30.05.2007r.
– Proszę, nie przepychajcie się! Jeden po drugim! – Młoda kobieta zdecydowanie nie była w stanie sobie poradzić z gromadką dzieci w wieku od pięciu do siedemnastu lat, które latały na wszystkie możliwe strony, praktycznie wybiegając z autokaru i tyle po nich było.Ale Taehyungowi i Jungkookowi się nie spieszyło. Pozwolili wszystkim opuścić pojazd i dopiero wtedy na spokojnie sami zeszli bo schodkach, zaraz stając obok siebie na chodniku przed wielką tablicą informacyjną.
Starszy był okropnie podekscytowany, nigdy nie był w zoo, zupełnie tak samo jak szatyn, jednak on bardziej zwracał uwagę na to, żeby jego Tae był bezpieczny, niż na to, gdzie się teraz znajdują.
Zdecydowanie byli najgrzeczniejszymi dziećmi w grupie, jednak musieli mieć dla siebie osobną opiekunkę, która stale kontrolowała, czy Taehyung przypadkiem nie dostanie ataku. Jeon nawet nie starał się ukrywać, że jej nie lubił. W końcu on był jego wystarczającym opiekunem, prawda?
– Dobrze, wszyscy są podzieleni, teraz wchodzimy i macie być grzeczni! – W końcu po wielu ciężkich minutach zmagania się z ustawieniem wszystkich w równym rządku, mogli wejść przez wielką bramę, na której namalowane były różne, kolorowe zwierzątka.
Kiedy tylko znaleźli się w środku, oczom brązowowłosego ukazała się masa stoisk między innymi z watą cukrową, popcornem i zabawkami. Źrenice od razu mu się zaświeciły, chociaż wiedział, że i tak nie będzie mógł kupić sobie praktycznie nic. Nigdy nie był dobry w trzymaniu pieniędzy.
– Tae, słyszysz mnie? – Otrząsnął się dopiero, kiedy poczuł szturchnięcie w ramię i wtedy automatycznie odwrócił się w stronę swojego przyjaciela.
– Hm? Tak, słyszę. Ale... co mówiłeś?
– Wszyscy się już rozdzielili, gdzie my pójdziemy najpierw? – Kim faktycznie dopiero teraz zauważył, że na placu zostali tylko oni i jeszcze ta dziwna pani, która zawsze trzymała się na uboczu, przychodząc tylko w razie niebezpieczeństwa.
– Słonie! Mają tu słonie, prawda? Zawsze chciałem zobaczyć słonie! – Radosny uśmiech przyozdobił jego buźkę, kiedy tylko znowu przypomniał sobie, że w końcu zobaczą zwierzęta, które do tej pory mogli tylko oglądać na zdjęciach w książkach.
ƔƔƔ
– Jungkookie, bolą mnie już nóżki... Zrobimy przerwę? – W końcu nie wytrzymał tych dwóch godzin chodzenia po wybiegach. Widzieli już słonie, żyrafy, lwy, tygrysy, różne inne gatunki, których nazw nie znali i jeszcze mieli iść oglądać zwierzęta hodowlane, ale kiedy szatynowi odpadają nóżki, nie ma przebacz.
– Okej, możemy usiąść na chwilę, ale naprawdę na krótko, dobrze? Pani Choi kazała nam być pod bramą za godzinę, więc nie mamy zbyt dużo czasu. – Jeon uśmiechnął się do niego szeroko, ciągnąć za rączkę w stronę jednej z ławek, na której od razu go posadził. – Poczekaj tu na mnie momencik, zaraz wrócę – rzucił jeszcze szybko, zaraz wbiegając gdzieś między tłum, zostawiając Taehyunga samego z kobietą kilka metrów dalej, która ciągle czujnie go obserwowała.
Może dla osoby postronnej mogło wyglądać to dziwnie, jakby szatynka była panią pedofil i właśnie znalazła swoją nową ofiarę, ale Tae wiedział, że niestety jest póki co na nią skazany.
Taehyung sam nie wiedział, ile czasu na niego czekał, ale aż poderwał się z miejsca, kiedy zobaczył przedzierającego się przez tłum chłopaka, ściskającego w dłoni 2 sznurki, na których końcach znajdowały się ogromne balony.
– Jungkookie, jesteś wspaniały! To dla mnie, to dla mnie? Mogę czerwony? Prooooooszę! – pisnął radośnie, doskakując do przyjaciela. Ten tylko uśmiechnął się szeroko, podając mu wybrany balonik, a samemu trzymał teraz swój niebieski.
I teraz nie ważne było, że wydał na nie swoje ostatnie pieniądze. Jedyne, co się liczyło, to to, że kolejny raz udało mu się wywołać uśmiech na twarzy jego najlepszego przyjaciela.
CZYTASZ
paper dreams ❧ kth · jjk
Random❛- Please, turn off the lights. - But why, hyung? - We don't need them. Your own brightness makes me feel I don't need anything else. I need only you to still alive.❜ gatunek: angst, fluff paring główny: taekook ostrzeżenia: zmieniony wiek bohaterów...