- Paniczu... dlaczego, aż tak bardzo zależy ci na mojej odpowiedzi? - pytał zaintrygowany.
- Bez powodu. Po prosu chcę wiedzieć. - uwiesił się na lokaju i nie zamierzał go puścić dopóki nie usłyszy najbardziej oczekiwanej prawdy z ust sługi.
- A więc to dlatego cały czas jesteśmy w uścisku, mylę się? - zrobił podejrzliwy wyraz twarzy.
- Odpowiem, jeśli i ty raczysz odpowiedzieć. - szantażował.
- Rety, rety... panicz naprawdę nic się nie zmienił. - pokręcił głową.
- Więc? Co ty na to Sebastianie.. odpowiedź za odpowiedź? - uniósł brew ku górze. - Może zacznę, tęskniłem za tobą Sebastianie, dlatego nie zamierzam cię puszczać. - wtulił się bardziej. Kamerdyner zdziwił się. Nie pomyślałby, aby panicza było stać na tak szczerą odpowiedź.
- Ciel, podobało mi się. - szepnął ciemnowłosemu do ucha. Chłopak zarumienił się. Lecz po chwili poczuł się naprawdę zmęczony jak na demona. Automatycznie zapadł w głęboki sen.
- Wybacz, ale nie możesz o tym pamiętać. - posmutniał. - Kocham cię Ciel, ale nie zasługuję na twoją miłość. - wziął chłopaka na plecy, zaczął kierować się w stronę mieszkania.
-------------------------------------------------------
Poranek, Sebastian wchodzi do sypialni Phantomhive'a.
- Paniczu, pora wstawać. - oznajmił odsłaniając zasłony. Promienie słońca zaczęły padać na twarz chłopaka. Ciel obudził się i przeciągnął, aby rozprostować kości.
- Zasnąłem? Jak to możliwe? - zdziwił się w myślach.
- Coś nie tak, paniczu? - ukląkł obok łóżka chłopaka.
- Sebastianie, co się wczoraj wydarzyło? - pytał zaniepokojony.
- Nic szczególnego, panie. Wybraliśmy się do centrum, spotkaliśmy panicza znajomą, a potem poszliśmy na spacer do parku. - przedstawił przebieg wczorajszego dnia.
- D-dlaczego nic nie pamiętam? - przyspieszył oddech. Wtedy Sebastian złapał go za rękę.
- Spokojnie, byłeś zmęczony. Wczorajszy dzień był wyczerpujący. - starał się go uspokoić.
- A-ale... - zaczął, lecz zaprzestał kończyć.
- Panicz, wyrobił swe ludzkie nawyki. Myślę, że nie powinieneś martwić się. Przystosowałeś swój organizm do życia w ludzki sposób. To normalne, że poczułeś zmęczenie. - tłumaczył. Ciel odetchnął z ulgą.
- Powinieneś dzisiaj odpocząć, jutro czeka cię szkoła. - oznajmił Sebastian.
- Właściwe Sebastianie... - zaczął niepewnie. Przyciągnęło to uwagę bruneta. - Miałem zamiar rzucić studia. - lokaj zdziwił się.
- Dlaczego? - wpatrywał się w Ciel'a, a raczej w jego usta, z których niepewnie, wydostawały się interesujące słowa.
- Cóż, już nie pamiętam ile to roków mam za sobą, ale najzwyczajniej nudzi mnie chodzenie tam. Niczego już się nie uczę, cały czas powtarzany jest ten sam materiał, który znam już na pamięć. Postanowiłem uczęszczać tam tylko po to, by nie czuć się samotnie, lecz cały czas czułem się odludkiem. Z nikim nie potrafiłem się zaprzyjaźnić. Tylko tobie jestem w stanie zaufać. - uśmiechnął się, co nie często się zdarza. Wtedy Sebastian nie miał pojęcia co powinien zrobić.
- Myślisz, że to dobra decyzja? - ilustrował twarz swojego pana.
- Tak, będziemy mieli więcej czasu dla siebie. - odrzekł wprost.
- Rozumiem. - chłodno odpowiedział.
- Nie cieszysz się? - zmartwił się Ciel.
- Panicz jest już dorosły, jeśli panicza ta decyzja uszczęśliwi, ja także nie mam powodu do zmartwienia. - najzwyczajniej uniknął pytania. Następnie opuścił sypialnie panicza oznajmiając iż idzie przygotowywać śniadanie.
- Hm, a temu co? - pomyślał Ciel. - Czy wczoraj pokłóciliśmy się, czy co mu się stało? - zastanawiał się. Wstał z łóżka. Wyjrzał przez okno w celu ujrzenia Londynu.
- Może zaraz mu przejdzie.. Mam taką nadzieję. - westchnął. Zaczął kierować się w stronę kuchni, gdzie kamerdyner przygotowywał posiłek. Zajął miejsce przy stole, czekał na danie. Spojrzał na zegarek, na którym widniała godzina, 8:40. Przetarł oczy. Wtedy Sebastian postawił przed nim gorącą Earl Grey.
- Ale, ty wiesz że nawet nie poczuję smaku twojej ciężkiej pracy? - spytał bez zastanowienia. Lokaj nie odpowiedział. Nie zaprzestawał przygotowaniom posiłku.
- Em, Sebastianie słuchasz ty mnie w ogóle? Dlaczego zachowujesz się dość dziwnie? - spytał ponownie. Niestety nie uzyskał odpowiedzi.
- No, nie obrażaj się na mnie bez podstaw. Przecież nic ci nie zrobiłem. - Sebastian nie odpowiadał. Wtedy chłopakowi puściły nerwy. Uderzył dość mocno w jasny, drewniany stół zostawiając po sobie wgniecenie.
- Cholera! Przestaniesz zachowywać się jak dziecko i odpowiesz na moje pytania?! - krzyknął donośnie. Kamerdyner natomiast nawet się nie wzdrygnął.
- Taki jesteś?! Dobra, pobawmy się zatem w ciche dni! Nie ma sprawy! - gwałtownie podniósł się z krzesła i skierował w stronę łazienki. Wszedł do niej, zamknął za sobą drzwi z hukiem i przekręcił klucz, aby lokaj nie mógł się do niego dostać.
- Mimo, że nie pamiętam do końca wczorajszego dnia, wydaje mi się że między nami wszystko było w jak najlepszym porządku. - usiadł opierając się o drzwi plecami, podciągając nogi do klatki piersiowej.
- Tak bardzo chciałbym wiedzieć co się wczoraj wydarzyło. Może gdybym pamiętał, znałbym powód obrazy Sebastiana. - pomyślał. Podniósł się by podejść bliżej lustra. Przejrzał się.
- Wow, myślałem że to jakieś brednie, ale naprawdę demony nie tracą swojej perfekcji nawet po wyczerpujących przeżyciach. - wpatrywał się we własne odbicie. - Teraz nie dziwię się, dlaczego kobiety nie są w stanie oprzeć się mojemu lokajowi. - pomyślał. Po chwili pokręcił głową przecząco. - Ciel, jak ty postrzegasz swojego sługę i czy nie powinieneś być na niego zdenerwowany? - zadał sobie pytanie, lecz machnął na to ręką. Zabrał się do przygotowywania na dzisiejszy dzień.
-----------------------------------------------------
- Paniczu, śniadanie gotowe. - uśmiechał się do przechodzącego obok niego chłopaka. Lecz ten zignorował to. Uśmiech Sebastiana zniknął.
- Ciel? - przekręcił głowę niczym kociak. Ten natomiast odpowiedział tylko prychnięciem. Skierował się w stronę drzwi i wyszedł z mieszkania.
- I komu teraz głupio? - uśmiechnął się chytrze, schodząc po schodach.
-----------------------------------------------------
Godzina 23:30 Ciel jeszcze nie wrócił do mieszkania. Sebastian zaczął się niepokoić.
- Ciel, wybacz mi. - zajął miejsce na sofie w salonie. Złapał się za głowę.
- Czasami mam ochotę uciąć sobie ten pusty łeb. - westchnął. - Zachowałem się jak kretyn. Gorzej postąpiłem unikając go, niżeli wczoraj wyznając mu prawdę. - dołował się. Pierwszy raz w swoim piekielnie długim życiu Sebastian czuł się winny, a zarazem odpowiedzialny za kogoś.
-----------------------------------------------------
Podczas, gdy Sebastian obwinia się. Ciel dobrze bawi się w barze z Kate.
- To co Ciel, masz ochotę na jeszcze jedno? - blondynka uniosła brwi znacząco.
- A które to już będzie? - ledwo się trzymał.
- Chyba z dziesiąte wino? - zaśmiała się.
- To kup mi jeszcze z trzy, albo nie... cztery. - zrobił niekontrolowanego zeza.
- Dobrze, Ciel. - zaśmiała się, po czym odeszła od stołu by złożyć kolejne zamówienie.
- Świetnie się bawię, szampańsko wręcz. - ujął sarkastycznie, a głowa opadła mu na stolik.
- Wróciłam. - oznajmiła dziewczyna.
- Ciel, czy wszystko z tobą w porządku? - spytała z troską o chłopaka.
- W jak najlepszym. - odpowiedział niemrawo. Wtedy dziewczyna zapytała niespodziewanie.
- A co z Sebastianem? - podparła głowę o rękę, spoglądając na znajomego.
- Jakim Sebastianem? - nie rozumiał pytania.
- No co z twoim przyjacielem - Sebastianem? - wyjaśniła.
- A kto go tam wiem. - mruknął z łaską.
- Uuu, czyżby spina z Sebusiem? - na twarzy dziewczyny zagościł złośliwy uśmiech.
- A co cię to? - warknął.
- Nie, no nic. Tylko troszczę się o ciebie jak o przyjaciela. Bo przyjaciółmi jesteśmy, prawda? - spytała.
- Troszczysz czy wykorzystujesz moment, kiedy to nie jestem trzeźwy? - wymruczał ledwie.
- Widzę, że jeszcze nie straciłeś kompletnie rozumu. - zaśmiała się. - Ale wiesz, to tylko moje zdanie.. ale wydaje mi się że nie powinieneś dalej utrzymywać kontaktu z Sebastianem. - zaczęła.
- Pff, to niby dlaczego? - syknął.
- Wiesz, ma na ciebie jakiś zły wpływ. Kiedy jesteś z nim stajesz się strasznie opryskliwy i bezuczuciowy. - zaśmiała się złośliwe.
- Nie znasz Sebastiana. - odparł.
- To prawda, ale znam ciebie i wiem że nie jesteś taki jak byłeś wtedy w jego obecności. Uwierz mi on nie chce dla ciebie dobrze, on tylko sprawia ci przykrość. Nie uważasz, że posiada on wiele wad, a ty tylko oszukujesz się że naprawdę cię lubi? - zadawała trudne pytania.
- Możesz zadać mi jeszcze raz to pytanie, ale na trzeźwo, bo obecnie nie chciałbym palnąć żadnego głupstwa, którego bym potem żałował. - ledwo wytłumaczył.
- Hm? Muszę iść do łazienki, odświeżyć się. Pomyśl nad odpowiedzią nim wrócę. - wstała od stolika i kroczyła w stronę toalety. Ciel powoli zaczął ulegać namową dziewczyny.
- Może ma rację? Sebastian przecież zawarł ze mną kontrakt tylko dlatego, aby potem odebrać mi moją duszę i porzucić. - analizował słowa Kate.
-----------------------------------------------------
Za chwilę miała wybić północ, Sebastian odnalazł Ciel'a za pomocą kontraktu. Podsłuchuje jego rozmowę z blondynką.
- Co za podłe stworzenie, paniczu zawsze podziwiałem twoje wyczucie smaku, lecz ta dziewczyna nie jest ani trochę smaczna. - wrogo zmarszczył brwi. - Twierdzi, że panicz nie ma dla mnie znaczenia? Bzdura, tylko on się dla mnie liczy. - korzystając z nieobecności znajomej panicza, wkracza do baru, aby odeskortować chłopaka do domu.
- Ciel! - dociera do stolika, gdzie leży półżywy panicz.
- S-Sebastian? - pyta skołowany, nie mający pojęcia co się dookoła niego dzieje.
- Już dobrze, wszystko będzie dobrze wracamy do domu. Postawię panicza na nogi. - zaczął tulić Ciel'a. Wtedy pojawiła się blondynka. Zdziwiła się obecnością Sebastiana.
- Oh, witaj Sebastianie. Co cię tu sprowadza? - siliła się na uśmiech.
- Zabieram, Ciel'a. - rzekł stanowczo, posyłając wrogie spojrzenie dziewczynie. Ta przeraziła się, lecz starała się po sobie tego nie poznać.
- Robisz to dla niego, czy dla siebie? - droczyła się.
- Nie mam czasu, na zabawy z głupiutką dziewczynką. - rzucił.
- Jestem przyjaciółką Ciel'a, nie wiem czy wiesz? - założyła ręce na piersi patrząc z wyższością na lokaja.
- I doprowadziłaś go do takiego stanu? Może nie znam się na przyjaźni damsko-męskiej, ale wydaje mi się, że ogólna definicja przyjaźni gryzie się z twoim dzisiejszym czynem. - uniósł panicza do góry i starał się opuścić lokal.
- To jeszcze nie koniec! Ciel Phantomhive będzie należeć do mnie! - wrzasnęła, zwracając uwagę ludzi przebywających w barze. Po tych słowach Sebastian przypomniał sobie, gdy dokładnie te same słowa usłyszał z ust Alois'a Trancy. Przypomniał sobie jak jego panicz został skradziony przez Claude'a Faustus'a, a jego człowieczeństwo zostało odebrane przez niejaką demonicę - Hannah. Sebastian zagotował się, wyrósł jakby z ziemi przed dziewczyną.
- Powtórz to jeszcze raz, a będą to twoje ostatnie słowa. - nagle opuścił lokal z Ciel'em, założonym na plecach.
- Sebastian? - wymruczał. - Gdzie my jesteśmy? - był ciekawy odpowiedzi.
- W drodze do domu, paniczu. - uspokoił się słysząc głos chłopaka.
- Acha, to dobrze. - objął rękoma szyję Sebastiana.
- Paniczu? - zaczął niepewnie.
- Tak, lokaju? - wymamrotał.
- Przepraszam, zachowałem się jak skończony idiota. - odrzekł niczym zbity pies.
- Dlaczego... byłeś na mnie zły, dzisiaj? - ledwo słyszalnie spytał.
- Nie byłem zły na panicza, byłem zły na siebie. - odparł.
- Niedobrze.
- Wiem, paniczu.
- Nie, Sebastianie jest mi nie dobrze zaraz będę wymiotował! - uniósł się z trudem. Lokaj zdjął chłopaka z siebie. Ledwo żywy Ciel zaczął się czołgać w stronę śmietnika, po czym zaczął wymiotować.
- Tak mi przykro paniczu, przeze mnie jesteś teraz w tak okropnym stanie. - oparł się o latarnię.
- To nie twoja wina, to ja doprowadziłem się do takiego stanu. Idiota ze mnie. - znowu zaczął zwracać spożyty alkohol.
- Gdybym cię nie ignorował to cała ta sytuacja nie miałaby teraz miejsca. - posmutniał. Ciel podniósł ledwo obolałe ciało.
- Błędy chodzą nawet po demonach, jesteśmy tego żywym przykładem. - chłopak stracił równowagę, miał upaść, ale Sebastian złapał go w ostatniej chwili.
- Dziękuję, Sebastianie. - uśmiechnął się.
- Jak się czujesz? - na twarzy bruneta zagościł pocieszający uśmiech.
- Na pewno lepiej niż wtedy w barze. - odparł. Sebastian zaśmiał się przyjaźnie.
- Cieszę się, że nic ci się nie stało. - przytulił Ciel'a.
- Sebastianie? - zaczął. - Czy przedwczoraj, ten mój zanik pamięci.. to twoja sprawka? - dokończył.
- Rzuciłem na niego dość silny czar, a mimo to podświadomie to wyczuł. Na jakże wspaniałego panicza trafiłem. - pomyślał. - Nie myślisz się. - odrzekł zmartwiony.
- Czemu? Dlaczego to zrobiłeś? - żądał wyjaśnień.
- Bo powiedziałem coś, o czym panicz nie powinien wiedzieć. - w głosie demona górował smutek.
- Powiedz mi, lubię gdy jesteś ze mną szczery. - objął szyję kamerdynera. Sebastian zawahał się chwilowo, nie wiedział czy postępuje właściwe, lecz czuł że kłamstwa mogę doprowadzić ich obydwu do "przegranej".
- Powiedziałem paniczowi, że.. panicza kocham. - wydusił, nie będąc pewny czy było to dobrym pomysłem.
- Dlaczego bałeś się mi to powiedzieć? - spytał. Lokaj zdziwił się bardzo, gdy chłopak bez problemu przyjął te słowa.
- Nie czujesz się niezręcznie słysząc to od swojego sługi? - spytał Sebastian.
- Dlaczego mam być zdziwiony odwzajemnionym uczuciem? - spytał. Kamerdyner otworzył szerzej ślepia, nie wierzył w to co Ciel mówił.
- Panicz.. powiedział odwzajemnione uczucie? - nie wierzył.
- Nie wiedziałeś? Myślałem, że moje zachowanie w stosunku do ciebie jest dość oczywiste. - mówił.
- Cieszę się. - zaczął tulić mocniej Ciel'a.
- Ja też, tylko... - zawiesił się.
- Tylko? - powtórzył Sebastian.
- Dlaczego dowiaduję się o tym wszystkim, akurat, gdy jestem nietrzeźwy? Przecież jutro, znów nie będę niczego pamiętać. - wywnioskował. Sebastian uśmiechnął się.
- Dopilnuję, abyś nie zapomniał. - brunet złączył, ich usta namiętnym pocałunkiem.Hejka! Z powodu iż poczułam ogromne natchnienie udało mi się stworzyć ten oto rozdział, z którego bardzo się cieszę. Uważam go za obecnie ulubiony w tym opowiadaniu. A co wy myślicie? Mój styl pisanie poprawia się? Czy może wręcz przeciwnie? Liczę na szczere komentarze:3 PS DOCEŃCIE TO JAKŻE SŁODKIE ZAKOŃCZENIE... proszę c:
![](https://img.wattpad.com/cover/99447062-288-k910660.jpg)
CZYTASZ
Do końca tego obłąkanego świata
FanfictionGdy Ciel stał się demonem, Sebastian w tajemniczy sposób znika na dokładnie 128 lat. Po zniknięciu lokaja, młody demon postanawia go odnaleźć, lecz po pewnym czasie poddaje się i postanawia ułożyć swoje życie na nowo, bez kamerdynera. Czy hrabia Pha...