03.07.2006r.
– Kookie... – Cichy szept szatyna rozniósł się po pomieszczeniu, sprawiając, że młodszy szybko otworzył oczy, choć dopiero był tak bliski snu.
– Co się dzieje, Tae? – zapytał, szybko wstając ze swojego łóżka i po sekundzie znajdując się przy tym sąsiednim. Od razu spojrzał na ekranik podłączonej do Taehyunga aparatury, ale na całe szczęście nie wyczytał z niego żadnych nieprawidłowości.
Przez te miesiące zdążył się nauczyć, jakie znaczki wskazują prawidłowe funkcjonowanie organizmu chłopaka, a jakie mogą zapowiadać nadchodzący atak. Na początku nie było to łatwe do przyswojenia, jednak z czasem brunet zdążył przywyknąć do tej technologii, która zaczęła być dla niego jak prawa ręka.
– Boję się... – wymruczał nieco niezrozumiale, ponieważ gruba kołdra przykrywała jego usta, jak i praktycznie całe jego ciało. Jedynie oczka i bujne włoski wydostawały się spod pierzynki, a te dwa migdały wpatrzone były w młodszego, jak w jakiegoś magicznego bohatera.
– Znowu potwory? – dopytał, siadając na skraju łóżka i zaczął wodzić dłonią po omacku wzdłuż całej długości pościeli, w poszukiwaniu drobnej rączki jego przyjaciela, a kiedy w końcu ją odnalazł, ścisnął ją mocno, chcąc zapewnić, że nic mu nie grozi.
– Tym razem w szafie... – dodał jeszcze ciszej, odwracając wzrok od dużego mebla, który stał zamknięty w rogu pokoju. Wcześniej już kilka razu zdarzało mu się budzić w nocy przez wymyślone stwory mieszkające pod łóżkiem, dywanem, a nawet na lampie.
– Mam sprawdzić? – Nawet nie czekał na odpowiedź, tylko wstał z posłania i już miał iść w stronę rzekomego mieszkania stworzeń, straszących w nocy Taehyunga, jednak nagły uścisk na nadgarstku mu na to nie pozwolił.
– Proszę, nie idź... Nie chcę, żeby cię zjadły... Nam obojgu nie dadzą rady, więc... więc połóż się obok i mnie przytul... – Z każdym kolejnym słowem zdawał się mówić o wiele ciszej, jednak Jeon zrozumiał wszystko aż zbyt dokładnie. Starszy wydawał się dla niego strasznie uroczy i mimo tego, że Jungkook był o ten głupi rok młodszy, chciał być dla niego opiekunem i oparciem. Nawet mimo tego, że byli jeszcze młodzi.
Wiedział, że żadnych potworów nie ma, od zawsze należał do osób mało strachliwych (no może oprócz burz, bo kiedy tylko słyszał grzmoty, lał w portki) i nie wierzył w żadne niestworzone rzeczy. Ale dopóki jego współlokator się ich boi, będzie jego obrońcą.
Sam już nie pamiętał, ile czasu minęło, odkąd spali na jednym łóżku. Zdarzyło się to tylko raz i to zanim doczepiono do starszego tę dziwną aparaturę, więc teraz bał się, że coś strąci albo zrobi mu krzywdę. Jednak mimo wszystko musiał wykonać jego prośbę.
Powolutku i ostrożnie wdrapał się na miejsce, który starszy mu udostępnił, i położył się pod ścianą, kilka centymetrów od niego. Wsunął się pod kraniec kołderki, nie chcąc zabierać jej szatynowi i ułożył się wygodnie, patrząc na swojego łóżkowego towarzysza.
– Już jest dobrze? – zapytał cicho, mając nadzieję, że jego towarzystwo choć trochę uspokoi Kima i pomoże mu spokojnie zasnąć. Jednak ten wydął wargę, patrząc na niego smutno.
– Pamiętasz... pamiętasz co mówiłem ci wtedy? Jak była burza i nie mogłeś spać...? – Po niecałej minucie do uszu Jeona doszedł szept tak cichy, że ledwo słyszalny. Zaczął przywoływać w pamięci te wspomnienie, jednak zanim udzielił mu odpowiedzi, Taehyung odezwał się ponownie, tym razem głośniej i pewniej. – Proszę, przytul mnie... Przy tobie będę bezpieczny...
CZYTASZ
paper dreams ❧ kth · jjk
Acak❛- Please, turn off the lights. - But why, hyung? - We don't need them. Your own brightness makes me feel I don't need anything else. I need only you to still alive.❜ gatunek: angst, fluff paring główny: taekook ostrzeżenia: zmieniony wiek bohaterów...