Obudziłam się w miękkim łóżku. Rozejrzałam się i stwierdziłam, że jestem w pokoju Ann. Wstałam i zeszłam do kuchni, gdzie zastałam przyjaciółkę.
- Cześć! Gdzie ty spałaś?
-Hejo! Na kanapie...
- Oszalałaś?! To ja jestem nieproszonym gościem i ja powinnam jak już spać na kanapie!
- Proszę nie kłóćmy się o taką pierdułkę...
-Yhm...
Wzięłam do ręki kanapkę przygotowaną przez moją BFF.
- Ej! To moja!
- Ups... Jak widzisz już moja- odpowiedziałam ze śmiechem.
- Już ja cię dorwę! Ale i tak się ciesze, że zaczęłaś jeść...- i zaczęłyśmy się ganiać ze śmiechem po domu. Naszą jakże inteligentną zabawę przerwał dzwonek do drzwi. Szybko się schowałam do szafy przeczuwając kto może składać taką wizytę. Nie myliłam się... Już po chwili w domu rozległ się głos mojej mamy.
- Czy nie ma u ciebie naszej córki?- pytała mama.
- Ohhh... Niestety nie... Znając ją jak już uciekła to mój dom byłby ostatnim schronieniem, bo wie, że państwo będą jej tu szukali. Więc niestety nie mogę pomóc...- będę musiała ją uściskać za to, że tak dobrze wybrnęła z sytuacji- Ale może zatrzymacie się państwo na herbatę, kawę?- za te słowa ją chyba zabije.
- Nie dziękujemy. Musimy jej dalej szukać.- Uffff... Chciałam już wyjść z ukrycia, ale moją uwagę przykuło zdjęcie przyczepione do wewnętrznej ściany mebla... Niby nic niezwykłego...Rudowłosa dziewczyna z czarno- szarym plecakiem, siedząca na skale i oglądająca widok. Nie było widać twarzy, ale kogoś mi przypominała... Dodatkowo ten tatuaż na szyi... Tak... Na pewno ją znam... Tylko kto to... Wzięłam ze sobą zdjęcie i wyszłam ze skrytki.
- Dzięki...
- Spoko. To było łatwe.- mówiąc to machnęła ręką.
- Mam do ciebie pytanie. Jak byłam w szafie znalazłam to- pokazałam jej to zdjęcie.- Czy mogłabyś mi powiedzieć kto to? Wydaje mi się, że ją znam, ale nie wiem kto to.- Ann wyraźnie zbladła widząc zdjęcie ale odpowiedziała.
- Znasz ją, bo to moja siostra... Ta, która popełniła samobójstwo dwa lata temu...- żołądek mi skręciło po tych słowach. Jak ja mogłam nie rozpoznać?! Nawet ja mimo tego, że nie znałam jej za dobrze dziwiłam się dlaczego to zrobiła. Zawsze była uśmiechnięta... Wyrwałam się z zamyślenia i przytuliłam blondynkę. Poczułam jak drży i od razu wiedziałam, że płacze. Zaczęłam jeździć ręką po jej plecach, uspokajając ją.
- Spokojnie...- specjalnie nie mówiąc, że wszystko będzie dobrze, wiedząc, że tego nienawidzi.
- Wiem...-mruknęła, przecierając spuchnięte, czerwone oczy.- Pewnie jestem cała rozmazana?- zapytała a na jej usta wstąpił zarys uśmiechu.
- No bez przesady... Tylko trochę tusz ci się rozmazał- powiedziałam śmiejąc się.
- Bardzo śmieszne.- oznajmiła Ann i wystawiła mi język. Gdy patrzyłam na te niebieskie tęczówki, odechciewało mi się nawet ciąć.
- Powinnaś zadzwonić do Jake'a...-Ale on nie chce mnie znać...
- Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz.- czy ona zawsze musi mnie namówić?! Wyjęłam mojego Iphona i wybrałam odpowiedni numer.
-Halo?-a jednak odebrał!
-Cześć Jake... Przepraszam za to co zrobiłam i ogólnie, że byłam taka uparta... Wiem, że pewnie nie chcesz mnie znać, ale musisz wiedzieć, że cię kocham i mimo tego, że jesteś gejem dalej kocham cię jak brata...
- Ja ciebie też... Moglibyśmy się spotkać?
- No oczywiście!
- Pasuje ci jutro o 17:00 w kawiarni "Brzoskwinka"?
-Jak najbardziej.
- No to do zobaczenia!
- Do zobaczenia...- rozłączyłam się i spojrzałam z uśmiechem na Ann, która się szczerzyła zapewne słysząc naszą rozmowę.
-No kochana... Idziemy na zakupy po jakąś odlotową kiecke...
- Po co? To tylko przyjacielskie spotkanie- westchnęłam ale i tak wiedziałam, że jak Ann coś postanowi, już się jej od tego nie odwiedzie.
- No to choć kochanie!Siema! Krótki rozdzialik zaledwie 570 słów, ale mam nadzieję, że się podoba zostawiajcie gwiazdki i komentarze jeśli wam się podoba.
Na mediach zdjęcie z szafy.
Jestem chora i powinnam być teraz z rodziną na nartach ale oczywiście mam angine.
Pozdrawiam moją BFF Hanie( hankabff) i polecam jej opowiadania.
Zapraszam także na moją opowieść fantasy" Magiczna Gra"
I love you
N<3

CZYTASZ
Życie...
FanfictionJestem zwykłą nastolatką , ktora uważa ze życie nie ma sensu... Jednak pewnego dnia wszystko się zmienia...no może nie zupełnie wszystko.