Roździał 3

7 1 0
                                    


Lecz niemogłam uciec bo jak? Jak miałam uciesc? Gdzie jest wyjście? Za nim wrucił Sam miałam troche czasu na zbadanie moich umiejętności jest ich troche. Jedną z nich jest to, że moge stać sie swoim cieniem. Drugą  jest  wyczarowywanie miecza i strzał ale łuku już nie moge stworzyć. Potrafie patrzeć na dusze innych, wyczówać ich nastruj, ich zachowania, ich problemy. Moge tagrze usłyszeć kroki i jakieś inne dzwięki z daleka. Co ciekawe posiadam maske załorzoną na twarz, która pomaga mi widzieć słabe ponkty przeciwnika i patrzeć wzrokiem normalnego człowieka, bo bez niej nic nie widzę. Moja nowa ręka z wyglądu bardzio mi sie podoba. Ma trzy palce dwa normalne i trzecim palcem jest kciuk, widać kable i niektóre z nich wystają poza obramowanie zrobione z jakiegoś srebnego metalu tego samego co maska, poniewarz moja ręka jest mechaniczna widać przez to te kable.
  Sam wrucił po 10 minutach. Ale niebył sam szedł z dwoma postaciami ubranymi podobnie co Alania. Jedną z tych osub była dziewczyna miała tak około 20 lat, szła po lewej stronie Sama po prawej szedł chłopak miał blizne na lewym policzku, miał tyle samo lat co dziewczyna. Obydwoje mieli czarne włosy, jasną cere i brązowe oczy. Szli powoli, nie śpieszyli się. Pierwszy odezwał się Sam parę kroków przedemną.
  -  No i jak tam?
  - Dobże.
  - To dobże, że dobże.
  - Czy to konieczne? - odezwał się chłopak Sam tylko popatrzył sie na niego groźnie.
  - Wybacz zapomniałem przedstawić Ci Enryka i Enranie. Są bliźniętami - dodał.
  - Miło mi poznać Ciebie - powiedziała dziewczyna czyli Enrania.
  - I na wzajem - odpowiedziałam.
  - Niepodobasz mi się - stwierdził oschle Enryk.
  - Enryk jak ty się zachowujesz? - zapytał ze zdziwieniem Sam.
  - Normalnie - odpowiedział ze spokojem - Enrania też tak myśli.
  - Myśli? To może oznaczeć, że oni mogą sie porozumiewać w myślach - pomyślałam.
  - Enryk idz sprawdz jak czuje się Alania. No już - powiedział już wściekły Sam.
  - A co ja mam zrobić? - zapytała Erania.
  - Ty dbadaj jak połączyły sie kable. Wiesz o co mi chodzi prawda? - zapytał tajemniczo.
  - Tak rozumiem - odpowiedziała Erania.
  - Ja ide do Karla. Puźniej się zobaczymy. Do zobaczenia - powiedział i odszedł z Enrykiem.
  - Choć za mną - powiedziała bez uczuć.
  - Gdzie idziemy? - zapytałam
  - Przekonasz sie. Ale sie niemartw, to tylko rutynowe badanie - powiedziała ze spokojem ale ja wiedziałam, że coś knuje i miałam racje.
  Doszliśmy do jakiegoś pomieszczenia Erania weszła do niego ja po chwili za nią chociarz coś mi się to nie podobało. Ledwo co weszłam a zamkneły sie dzrwi i jakaś maszyna pociągneła mnie mocno za prawą rękę do środka pokoju. Siła z którą mnie pociągneła, była tak potężna, że aż wyrwało mi moją mechaniczną ręke z mojego barku. Po chwili klęczałam na podłodze trzymzjąc sie kurczowo za ramie. Głowe miałam opuszczoną i w głębi duszy dziękowałam Bogu za to, że nie oderwali mi maski. Z drugiego pokoju wybiegła Erania. Była przerażona i zdezorientowana, pewnie dla tego, że maszyna niemiała mi wyrwać ręki tylko wsadzić mnie do machiny. Erania prubowała zabrać maszynie moją ręke. W końcu ręka upadła z sporym uderzeniem na podłoge, ale za to maszyna złapała Eranie i wsadziła ją do tej machiny. Erania niewiedziała co zeobić. Ja musiałam jedną ręką trzymać rozdarte ramie, a druga lerzał gdzie tego jeszcze niewiedziałam.
Po 10 minutach moich cierpień a Erani siedzenia w maszynie wszedł Enryk. Na początku wypuścił siostre była tak zdezorjętowana, że aż niekontaktowała ze światem. Enryk wyprowadził ją na zewnątrz a mnie zostawił. Klęczałam tak jeszcze przez godzine. Zapytacie się mnie jak się nie wykrwasiłam to proste udało mi się sięgnąć po moją mechaniczną rękę i przyłorzyć tak jak przedtem była przyczepiona do mijego ramienia. Sama z siebie przyczepiła się tak samo jak była wcześniej lerzałam na podłodze twarzą do ściany i przodem do góry kiedy wszedł Sam. Odrazu spojrzał namnie i na kałuże krwi w której lerzałam jagby o tym wiedział. Popatrzył sie z uśmiechem na twarzy i powiedział:
- A jak teraz sie czujesz? Połorzysz sie może? - jeszcze na dodatek sie zaśmiał w tym momencie chciałam go udusić ale niemiałam sił na nic.
- Eryk wsadz ją do jej nowego pokoju - powiedział z uśmiechem na twarzy i w duszy.
- Tak jest - odpowiedział z radością.
Jak mnie zabrał? Najbardziej boleśnie dla mnie czyli za nowo zrastającą się prawą ręke. Ciągnoł  mnie tak przez pare naście metrów aż w końcu rzucił mnie do jakiegoś durzego i czarnego pokoju muwiąc:
- Poznaj swuj nowy dom i nowego przyjaciela. Hahahaha - powiedział i zamknoł masywne metalowe drzwi.
Kto krył się w ciemnościach tego niewiedziałam, siedziałam po turecku ściągnełam maske. Dlaczego? Może dla tego, że była za ciężka. Po sekundzie ręka sama odpadła. Miałam zamknięte oczy niemiałam sił ich nawet otworzyć ( a czy wogule jemiałam?) rzebym zobaczyła coś co stało w cieniu i patrzyło sie na mnie. Z jeszcze troche krwawiącą ręką zasnełam na siedząco.
Obudziłam się pod ścianą choć mogłam przysiąc, że siedziałam na śeodku. Moja maska i ręka lerzały obok mnie.
- Ktoś musiał mnie przenieść a może coś? - zastanawiałam sie przez chwile gdy usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Krew z ręki przestała już lecieć ale z miejsca gdzie siedziałam do miejsca gdzie jestem teraz rozciąga się ślad krwi.
- Hm. Widze, że już ją zjadłeś - powiedział głos z za drzwi prawdopodobnie był to Enryk - Jutro dam Ci mięso krowie. Bo dziś mi się niechce.
Zamknoł drzwi i odszedł.
Rozmyślałam nad tym wszyatkim. Nie ubierałam maski bo po co i tak jest ciemno, bez czy z maską. Mijały dni a ja dalej opierałam sie o tą samą ściane. Pewnego razu obudziłam się z ręką na czymś czego przedtem nie było. To było twarde w niektórych miejscach ostre i na dodatek to żyło! Bo słyszałam jak ciężko odducha swoimi nazdrzami. Niewiem dla czego ale zaczełam głaskać to stworzenie. Dzięki czemu poznawałam krztałt tego czegoś. Po chwili przekonalam się, że to był tułw jakiegoś stworzenia...
- Nie. To niemorzliwe - pomyślałam - Przecież to niemorze być to! A może? Bo co innego? To musi być smok! Ale... No tak ty nie wierzysz w somki jak sama niepowinnaś być tak jak jesteś.
Podzczas gdy o tym myślałam przestałam głaskać smoka przez to się obudził. Podniusł swuj pysk popatrzył się na mnie i szturchnoł mnie żebym go dalej głaskała. Wyrwałam sie w tesy z zamyślenia i zaczełam go znowu pieścić po grzbiecie. Po chwili wstał i poszedł. Gdzie niewiem ale zaras wrucił z moją maską. Połorzył mi ją na nogach i szturchnoł dając znak żebym ją włorzyła. Zrobiłam to powoli. Maska znowu spoczeła na mojwj twarzy. Tym razem była lekka. Otworzyłam oczy i spojrzałam na smoka i zobaczyłam... Jego pysk był cały czarny, kolce które wyrastały z niego w niektórych miejscach były srebrne. Jednak moją uwage przykuły oczy. To był przerażający i bardzo smutny widok. Zaschnięta krew wylewająca się z obu oczu. Zrobiło mi się go rzal. Po pewnym czsie takiego patrzenia odszedł i powrunił z moją ręką. Wziełam ją od niego i przełożyłam do ramienia a ona z nowu się przyczepiła. Popatrzyłam się na smoka i kiwnełam głową na znak podziękowania. A on ku mokemu zaskoczeniu odwzajemnił kiwnięciem swojej głowy. I poraz kolejny połorzył się ale tym razem połorzył głowe na moich nogach. Zaczełam się mu przyglądać i przy okazji gołaskać. Co zaówarzyłam to, to że miał brutalnie odcięte skrzydła, miał długi ogon zakończony po jednej stronie ostrzem, łapy miał potężne, ostre pazury idługą szyje.

Historia DracoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz