ROZDZIAŁ 1

57 5 1
                                    

Na szybie widnieją smugi deszczu. Cisza była przerywana jedynie pomrukiwaniami zniecierpliwionych pasażerów autobusu, w którym się znajdowałam. Głos z głośnika oznajmił mi, że czas wysiadać. Znalazłam się na chodniku, na którym o tej porze dnia jest bardzo duży tłok. Stałam chwilę w miejscu co skończyło się popychaniem przez ludzi śpieszących się gdzieś. Westchnęłam i ruszyłam przed siebie." Dlaczego? Dlaczego nikt mnie nie kocha?! Nie mogę na nikim polegać! Mam już tylko siebie- Angelinę Black... No i ją... Mimo, że to tylko przyjaciółka mogę na niej polegać bardziej niż na rodzonej siostrze..." Myśląc tak zobaczyłam swój dom. Spojrzałam na niego... W oknach paliły się światła... Domownicy- jej rodzina, oczekiwali na nią, a raczej jak myślałam modlili się żebym przyszła aby nie musieli się za mną ganiać... W końcu co może myśleć nie kochająca rodzina. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na dom. Miałam już nigdy więcej tu nie wrócić. Spakowałam się już wczoraj. Wszystko jest zaplanowane na tip top. Teraz miałam iść do Ann ale nie mogłam. Serce zaczęło walić mi jak młot i poczułam ściekające po policzkach duże łzy. Szybko je otarłam mówiąc, że nie mogę się już wycofać. Poszłam w kierunku domu koleżanki. Nagle usłyszałam przyspieszone kroki i poczułam ostry zapach serwetki przełożonej do mojej twarzy... To było ostatnie co zobaczyłam...

I jak? Pierwszy rozdział a już porwanie? A może to nie porwanie? To wiem tylko ja... Heh :-):-)

Please gwiazdkujcie i komentujcie...

Na umilenie czekania na kolejny rozdział zapraszam na moją drugą opowieść pt: "Magiczna gra" Piszcie którą wolicie.

Buziaki

Życie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz