-Czasami mam wrażenie jakby to wszystko zdarzyło się wczoraj. Moment, który zmienił nieodwracalnie całe moje życie. Moment w, którym stałem się jeszcze bardziej ohydną kreaturą niż byłem. Chwila, w której umarła moja ludzka część, a kontrolę przejęła demoniczna.
Wspomnienia te zadręczają go każdego dnia, od 128 lat. Odkąd odszedł Sebastian, Ciel stał się sadystyczny, a zarazem obojętny w stosunku do idącego naprzód świata.
-Nigdy przedtem nie potrafiłem czuć się tak wspaniałe, a zarazem tak obrzydliwie we własnej skórze. - westchnął, po czym usiadł na sofie.
-Z jednej strony życie demona wydaje się być tak proste, a w dodatku przyjemne poprzez posiadanie wielu mocy ułatwiających codzienne czynności. Z drugiej strony natomiast, jesteś zmuszony żywić się tylko i wyłącznie duszami. Niestety w dzisiejszych czasach nie potrafią one całkowicie zaspokoić twojego pragnienia. Z tego względu, że nie mają w sobie wystarczającego okrucieństwa, a zarazem niewinności. Nie posiadają prawdziwej rozpaczy, żalu, czy nienawiści... - w tym oto momencie przerwał swój bezsensowny monolog. Zaczął zmierzać w stronę łazienki, w której znajdowało się lustro. Gdy znalazł się już na miejscu, niepewnie wykonał parę kroków w stronę swojego odbicia. Następnie delikatnie przybliżył twarz do przedmiotu, aby przyjrzeć się swoim ślepiom. Szczególnie zwrócił uwagę na oko, w którym znajdował się nieaktywny symbol kontraktu. Przyglądając się sobie zmienił swój wyraz twarzy na znacznie poważniejszy niż przedtem. Po czym westchnął, w tym samym czasie zadając sobie pytanie...
-Dokąd teraz mógł udać się Sebastian?... Gdzie się ukrywasz demonie i dlaczego mnie opuściłeś?! - podniósł ton głosu, wtem jego oczy zmieniły barwę na rubinową i zaczęły świecić.
-J-jak to jest możliwe, że minęło 128 lat, a ja nadal o tobie pamiętam. - położył dłoń na policzku, blisko znaku swojego zawartego wieki temu kontraktu z Sebastianem. Wspomnienia związane z byłym kamerdynerem momentalnie zaczęły powracać do chłopaka, przez co uronił pojedynczą łzę. Można powiedzieć, że obecna rekcja na osobę pana Sebastiana była, wręcz niepodobna do panicza Ciel'a. Chłopak jeszcze za czasów, kiedy to był człowiekiem traktował swojego demona oschle, nie przejmował się jego uczuciami, a raczej stwarzał pozory nieprzejmującego się nimi. Phantomhive w rzeczywistości nigdy nie przyznałby się Sebastianowi, że nie jest on dla niego tylko zwykłym sługusem. Chłopak najzwyczajniej wstydził się swoich uczuć w stosunku do Michealis'a. Uważał, że jeśli szczerze powie mu co o nim myśli, pokaże mu swą słabą i kruchą stronę, najzwyczajniej wywoła u Sebastiana wielkie rozbawienie. Lecz patrząc na obecny stan emocjonalny chłopaka, można przypuszczać że gdybym Sebastian pojawił się teraz przed nim, on byłby w stanie pokazać mu swoje prawdziwe uczucia jakie ukrywał przed jego osobą tak długi czas, a nawet rzuciłby się na jego szyję ze zwykłej tęsknoty.
- Odkąd odszedł zacząłem gadać do samego siebie, to do prawdy niedorzeczne. - ponownie zaczął, przemieszczając się tym samym z łazienki do kuchni.
- Teraz mam swoją uczelnię, znajomych.. Sebastian nie jest mi do niczego potrzebny, już od dawna polegam tylko i wyłącznie na samym sobie. - zmarszczył delikatnie brwi, patrząc przy tym przez okno.
- Tak, właśnie nie jesteś mi już do niczego potrzebny... do niczego potrzebny... - po tych słowach postanowił pozostać w ciszy. Zamiast prowadzenia dalszej części monologu, Ciel zaczął bacznie obserwować Londyn. Dopiero teraz uświadomił sobie, jak bardzo to miasto zmieniło się. Zamiast ponurej atmosfery panującej na szarych, brudnych ulicach za czasów wiktoriańskich, w XXI wieku można było dostrzec kolorowe bilbordy, wysokie budynki i masę ludzi przemieszczających się samochodami do pracy, bądź szkoły. Wniosek, Londyn XXI wieku tętnił życiem. Nagle..
- Ach, którą to już mamy godzinę? - pomyślał Ciel, wyciągając przy tym telefon.
- 7:50.. CHOLERA ZARAZ SPÓŹNIĘ SIĘ NA UCZELNIĘ!!! - w pośpiechu zaczął zakładać na siebie czarną bluzę z kapturem, czarne jeansy oraz czarne trampki. Następnie szybko chwycił swoją czarną torbę. Już miał kierować się do wyjścia, gdy..
- Mieszkam na 4 piętrze, zanim zejdę na dół przy czym w najlepszej sytuacji może uniknę spotkania z moimi wścibskimi sąsiadami, to trochę czasu mi ucieknie. - pomyślał Ciel. Chwilę po tym udając się na balkon.
- Może jest to dość ryzykowny pomysł, ale pozwoli mi on zaoszczędzić jak najwięcej czasu.. - mówił stojąc przy samej barierce balkonu. Spojrzał w dół. Wtedy też rzekł..
- Dobra Ciel, jesteś demonem. Jedyne co musisz teraz zrobić to zadbać o to, aby nikt cię nie zauważył i oczywiście musisz sprawnie wylądować na dole. Prościzna można by rzec. - kończąc na tych słowach, rozejrzał się czy na pewno nikt nie patrzy i skoczył.

CZYTASZ
Do końca tego obłąkanego świata
FanfictionGdy Ciel stał się demonem, Sebastian w tajemniczy sposób znika na dokładnie 128 lat. Po zniknięciu lokaja, młody demon postanawia go odnaleźć, lecz po pewnym czasie poddaje się i postanawia ułożyć swoje życie na nowo, bez kamerdynera. Czy hrabia Pha...