Rozdział 5

237 21 17
                                    


-madzolaa Erik Lensherr/Magneto

Wszedłem do domu, zmieniłem ubranie i zacząłem szukać Charlsa.

- Xavier! - krzyczałem. - Chcesz ze mną jechać na romantyczną znaczy przyjacielską wycieczkę do Paryża?! - jednak odpowiadała mi tylko głucha cisza.

Zdenerwowany tym wszystkim postanowiłem zażyć zimnej i szybkiej kąpieli, więc poszedłem w stronę łazienki. Złapałem za klamkę, jednak nic z tego - drzwi były zamknięte na klucz. Zacząłem pukać i krzyczeć, żeby Charls mi je otworzy, choć wydawało mi się to trochę dziwne, że aż tak długo siedzi w toalecie. On jednak nie odpowiadał...

Wtedy zrozumiałem co się takiego stało - albo zasną, co było trochę niemożliwe, bo by się obudzi, albo się topi.

Zdenerwowany zacząłem przeszukiwać wszystkie szufladki w poszukiwaniu jakieś pensety jednak to wszystko poszło no marne, bo i tak nic nie znalazłem.

- Spróbuj otworzyć mną! - powiedział do mnie jakiś kobiecy i niezwykle przyjemny głos.

- K-k-kim jesteś? I gdzie jesteś? - zapytałem odrobinę zdziwiony.

- Nazywam się Miranda i jestem nożem! - przywitała się ze mną wesoło.

- Aha? Przecież noże nie umieją mówić!

- Dużo jeszcze rzeczy nie wiesz o tym świecie Henryku.

- Ery.. zresztą nie ważne. Co mam robić?

- Po prostu otwórz mną drzwi.

- Okej?

Wziąłem Mirandę i przekręciłem nią zamek. Udało się! Kim jestem? Jestem zwycięzcą!

- Henryku, Henryku to już mój koniec! - powiedziała Miranda szlochając.

- Nie! Nie umieraj!

- Wiedziałeś, że jeśli będziesz mną otwierał drzwi to się stępie. Teraz jest już za późno - po tych słowach już więcej się nie odezwała, a ja wkroczyłem do łazienki.

Zobaczyłem nieprzytomnego Xaviera, który się topił. Szybko wyciągnąłem go z wody i okryłem ręcznikiem. Zaniosłem go na rękach do swojego pokoju i czekałem aż się obudzi...

~*~

Po dwóch godzinach czekania w końcu się poddałem i poszedłem w stronę łazienki załamany i zrezygnowany. Kiedy wszedłem do środka na wannie zauważyłem kartkę. Podniosłem ją, a kiedy przeczytałem jej zawartość moje życie runęło. Pisało tak, że mam tylko parę godzin aby dostać się do krainy jednorożców - w przeciwnym razie Charls umrze. Nie był to jednak anonim - list podpisał mój ''szef''. Wtedy zrozumiałem, że na prawdę mam mało czasu.


Koniec będzie bliski

Cherik - pogromcy łazienkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz