«anxiety»

5.1K 754 69
                                    

13.02.2005r.

Cały budynek spowity był ciemnością. Jedynie w pokoju dyrektora paliła się jeszcze lampka przy biurku, gdyż mężczyzna musiał dokończyć wypełnianie dokumentów. Poza nim nie było osoby, której nie zmorzył jeszcze sen.

Dziewczynki w swoim skrzydle, a chłopcy w swoim. Opiekunki we własnych pokojach. Wszędzie cicho.

A w całkowitej ciszy było słychać nawet najdelikatniejszy szelest.

Dwóch małych chłopców, zajmujących niewielki pokój na poddaszu, nie było w stanie podzielić losu innych i oddać się w objęcia Morfeusza.

Taehyung naprawdę chciał już zasnąć, będąc zbyt zmęczonym po wczorajszym dniu, ale młodszy uparcie mu na to nie pozwalał.

Nie to, że chciał zrobić mu na złość, bo Jungkook nawet nie wiedział, że ten nie śpi. To nie była jego wina, że tak bardzo bał się burz.

Co chwilę można było usłyszeć głośny trzask, podczas którego pokój rozjaśniał się przez błysk w ciągu sekundy przecinający zachmurzone niebo. Do tego krople deszczu uderzające bez przerwy w okna nie dawały mu skupić się na niczym innym, tylko na strachu, który przejmował go całego.

Może nie zachowywał się szczególnie głośno, jednak dla Taehyunga, który miał wyjątkowo lekki sen, było to wystarczające.

– Jungkook... – wyszeptał cicho, momentalnie odwracając się w stronę młodszego, na co ten wzdrygnął się przestraszony.

– H...hyung? Nie śpisz? Przepraszam, myślałem, że... – jąkał się, lecz piorun, uderzający w następnej sekundzie w jakieś wysokie drzewo w oddali, sprawił, że z jego ust wydarł się kolejny pisk. Chłopak znowu zakopał się w pościeli, nie będąc w stanie dokończyć swojego zdania.

Taehyung westchnął cicho i przeniósł się do siadu, żeby w następnej sekundzie zaskoczyć ze swojego łóżka. Pokonał te dwa kroki, które dzieliły go od współlokatora i szturchnął go w bark.

– Posuń się – rozkazał cicho, a zaraz zza kołdry wychyliła się ciemna czupryna i dwa zaszklone, czarne punkciki.

Niższy nie wiedział co powiedzieć, więc po prostu przysunął się bliżej ściany, co Taehyung wykorzystał, zajmując zaraz miejsce obok.

– Nie maż się już, tylko zatkaj uszy – ponownie wydał polecenie, patrząc na jego mokre od łez policzki. Brunet posłusznie przykrył swoje niewielkie uszka dłońmi, na co starszy szybko zareagował, przyciągając go w swoje objęcia.

– Co Ty...

– Ciii... Kiedyś, jak się bardzo bałem, mama też mnie przytulała... To pomaga. – Zacisnął palce na jego koszulce, starając się ignorować to, jak bardzo pociły mu się dłonie.

– Pamiętasz swoją mamę? – Jungkook zdążył jeszcze zapytać, a w jego głosie dało się wyczuć tę dziwną tęsknotę i ból, którego zdecydowanie nie chciał czuć.

– Zamknij oczy, a jak rano je otworzysz, burzy już nie będzie. – Szatyn nie pozwolił mu dodać nic więcej i zignorował jego pytanie.

Zupełnie tak samo jak zignorował pojawiające się pod jego powiekami łzy.

paper dreams ❧ kth · jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz