28

4.2K 354 135
                                    

Złączył ich dłonie ze sobą i razem przekroczyli próg cmentarza, na którym nie było żywej duszy.

- Dlaczego ludzie przychodzą na cmentarz tylko raz w roku?* - burknął Jimin pod nosem, kopiąc w płatki kwiatów, które już dawno opadły na ziemię, tworząc piękny, blado różowy chodnik.

- Może uważają, że lepiej jest poświęcić swój wolny czas na spotkaniu z bliskimi, niż na siedzeniu przy grobie? - odpowiedział mu Yoongi, ciągnąc go w jedną z alejek. - W końcu lepiej jest zająć się żywymi, niż martwym.

- Więc gdy i ja umrę to mnie olejesz, bo szkoda będzie na mnie czasu? - spytał go Jimin, za co od razu dostał po głowie.

- Nie mów tak. Nigdy. - warknął Yoongi, po czym zapadła między nimi cisza, którą młodszy bał się przerywać.

Zatrzymali się przy jednym z nagrobków, który nie wyróżniał się niczym szczególnym. Był podobny do całej reszty, lecz było w nim coś, co go wyróżniało.

- Cześć babciu. - powiedział, patrząc na marmurową płytę. Przykucnął i zmiótł z niej płatki kwiatów. - Chciałbym Ci kogoś przedstawić. Ma na imię Jimin. Poznałem go w internecie i na początku byłem dla niego strasznym gburem. W sumie to nic dziwnego.. Ale on nie należy do osób, które łatwo się poddają i cały czas do mnie pisał, aż w końcu zaczęło mi na nim zależeć. Ale żeby nie było tak kolorowo, ten debil wyznał mi uczucia a ja zamiast od razu mu odpisać "ja ciebie też", to zacząłem płakać do ekranu. No i mój Jimin pomyślał, że go olałem i nie odzywał się przez chyba dwa miesiące. Było ciężko, ale tym razem ja postawiłem na upartość i poszedłem pod jego szkołę. Tam pierwszy raz się pocałowaliśmy. Jak tak teraz o tym wszystkim myślę, to chcę mi się śmiać. Podobno Jimin był moim fanem, gdy jeszcze chodziłem do liceum. Podziwiał moją twórczość, a później pokochał mnie samego. Jestem szczęściarzem, prawda? Tylko dlaczego? Jestem okropny. Nie przyjechałem do ciebie do szpitala, zerwałem przyjaźń z Hoseokiem, a gdy dowiedziałem się, że Jimin jest moim bratem to przestałem się do niego odzywać. Chciałem go zostawić... A on czekał. Chociaż go to cholernie bolało, powiedział, żebym sam zdecydował, ponieważ nie chce mi się narzucać. Dopiero z pomocą takiego jednego dzieciaka, uświadomiłem sobie, że nie potrafię normalnie funkcjonować bez Chimchima. I tak o to jestem tutaj, bo obiecałem kiedyś, że przedstawię ci osobę, z którą chcę być do końca życia.

Suga nie zauważył nawet, jak po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Nawet gdy otarł je rękawem, te z powrotem się pojawiały.

Jimin, widząc to, kucnął obok chłopaka i przytulił go do siebie.

- Nie jesteś zły. - szepnął do Sugi. - Jesteś najcudowniejszą osobą na ziemi i nie wolno ci myśleć inaczej, rozumiesz? I to ja jestem szczęściarzem. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że ktoś tak niesamowity chciał ze mną rozmawiać.

- To ty mnie do tego zmusiłeś. - zaśmiał się Yoongi, przecierając nos rękawem. - Byłeś cholernie nachalny.

- A ty wredny. - Jimin pokazał mu język, szturchając go.

Suga spojrzał na młodszego i delikatnie się uśmiechnął.

- Moja babcia by cię pokochała.

- A patrząc na ciebie i to, jak cię wychowała, sądzę, że też bym ją pokochał. - odpowiedział mu Jimin, po czym pocałował go w czoło. - Idziemy?

- Idziemy.

Wstali, otrzepali swoje ubrania z niewidzialnego kurzu, po czym chwycili się za ręce i wyszli poza teren cmentarza.

...a całemu temu zdarzeniu przyglądała się z góry pewna uśmiechnięta starsza pani.

* w Korei nie ma jako tako święta zmarłych ale ciii



Zostały dwa rozdziały, więc możecie się z tym ff powoli żegnać :)
A tak w ogóle to #happyhopeday ^^ 

APU! || Yoonmin [chat]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz