IV

3.5K 159 18
                                    

Rozpętał się sztorm. Jak ja za tym tęskniłam. Jednak piracka krew robi swoje.

-Jak znajdziemy wyspę której nie można znaleźć z kompasem bo nie działa? -zapytał Will Gibbsa

-Kompas nie działa, ale my nie płyniemy na północ.

Jesteśmy już niedaleko celu.

-Skąd Jack ma ten kompas? -zapytał Will

-Jack był kapitanem Czarnej Perły, ponad to był chłopakiem córki swojego pierwszego oficera. -powiedział Gibbs

-Barbossy.

-Kiedy Barbossa się o tym dowiedział, zamknął córkę w pokoju, od Jacka zdobył informacje na temat skarbu Azteków, a później wyrzucił go na bezludną wyspę dając mu tylko pistolet z jedną kulą. Nie ustrzeli zwierzyny, ale może postrzelić siebie. Jack ma te kulę. Zostawił ją specjalnie dla Barbossy.

-Jak wydostał się z wyspy?

-Zrobił trawę z dwóch żółwi.

-Czym je związał?

-Włosami z własnych pleców.

-A co z córką Barbossy?

-Jack dalej coś do niej czuje, ale traci nadzieję na odzyskanie jej.

-Przez to jest taki dziwny?

-Dziwny byłem zawsze. -powiedział Sparrow dołączając się do rozmowy.

On dalej coś do mnie czuje?! Myślałam, że to działa tylko w jedną stronę. Wszystko się miesza. Jeszcze mamy walczyć z Barbossą. Zaczepiście.

-Rzucić kotwicę! -krzyknął Sparrow -Pan Turner, Hope i ja zejdziemy na ląd.

-W końcu ktoś bierze mnie pod uwagę! -krzyknęłam wskakując do szalupy.

-Jak z dzieckiem. -powiedział Will

-Jeszcze nie masz dzieci, więc nie wiesz jak jest z dzieckiem! -uśmiechnęłam się złośliwie -Poza tym jestem starsza.

-Tylko wiekowo.

-Ale jestem.

-Dobra, koniec tej jakże interesującej wymiany zdań. Płyniemy. -powiedział Jack wskakując do szalupy.

-Jakiego kodeksu miał się trzymać Gibbs? -zapytał Will

-Kodeksu piratów. -odpowiedziałam równo z Jackiem

Oboje spojrzeli na mnie zdziwieni. Zignorowałam to.

-Kto zostaje w tyle tego się zostawia. -powiedział Sparrow

-Nie ma bohaterów wśród złodziei. -stwierdził Will

-Mimo złego zdania o piratach, stajesz się jednym z nas. Uwolniłeś skazańca, porwałeś królewski okręt, żeglowałeś z korsarską załogą i oszalałeś na punkcie skarbu. 

Dobiliśmy do brzegu.

-Nie prawda. Nie dbam o żaden skarb.

-Nie mówię o srebrze i złocie. 

-Panowie nadszedł czas! -usłyszeliśmy krzyk Barbossy -Wybawienie jest bliskie.!

-Wiocha... -szepnęłam do siebie

-10 lat trwała ta próba. I każdy z was dowiódł swojego hartu duch po stokroć i jeszcze po stokroć!

Barbossa gadał jeszcze przez kilka minut. Kiedy mój "ojciec" wskazał sztyletem na Elizabeth, Will chciał wyjść z naszej kryjówki, ale Jack go powstrzymał. 

-Czekamy na stosowną chwilę.

-To znaczy korzystną dla ciebie? -zapytał trochę wkurzony Will

-Mogę cię o coś zapytać. Czy kiedykolwiek cię zawiodłem? Wiem, że to dla ciebie trudne, ale zostań tu i spróbuj nie robić głupstw. -powiedział Sparrow i poszedł gdzieś.

-Ja się nie wtrącam. Idę się rozejrzeć. -powiedziałam i udałam się w drugą stronę.

Dużo złota. Jakby je tak zabrać to jest się ustawionym do kończ życia. A miałam z tym skończyć. Chyba nie wyszło. Dobra idziemy dalej. Nie mam pojęcia czemu, ale cała załoga Czarnej Perły zaczęła biegać jak popaprana po wyspie. Na moje nieszczęście musiałam trafić na paru z nich. 

-No proszę, kogo my tu mamy. -powiedział jeden z nich

-Macie mnie, a teraz wybaczcie, ale śpieszę się. -powiedziałam i chciałam odejść, ale tamci mieli inne plany.

-Idziesz z nami. Kapitan się ucieszy.

-Wątpię.

Zaciągnęli mnie do Barbossy.

-Kogoż moje oczy widzą. -powiedział Barbossa

-Yyy... Mnie? -zapytalam sarkastycznie

-Widzę, że wróciłaś na stare śmieci.

Zobaczyłam niedaleko Sparrow'a. Zaczepiście.

-W życiu. -warknęłam -Nie po tym jak wszystko zniszczyłeś.

-Jak długo będziesz mi to wypominać?

-Do końca świata i jeden dzień dłużej.

-Nic się nie zmieniłaś.

-Trochę dojrzałam. Tylko trochę.

CDN...

Czarna Perła 《Piraci z Karaibów》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz