Rozdział 5

464 47 0
                                    

Po wyjściu z restauracji Paula wyjęła swoja słuchawki, z którymi się nigdy nie rozstaje. Muzyka jest czymś, co ją uspokaja. Skierowała się w stronę lasu z myślą pozwiedzania jej ulubionego miejsca. Może i powiedziała bliźniakom, że idzie do Chaty, ale postanowiła odłożyć to na później.

Wchodząc do lasu, wyjęła jedną słuchawkę, by słyszeć dźwięki lasu. Tak, jak zauważyła wcześniej, było mało zwierząt. Powinna się tym zainteresować, ale wytłumaczyła sobie to swoją obecnością. Po prostu boją się ludzi. Prawda była bliska jej domysłów.

Idąc przez las i słuchając „My Demons”, Paula zabłądziła. Wyłączyła muzykę i rozejrzała się po okolicy. Musiałam skręcić w złą drogę. Kurde mogłam zostać tam z nimi, pomyślała spokojnie. Postanowiła zawrócić, choć nie było to łatwe. Idąc do tyłu, ścieżka nie wyglądała przyjaźnie, a nawet nie była znajoma. Dziewczyna wyjęła telefon. Brak zasięgu, super. Znowu stanęła w miejscu. Po jej lewej stronie, czyli w tamtą, gdzie, jak myślała, znajdowała się Chata, było jaśniej niż w innych częściach lasu. Musi być tam polana. Paula skierowała się w tamtą stronę. Nie myliła się, była tam mała polana, jednak tym, co ją najbardziej zdziwiło, był pomnik. Nie jakiś szary i stary tylko nowy. Wyglądał jak dopiero co postawiony. Nie przedstawiał również człowieka, tylko jakiś trójkąt. Miał ręce i nogi. Na czubku długi kapelusz oraz muszkę "na szyi". Jego jedyne oko wyglądało, jakby bacznie przyglądało się dziewczynie. Przeszły ją dreszcze podobne do tego, co poczuła w swoim pokoju w Chacie. Rozejrzała się wokoło w poszukiwaniu źródła tego dziwnego uczucia, ale nic nie znalazła, tylko pomnik.

Podeszła do niego, by sprawdzić, czy na pewno to jest pomnik, a nie jakąś plastikowa duża zabawka. Dziewczyna była zaniepokojona, choć sama nie wiedziała czym. Ukucnęła kolo trójkąta. Wydawało się z daleka, że jest wysoki, ale w rzeczywistości sięgał jej ledwo do pasa. Dopiero teraz Paula zaczęła się zastanawiać nad pozą pomnika. Ręka postaci była skierowana lekko do góry, jakby siedzący trójkąt wyciągał ją, prosząc kogoś o pomoc. Właśnie tę część ciała Paula dotknęła, żeby sprawdzić, z czego jest to coś zrobione. „Dłoń” była twarda i chropowata oraz... ciepła. Prawdopodobnie przez to, że stoi na nasłonecznionej polanie.

Sprawdzała również kapelusz. W tym miejscu tworzywo wydawało się bardziej miękkie, niż to z dłoni, choć w rzeczywistości był to jeden ten sam materiał.

Podczas sprawdzania kapelusza, w oddali odezwała się jakieś zwierzę. Paula przestraszyła się i odskoczyła od pomnika. Nie wiedziała, co to za stwór był, ale gdy od kilku minut było słychać jedynie ciszę, to można się przestraszyć byle czego.

Zabrała się i skierowała w stronę Chaty. Nie wiedziała skąd, ale nagle była pewna drogi do domu. Pewnym krokiem zmierzała w dobrą stronę, rozkładając się dookoła. Uczucie bycia obserwowaną nie chciało jej opuścić. Niepokój wciąż w niej wzrastał. Po chwili wybiegła z lasu naprzeciwko wejścia do Chaty Tajemnic. Zwolniła do normalnego chodu i uspokoiła oddech. Zastanawiała się, dlaczego nie trafiła wcześniej na widoczną ścieżkę. Chyba się zamyśliłam. Weszła do domu.

Między Wymiarami ||cz. 1|| Wodogrzmoty Małe || Paula WandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz