4

33 6 0
                                    

Kwiecień 2012, Spała

Chyba Cię kocham

Chyba Cię kocham

Chyba Cię kocham...

W głowie ciągle kołaczą mi się jej słowa. Trzy słowa, których nie potrafię pozbyć się z myśli. Słowa, które mogą wiele zmienić. Na dobre, na złe, a mogą pozostawić wszystko bez zmian. Jak będzie tym razem? Zaryzykuje? Skoczę na główkę i skręcę kark, a może okaże się to wspaniałą decyzją?

Wahanie. Strach. Niepewność. Tylko to widnieje w moich oczach, jednak nie oddaje to chaosu w głowie. Ucieczka. Chcę uciec. Odwrócić się na pięcie i zniknąć za zakrętem. Zostawić ją z wyznaniem bez odpowiedzi, z ustami ułożonymi w smutny uśmiech i lekko zaszklonymi oczami. „Jesteś mężczyzną Zibi, tak się nie traktuje kobiet. Powiedz coś idioto" Zganiłem sam siebie.

Nie potrafiłem spojrzeć w te piękne niebieskie oczy i dać jej jasną odpowiedz. Czułem coś do niej - przywiązanie, przyjaźń... może coś więcej? Przywiązania, a może byłem w niej zakochany? Niczego nie rozumiałem. Nie, swoich uczuć.

Kolejna próba. Zagłębiam się w jej błękitnym spojrzeniu i się w nim zatracam. Czuje jakbym tonął, jakbym ledwie mógł utrzymać głowę tuż nad powierzchnią wody, coraz łapczywie biorąc hausty powietrza. To ona jest powietrzem.

Stojąc przed nią, trzymając jej drobne dłonie zaczynam rozumieć siebie. Uświadamiałem sobie, że kocham jak marszczy brwi, kiedy nad czymś myśli, jak mruży oczy, kiedy się wścieka, jak lekko przygryza dolną wargę, kiedy jest zadowolona. Wiedziałem, że kocha deszcz, a nie lubi śniegu, że uwielbia białą herbatę z dodatkiem pigwy, a nie znosi zwykłej czarnej. Drobne szczegóły... tak jak teraz, kiedy nerwowym ruchem zakłada luźny kosmyk za ucho. Drobne szczegóły, przez które poznawałem ją coraz lepiej, dzięki którym była taka moja.

Musiałem coś powiedzieć. Chwila milczenia, już dawno przestała być naturalna, teraz była niezręczna. Czułem jej strach i żal. Nie powinna się bać, nie tej chwili.

-Nie musisz nic mówić - spojrzała na mnie nieśmiało - Wiem, że cię zaskoczyłam.

-Nie chce cię zranić - pogłaskałem ją po policzku - Nie wiem, co przyniesie jutro. Nie wiem gdzie będę za rok. Nie wiem, dokąd zaprowadzi nas to uczucie. Nie wiem czy to przetrwa. Nie wiem czy chcę ryzykować, że sprawie ci ból. Nie chcę tego Mel, ale za bardzo mnie do ciebie ciągnie.

Teraz to na jej twarzy gościła konsternacja. Nie spodziewała się takiej reakcji. Miałem wrażenie, że przez moje milczenie nastawiła się na wszystko, co najgorsze, odrzucenie i ból. To nie tak miało być.

-Rozumiem to - powiedziała z wahaniem - Zapominasz o jednym. Jestem Kubiak, a nas nie tak łatwo zranić, więc nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. Też nie wiem jak to będzie, ani gdzie i z kim będę, ale... czasami warto zaryzykować.

Miała racje. Miała pieprzoną racje! Są rzeczy, dla których warto ryzykować. Warto ryzykować dla niej. Widząc zawadiacki uśmiech i błyszczące, niemal wyzywające spojrzenie wiedziałem, że przepadłem.

-Zaryzykujmy - Nie potrzebowała więcej słów. Złożyła na moich ustach gorący pocałunek, który zapamiętam na długo.

~*~

Sofia, 8 lipca 2012

Wygraliśmy

Wygraliśmy cholerną Ligę Światową!

Wszystko układało się perfekcyjnie. Nie mogło być inaczej. Byłem piekielnie szczęśliwy.

W szatni trwała euforia... skakanie, tańczenie, wrzaski i szampan i rzecz jasna boombox Igły. Piękny czas, chyba wszystkim puściły hamulce. W naszych głowach powstawały przeróżne, dziwne pomysły. Tak jak chwile wcześniej przecięty zakład z Bartkiem. Byliśmy pijani szczęściem. Potykaliśmy się o własne nogi, wpadając jeden na drugiego i wybuchając, co chwila głośnym, szaleńczym śmiechem.

Dekoracja była czymś niezapomnianym. Tym bardziej, kiedy z głośników usłyszałem magiczne zdanie „The best spiker Zbigniew Bartman...". Nie dowierzałem. Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech, kiedy ruszyłem po nagrodę, czując poklepywania chłopaków. Wymieniłem z Miśkiem szybkie spojrzenia i poczułem jeszcze większe szczęście, choć myślałem, że to niemożliwe. Była tu, siedziała na trybunach i nas wspierała. Z głośników popłynęła wszystkim znana melodia „Simply the best", a ja miałem wrażenie, że to wszystko to sen i zaraz się obudzę...

-Jesteś tu - patrzyłem jej w oczy, obejmując jej drobna twarz dłońmi.

-Nie mogłabym być gdzie indziej - tonąłem w błękitnych tęczówkach wypełnionych miłością.

Pochyliłem się i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek. Smakowała pomarańczami i łzami. Czułem bijące od niej szczęście. Nie potrafiłem się od niej oderwać. Kiedy udało mi się to przerwać, odsunąłem się od niej na niewielką odległość i zawiesiłem na jej szyi ciężki krążek.

-Zibi, to twój medal - protestowała i chciała go oddać, jednak przykryłem jej dłonie swoimi uniemożliwiając jej ruchy.

-Jesteś najważniejsza. Nigdy, nikogo nie kochałem tak jak ciebie i wszystko, powtarzam wszystko, co robię jest dla Ciebie i dzięki Tobie. Kocham Cię, Melka.

Dwa wspomnienia. Dwie różne sytuacje. Co je łączy? Amelia i szczęście. Ona była moją idyllą, moją wyspą marzeń. Byłem w stanie zrobić dla niej wszystko, niezależnie czy byłoby to rzucenie się z 9 piętra czy zdobycie gwiazdy... Chciałem tylko widzieć na jej twarzy uśmiech.

----------------

Heej :D

Korzystając z okazji, chciałabym złożyć wszystkim życzenia z okazji końca roku.

Kochani, życzę wam, żeby rok 2017 był lepszy niż 2016. Żeby wszystko układało się po waszej myśli, a na waszych ustach uśmiech niech gości 24/7. Piszącym weny, a czytelnikom cierpliwości.

Szczęścia moi drodzy!

Mam nadzieję, że to wyżej się podoba.

Dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki, to na prawdę pomaga :D

I'm nothing without you ~Bartman (WOLNO PISANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz