5

43 6 1
                                    



5

22 lipca 2012, Zielona Góra

-Czy ty myślisz, że moje życie kręci się wokół ciebie? Wyobraź sobie że NIE - wrzeszczała wściekła.

Jej krzyk działał na mnie jak płachta na byka. Miałem ochotę odpowiedzieć jej tym samym. Wyładować na niej emocje. Nie mogłem. Obiecałem, że jej nie skrzywdzę...

Nasz związek w ostatnim czasie można opisać jednym słowem - kłótnie. Ona miała swoje życie, którego nie chciała poświęcić dla mnie, a ja nie umiałem i nadal nie umiem tego zaakceptować. Czy wymagałem tak wiele? Każdy mężczyzna chce mieć swoją kobiete u boku. Tym bardziej jako sportowiec, który rzadko bywa w domu. Mam prawo oczekiwać, że będzie na moich meczach, chociaż na tych ważnych, ale nie... Wiecznie tylko praca i praca.

Mówiłem, prosiłem, błagałem! Pozbyłem się mojej pieprzonej dumy i ją błagałem! To w efekcie spowodowało dzisiejszą kłótnie. Nie potrafiła zrozumieć, że mogę jej potrzebować...

-Melka, proszę. Porozmawiajmy normalnie - poprosiłem łapiąc ją za dłonie.

Momentalnie się wyrwała i odsunęła warcząc

-Nie dotykaj mnie.

-Kochanie - spojrzałem na nią smutno - O co chodzi? Musimy porozmawiać.

-Nie mamy o czym, Zbigniew - uniosła pogardliwie brew - Dla ciebie się liczy tylko ten cholerny sport.

-To moja praca.

Nie rozumiałem o co jej chodzi. Kochała siatkówkę. Grała, tak jak jej rodzina i ja. Nigdy nie przeszkadzały jej liczne wyjazdy... a teraz nagle zaczęły? Nie umiałem tego pojąć. Zawsze mnie wspierała, a potem skupiła się na pracy i wszystko się zepsuło. Miałem racje, kiedy mówiłem że nie powinna pracować. Do cholery jestem mężczyzną i to ja mam zarabiać! Ale przecież panna Kubiak "nie będzie siedzieć na dupie i pachnieć", o nie! Ona będzie pracować i „jakieś średniowieczne debilizmy" nie zmienią jej zdania.

-Też pracuje i ty też nie próbujesz tego zrozumieć - Jej wzrok był równie chłodny co słowa - Wbrew pozorom to nie działa tak, że mówię „szefie bo mój chłopak gra na IO i potrzebuje wolnego... Na ile? Nie wiem, 2-3 tygodnie? Oczywiście proszę jechać". Nie Zbigniew. TO zdecydowanie tak nie działa.

-Nie musisz pracować, zrozumiesz to kiedyś?

To zdanie podziałało na nią jak podpalenie lądu bomby. Na jej policzki wstąpił wściekły rumieniec, a w oczach zagościły iskry. Czułem że ta rozmowa idzie w coraz gorszym kierunku.

-Jesteś skończonym kretynem Bartman - Nie krzyknęła, nie warknęła, powiedziała to zmęczonym szeptem.



20 sierpnia 2012, Warszawa

Byłem wściekły. Tak piekielne zaślepiony złością, żalem i rozgoryczeniem. Jak mogliśmy to tak koncertowo spieprzyć? Pojechać jako faworyt do złota, a wrócić z podkulonym ogonem odpadając w ¼? Wstyd. Przynieśliśmy wstyd. To tak żałosne odpaść przez jeden mecz z Australią. AUSTRALIĄ!

Moje rozmyślania, urozmaicone nerwowym wybijaniem rytmu na udzie, przerwał pełen furii głos Amelii.

-Mam dość, Zbyszek

-Co tym razem? - Zmierzyłem ją nieprzychylnym wzrokiem.

Nie umiałem panować nad emocjami. Chciałem się na czymś albo na kimś wyładować, a jej zachowanie mnie prowokowało. To wszystko musiało znaleźć jakieś ujście... i chyba jej słowa były zapalnikiem.

-Kochasz mnie jeszcze? - W jej zazwyczaj radosnych, niebieskich oczach gościł smutek i łzy.

Poczułem jak moje mięśnie się napinają, a szczęka zaciska aż do bólu. Mam ochotę wrzeszczeć. Jednak moje usta wykrzywiają się w pogardliwym grymasie. Czuje jakbym stał obok, jakby moje ciało nie należało do mnie. Chciałbym umieć okazać jej uczucia na które zasługuje, pocałować, przytulić i powiedzieć, że jest całym moim światem i kocham ją jak wariat... a jednak stoję pochylając się w jej stronę z pogardą i chłodem mierząc ją wzrokiem. Wiem, że czuje się zagrożona, może nawet się boi, ale tego nie okazuje. Po raz kolejny nasze oczy się spotykają i tym razem czuje niemal fizyczny ból, bo w jej spojrzeniu nie ma uczuć, jest całkiem puste. 

-Myślę, że twoje milczenie jest wystarczająco jasną odpowiedzią.

Wyszła trzaskając drzwiami, a mi pozostało tylko zacisnąć pięści i zęby. "Spierdoliłeś, Bartman"

Wszystko zaczęło się psuć. Nie umiałem już być tym kim byłem. Nie potrafiłem okazać uczuć i to nas zaczęło gubić. Czy to wtedy wszystko się skończyło?

-------------------

Wróciłam! Trochę to trwało i za to bardzo przepraszam. Mam nadzieję, że to na górze nie zawiodło. Zbliżamy się powoli ku końcowi... :)

I'm nothing without you ~Bartman (WOLNO PISANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz