Ciel:
Na skórze poczułem delikatny powiew wiatru, wtedy wtuliłem się w demona jeszcze bardziej. Ach, no tak... wczorajszą noc spędziłem właśnie z nim, z Sebastianem. Pamiętam wszystko. Każdy szczegół. Wspomnienia z zeszłej nocy powołały moje serce do szybszego i mocniejszego bicia. Ciel uspokój się, bo inaczej obudzisz go. Chwileczkę... czyżby Sebastian, najzwyczajniej w świecie spał? Mówił mi, że nie potrzebuje tego by normalnie funkcjonować. Kłamca. Postanowiłem położyć głowę na piersi lokaja. Jego serce bije? Zaskoczył mnie, ponownie. Od zawsze byłem przekonany, że ciało Sebastiana przypomina człowieka jedynie w chwili kontaktu wzrokowego. Zdawało mi się, że gdyby to doszło do zbliżenia się do niego własną osobą, od razu okazałby się potworem za jakiego był i jest uważany przez ludzi. Ludzi, którzy nie potrafią pojąć świata wyższych istot. Lecz prawda jest taka iż idealnie stwarza on pozory przeciętnego śmiertelnika. Niezwykłe. Nagle oderwałem od niego głowę. Zacząłem przyglądać się jego twarzy. Podczas snu wygląda jak anioł. Niby niewinny, podczas gdy na codzień spożywa dusze ludzkie, zabija z moich rozkazów. Delikatnie położyłem swą dłoń na policzku lokaja, po czym zacząłem go gładzić. Miałem ochotę złożyć na dotykanym przeze mnie miejscu czuły pocałunek. Niestety wcześniejszy czyn przerwał sen kamerdynera.
- Ciel... - wymruczał zaspanym głosem.
- Jak się spało? - spytałem zadowolony.
- Bardzo wygodnie. - uśmiechnął się, z trudem otwierając jeszcze zaspane ślepia. - Co myślisz o wczorajszym dniu? Podobało ci się? - ciekaw mojej odpowiedzi, wypytywał.
- Bardzo. - powiedziałem bez zastanowienia. Ale... czy ta odpowiedź napewno była stosowna? Hm, zastanawia mnie również czy pytanie "Podobało ci się?" miało odnosić się do całego dnia, czy może jego niezwykle ciekawego zakończenia?
- Mi również. - uśmiechnął się, przywołując na myśl wczorajsze zdarzenia. Wpatrywałem się w niego jak w obrazek. Irytujące, a zarazem niesamowite, jednak potrafię ponownie kogoś kochać.
- Nawet nie masz pojęcia jak się ciesz... - nie dokończyłem, gdyż lokaj złączył nasze usta. Wyprzedził mój ruch, podły. Niechętnie muszę przyznać, że świetnie całuje. Oplotłem dłońmi szyję Sebastiana, postanowiłem czekać na jego dalsze poczynania. Nie protestowałem przeciwko temu, co się działo. Nagle przerwał.
- Widzę, że spodobało ci się całowanie mnie z zaskoczenia? - posłałem w jego stronę zadziorny uśmiech.
- Trudno się nie zgodzić. - odwzajemnił wykonany przeze mnie gest. Natomiast ja postanowiłem pobawić się jego jakże miękkimi, delikatnymi, kruczoczarnymi włosami. Gładziłem je ostrożnie. Sebastianowi podobało się to co czyniłem. W chwili obecnej przypominał swoim zachowaniem kota.
- Jest mi tu tak dobrze. - wtuliłem się w niego. - Chciałbym zostać w tym miejscu, już zawsze. - westchnąłem.
- Możemy, jeśli tego pragniesz. - usłyszałem z jego ust.
- Gdybym nie zapisał się ponownie do tej nieszczęsnej szkoły, to pewnie teraz spędzilibyśmy tutaj kolejne kilka dni.
- Dlaczego tak bardzo pragniesz ukończyć ten rok? Ostatnio sprzątałem nasze mieszkanie, znalazłem pudło przepełnione dyplomami, dodatkowo z wyróżnieniami. One nie wystarczą ci? - oparł swój podbródek o moją głowę.
- Papierki te i tak nie mają dla mnie jakiejkolwiek wartości. Po prostu nienawidzę nagle przerywać swoich działań. Uważam, że jeśli teraz porzucę szkołę, to rozpoczęcie w niej nauki okazałoby się bezsensowne oraz uszłoby za życiowy błąd lub nawet przegraną w tej mini gierce. A ja i przegrana nie idziemy ze sobą w parze. - wyjaśniłem.
- Cieszy mnie to, że nie zmieniłeś się paniczu. - przytulił mnie bardzo mocno i raczej nie zamierzał puszczać.
----------------------------------------------------
- Daleko jeszcze? - jęczałem, wycieńczony powrotem do Londynu.
- Myślę, że za około godziny powinniśmy znaleźć się na miejscu. - odparł wyglądając przez okno. Postanowiłem oprzeć się o niego i pójść spać.
- Sebastian?
- Tak, paniczu?
- Nie będziesz miał nic przeciwko temu abym pozostał oparty o ciebie?
- Skądże, nie krępuj się. - zachęcał mnie samym swoim spojrzeniem.
----------------------------------------------------
Wkroczyliśmy do mieszkania. Jak zwykle pomimo naszej nieobecności, dzięki porządkom prowadzonym przez lokaja, miejsce to lśniło czystością.
- Herbaty paniczu? - spytał stojąc nieopodal kuchennej szafki, w której znajdowała się spora ilość naparu.
- Tak, tą co zazwyczaj Sebastianie. - rzuciłem się na sofę i postanowiłem sprawdzić swoje social media. - Sterta powiadomień, zaproszeń do grona znajomych i tym podobnych. Masakra... - pomyślałem. Ku mojemu zdziwieniu nie dostałem żadnej wiadomości od Kate. Szczerze powiedziawszy zdziwiłem się, dziewczyna ta była wstanie wysyłać mi wiadomości dzień i noc. Lecz dzisiaj pustka.
- Proszę paniczu. - wyrwał mnie z zamysłu swoim głębokim tonem głosu.
- Ach, dziękuję. - niepewnie wyraziłem wdzięczność, spoglądając kątem oka na lokaja.
- Czy wszystko w porządku, paniczu? - schylił się, aby znajdować się na wysokości moich oczu.
- Oczywiście. Wszystko ma się dobrze, tylko dziwi mnie to że moja znajoma nie zasypała mnie ogromem wiadomości. - zwierzyłem mu się niechętnie. Wtedy ujrzałem jak na twarzy Sebastiana pojawia się niekontrolowany grymas. - A tobie co? - wyjąłem nos znad telefonu.
- Cóż, nie zamierzam panicza okłamywać. Nie przepadam za panicza znajomą. Szczerze nie cierpię jej. - niekontrolowanie jedno z jego oczu zaczęło mrugać.
- Hm, dlaczego? Znaczy... rozumiem jest wnerwiająca, ale gdy brakowało mi cię była mi jedyną dość bliską osobą. - powiedziałem to w taki sposób jakby było to nazbyt oczywiste.
- Teraz masz mnie, nie potrzebujesz jej.
- Sebastianku? - prześmiewczo go nazwałem. - A czy ty przypadkiem nie jesteś o mnie zazdrosny? - spojrzałem na niego z przekonaniem iż mam rację.
- Ta dziewczyna, żądała ode mnie abym odczepił się od panicza. Dlatego, że jestem tylko dla panicza kulą u nogi. Mówiąc w skrócie. - spuścił wzrok ze mnie, skupiając uwagę na podłodze. Zrobiło mi się go żal. Obwiniał się o to że zamiast bycia moim promykiem słońca rozświetlającym ciemność, jest mrokiem pochłaniającym stopniowo moją duszę. Mnie całego. Może i tak właśnie kojarzone były, są i będą demony. Realia natomiast pokazują, że demoniczna natura tych istot to tylko kamuflaż. Sebastian stosował go przez wiele lat, ale czas pokazał że nie da się z tym żyć. Nie można w nieskończoność grać kogoś kim się nie jest. Dlatego lokaj zaprzestał, grania demona bez serca i pokazał uczuciową stronę siebie. Niestety, nadal nie rozumiem czemu widzi w sobie istne zło oraz brak pozytywów.
- Przecież, ja tak nie uważam. Moje zdanie powinno się w tym wszystkim najbardziej liczyć, dlatego że to ja zadecydowałem byś mi towarzyszył. Ta dziewczyna jest najzwyczajniej zazdrosna, dziwne że tak bardzo się nią przejmujesz Sebastianie. - machnąłem na to wszystko ręką. Cała ta sytuacja wydawała mi się prosta i logiczna, demon natomiast czuł się przez to ewidentnie zmieszany. - Poza tym nie mogę, pozbyć się jej, jak zupełnie niepotrzebnego śmiecia. I tak wystarczająco cierpi przez mnie. - Dostrzegłem, że Sebastian nie zrozumiał moich ostatnich słów. Usiadł obok mnie. Westchnął i odchylił głowę w tył.
- Ciel, powiedz mi dlaczego to takie trudne powiedzieć jej, że to koniec? - przewrócił oczami.
- Ona... na swój dziwny sposób, kocha mnie. Nie potrafię tego opisać, ale widzę to. Niezręcznie mi z tym. - poczułem na sobie spojrzenie Sebastiana. Nie patrzyłem na niego w owej chwili, ale wnioskuję, że spoglądał na mnie nie przyjaźnie. Wtedy położył swoją głowę na moich nogach.
- Ciel, powiesz mi dlaczego przez ciebie staję się taki?
- Jaki Sebastianie? - zmarszczyłem brwi.
- Zazdrosny. - przymknął oczy. Zaskoczył mnie. Powiedział to szczerze? Chyba tak, nie miałby powodu kłamać.
- Nie musisz być zazdrosny. Pamiętaj, jestem twój cały. - po wypowiedzeniu tych słów, zadałem sobie sprawę że były one nazbyt szczere. Skarciłem się za nie w myślach.
- Jesteś mój cały, powiadasz? - ożywiłem go tym wyznaniem. Nagle zadzwonił dzwonek.
- Ach, kto o tej porze chodzi po ludziach? - zirytowałem się. Zdenerwowany Sebastian zerwał się na proste nogi i wyruszył w kierunku drzwi. Otworzył je.
- Paniczu? - otworzył szeroko oczy.
Tak, Sebast...Hejka naklejka! Zbliżają się wakacje, co oznacza iż rozdziały będą pojawiały się częściej. Mam nadzieję, że wytrzymacie ze mną i nie porzucicie tej książki c:

CZYTASZ
Do końca tego obłąkanego świata
FanfictionGdy Ciel stał się demonem, Sebastian w tajemniczy sposób znika na dokładnie 128 lat. Po zniknięciu lokaja, młody demon postanawia go odnaleźć, lecz po pewnym czasie poddaje się i postanawia ułożyć swoje życie na nowo, bez kamerdynera. Czy hrabia Pha...