~~~

84 2 0
                                    


*Liv*

A więc, sytuacja ma się tak, już od parunastu dni mieszkamy w swoich domach w Nowym Jorku. Rodzice Michaela maja kilkudniowy urlop i chcą poświęcić jedynemu synowi trochę więcej czasu. Chodzi im też o podniesienie chłopaka na duchu, gdyż zamknął się w sobie i odciął od innych ludzi. Mało z nami rozmawia, lecz z tego co mi wiadomo, ze mną ma najlepszy kontakt, co mnie minimalnie dziwi ale i bardzo cieszy.

Miałam już plan, który miał przywrócić chłopakowi wzrok i wiedzieli o nim nasi najbliżsi, rodzina i przyjaciele. Ale co w tym wszystkim najważniejsze? Michael nie miał o tym najmniejszego pojęcia.

Dziś poniedziałek, jak to w styczniu, zimno, mroźno i od wczoraj pada śnieg. Wstałam rano, odsłoniłam zasłony i przymrużyłam oczy. Biały puch zebrany na całym ogródku oślepił moje śpiące jeszcze oczy.
Po chwili mrugania, przyzwyczajona do jasności włączyłam głośnik bluetooth i na telefonie wybrałam playliste "Ulubione". Od razu po wejściu do łazienki związałam włosy w byle jaki kucyk po to, aby nie przeszkadzały mi podczas wykonywania makijażu. Po umyciu zębów, zabrałam się za nakładanie podkładu. Następnie delikatnie podkreślone brwi, rzęsy oraz bezbarwna pomadka do ust. Gdyby nie moje naturalnie prawie białe brwi i rzęsy, nie musiałabym się malować.

Wychodząc z łazienki do moich uszu doszły pierwsze dźwięki piosenki Jasona Derulo "If it ain't love". Momentalnie zapomniałam o tym co miałam zrobić. Moje nogi same ruszyły do tańca i już po sekundzie tańczyłam układ Matt'a Steffaniny, którego uczyłam się kilka dni temu.

Tańczyć zaczęłam jakieś dziesięć lat temu i mimo drobnych przerw, zawsze miałam z nim do czynienia. Hip-Hop, Streetdance czy Dancehall, wszystko to dało się zauważyć w moim stylu tańca. Taki mix.

Gdy przetańczyłam tak jeszcze "Shape Of You" doszłam do wniosku, że czas najwyższy się ubrać. Ze względu na śnieg za oknem, wybrałam jeansy i ciepłą, futrzastą bluzę z uszami misia na kapturze. Była niezwykle miła i ciepła. Do wszystkiego grube skarpetki. Przed wyjściem z pokoju związałam włosy w luźnego warkocza i spsikałam się perfumami "Cerruti
". Pachną nieziemsko.

W kuchni czekały na mnie kanapki z serem i warzywami oraz ciepłe kakao. Wyjęłam za pamięci bitą śmietanę z lodówki i uwięczyłam nią napój. Biorąc śniadanie, poszłam usiąść w salonie, w którym siedział Matt i bawił się klockami LEGO oraz mama pijącą kawę koło drzwi tarasowych.

- Hejka - powiedziałam wchodząc do pomieszczenia.

- No hej - usłyszałam od mamy, a gdy podeszłam do kanapy, mały brunet pocałować mnie w nadstawiony policzek.

- Co masz dziś w planach? - spytałem mamę.

- Nic szczególnego, może pojadę z Paulem na zakupy i wezmę przy okazji Matta do bawialni - odpowiedziała - A czemu pytasz?

- A tak sobie.

- Idziesz dziś do Michaela? - spytała.

- Tak, właściwie to już będę się zbierać - powiedziałam odnosząc talerz do kuchni i zerkając na zegarek - 11:54.

W przedpokoju ubrałam moją czarną parkę i ciapaki. Ciapaki to te kapciowate kozaki, które są najwygodniejszymi butami na zimę, a i są bardzo cieplutkie.

Do chłopaka szłam kilka minut, przeskakując zaspy utworzone na chodniku.

Podchodząc do drzwi zauważyłam tatę Michaela, wsiadającego do samochodu.

- Dzień Dobry Panie Black - krzyknęłam machając w stronę mężczyzny.

- Witaj Livi - uśmiechnęłam się na rozdrobnienie jakiego użył.

Ślepa miłość [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz