Obudziłam się. Ciągle szpital!! Pewnie zaraz przyjadą po mnie rodzice... A może już tu byli? Oby nie. Powoli otworzyłam oczy i niestety nad moim łóżkiem pochylała się mama.
- Kochanie niedługo jedziemy do domu.-powiedziała.
- I co? Mam teraz skakać do nieba?- rzuciłam sarkastycznie.
Matka westchnęła i posłała błagalne spojrzenie do ojca.
- Posłuchaj... Razem z tatusiem postanowiliśmy żebyś... No... Nie zrozum nas źle... To dla twojego dobra... Potrzebujesz psychologa.
-CO?! JESZCZE CZEGO?! UWAŻACIE, ŻE JESTEM WARIATKĄ?!
- To naprawdę dla twojego dobra...
-DLA MOJEGO DOBRA MOGLIBYŚCIE STĄD SPIEPRZYĆ I SIĘ ODE MNIE ODPIERDOLIĆ!- Nareszcie to z siebie wyrzuciłam! Ich miny były bezcenne! Muszę to kiedyś powtórzyć!
- O nie moja panno! Tak rozmawiać nie będziemy! Jesteśmy twoimi rodzicami iasz nas szanować i nas się słuchać!-tym razem do rozmowy włączył się tata. Widać było, że go nieźle wkurwiłam, z czego byłam niezmiernie zadowolona.
- BĘDĘ SIĘ CIĄĆ KIEDY TYLKO CHCĘ! NIC NIE ZROBICIE Z TYM, ŻE JESTEM WARIATKĄ!- dalej drążyłam temat tylko powierzchownie udając złość ale tak na prawdę czerpałam z tego wielką przyjemność. Po moich jakże brutalnych słowach:-)mama się poryczała wybiegając z mojej sali.
-Brawo- syknął tata i pobiegł za mamą. Ich zachowanie a także moje zwróciło uwagę całej sali a być może całego oddziału. Położyłam się z uśmiechem na twarzy. Chciałam się znowu naciąć ale w tym szpitalu skutecznie zadbano o to żebym nie miała dostępu do niczego ostrego. Niedługo tu zwariuję! A do tego rodzice chcą mnie wysłać do psychologa. I tak on guwno pomoże! Dalej będę się ciąć! Nic z tym nikt nie zrobi! A może by tak uciec? Rodzice poszli, pielęgniarek nie ma... Wstałam z łóżka zadowolona, że nie jestem do niczego przypięta. Szybko wzięłam moje rzeczy a mianowicie telefon, bo nic więcej ze sobą nie miałam. Podeszłam do okna. Jestem na parterze, dam radę. Otworzyłam okno i w chwilę później znalazłam się na świeżym powietrzu. Puściłam się biegiem byle tylko wyjść z terenu tego jebanego szpitala. Wyszłam przez bramę i włączyłam na telefonie mapy. GPS wskazywał, że jestem niedaleko przystanku na którym zatrzymuje się autobus,który podjeżdża pod mój dom skierowałam się we wskazany kierunek. Już po chwili byłam na przystanku. Oprócz mnie było tam jeszcze parę osób. Napisałam szybko do Jake'a, że już wszystko dobrze. Zadzwoniłam do Ann żeby ją poinformować o całym zdarzeniu. Gdy skończyłam gadać nagle mój telefon zadzwonił. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Jake'a. Westchnęłam i odebrałam.
- Halo?- zapytałam.W miarę krótki rozdział .
Rozmowa w kolejnym rozdziale. Szantażyk odwołany. Jednak wolę wstawiać normalnie. W czasie czekania na kolejny rozdział polecam moją drugą opowieść"Magiczna Gra".
No nic. Pozdro dla was wszystkich i dla mojej BFF Hani i ogólnie wszystkich.
Kolejny rozdział zależy od was.
XOXO
N<3

CZYTASZ
Życie...
FanfictionJestem zwykłą nastolatką , ktora uważa ze życie nie ma sensu... Jednak pewnego dnia wszystko się zmienia...no może nie zupełnie wszystko.