja zaczęłam uciekać do domu. Biegłam nie zwarzając na przechodniów których akurat dziś było strasznie dużo.
Gdy dobiegłam nerwowo przekręcałam w różne strony klucz w drzwiach (co nie było proste, gdyż łzy zamazywały mi obraz) walcząc jednocześnie z drżeniem rąk. ONA się temu wszystkiemu przyglądała zza płotu. Wbiegłam do pokoju i próbowałam opanować swoje drżące ciało. Po około 10 minutach i dwóch szklankach wody udało mi się uspokoić na tyle aby wejść na łóźko i włączyć laptopa. Sprawdziłam stan swojego konta - 2370 zł... Dwa miesiące pracy w sklepiku osiedlowym nie poszło na marnę, wystarczy na bilet autobusowy. Postanowiłam pojechać do Białobrzegu zobaczyć się z Ciocią Martyną, która mieszka w małym domku na obrzeżach. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torby i wyszłam. Walić szkołe...
Doszłam na dworzec autobusowy w 15 minut, na szczęście mieszkamy blisko. Kupiłam bilet i paczkę paluszków w automacie i wsiadłam do autobusu. Miałam przed sobą dwie godziny drogi, więc położyłam głowę na oparciu i zamknęłam oczy.
Obudziła mnie kropla lodowatej cieczy spływająca po mojej twarzy. Rozejrzałam się, nie byłam już w autobusie... Leżałam na białych kafelkach otoczona kostkami lodu. Wszystko tutaj było białe; ściany, kafelki na podłodze, puste półki, drzwi... Nagle ktoś powoli zaczął otwierać drzwi. Do pomieszczenia wszedł wysoki facet, mniejwięcej w moim wieku o pięknych kasztanowych włosach...
-Jerome... - wydukałam i straciłam przytomność
----------
Przepraszam, że taki krótki, ale jakoś tak wyszło 😐
Następny raczej będzie dłuższy ❤
Next w niedzielę standardowo 🍩Wasza,
~Melancholia

CZYTASZ
Forever...
RomanceAlice - 17 sto letnia dziewczynka o skrytych zaburzeniach psychicznych. Ma tylko siostrę Mayę, która ma ją gdzieś do czasu aż ją prawie traci. A gdzie rodzice? Wiadomo tylko, że nie żyją. Ale jak zginęli? Pewnego dnia Alice zostaje wciągnięta w ni...