-madzolaa Erik Lehnsherr
Wybiegłem z domu i starałem się jak najszybciej dość do piekarni. Obawiałem się, że na piechotę mogę nie zdążyć, więc zatrzymałem pierwszą lepszą dorożkę konną. Zapłaciłem temu podejrzanemu typowi z nosem na czole i kazałem mu się pośpieszyć. Facet wysłuchał moich próśb i naprowadził swoje zwierzęta na autostradę. Jechaliśmy z prędkością świata, aż nagle drogę zatarasował nam pług śnieżny. Być może było by to w miarę normalne w grudniu, ale był teraz lipiec i śniegu nigdzie widać nie było. Za pięć minut miałem być w pracy, więc podziękowałem temu mężczyźnie i wybiegłem na drogę.
Dokładnie o dziesiątej trzydzieści byłem na miejscu i wbiegłem szczęśliwy do środka. Przywitałem wszystkich i zapytałem się szefa czy już mogę zaczynać. Mężczyzna zaprowadził mnie do piwnicy i wyjaśnił jak kroi się chleb. Słuchałem go z wielkim skupieniem i miałem wrażenie, że aż za bardzo, bo strasznie chciało mi się kupę. Przeprosiłem na chwilę szefa i pognałem do toalety. Szybko załatwiłem swoją potrzebę fizjologiczną, a kiedy zamierzałem już wyjść zauważyłem ulotkę związaną z wakacjami. Przekartkowałem parę stron i znalazłem idealne państwo dla mnie i Charlsa - Francję. W ofercie było zwiedzanie Manneken Pis'a czyli Siusiającego chłopczyka. Wiedziałem, że mój przyjaciel będzie tym oczarowany, więc zabrałem ulotkę ze sobą.
- Już jestem, przepraszam że tak długo mi to zajęło - powiedziałem do szefa.
- Nic się nie stało, ale następnym razem podaj mi długość nieobecności w sekundach, bo już się niecierpliwiłem - odpowiedział mi.
- Jasne, nie ma żadnego problemu!
- Na czym skończyliśmy? Ach tak... Weź ten nóż do ręki i spróbuj go uwieźć.
- Mam podrywać nóż?!
- To chyba oczywiste, nie wiedziałeś tego? Myślisz, że nóż będzie chciał z tobą pracować bez żadnych bliższych relacji. O nie mój drogi!
- D-d-dobrze...
- Wolisz nóż płci żeńskiej czy męskiej?
- Tak... znaczy się... yyy... jest jakaś różnica? I jak to pan niby rozróżnia?
- Normalnie? Mężczyźni ją zdecydowanie grubsi, a kobiety ostrzejsze.
- Okej? Więc wybieram kobietę.
- Dobry wybór - szef podał mi wtedy nóż i próbował mnie zachęcić do podrywu. - No dalej, wstydzisz się?
- Nie, oczywiście że nie!
- To zaczynaj!
- Cześć mała!
- Mała to jest twoja pała - powiedział mężczyzna. - Wymyśl coś normalniejszego!
- Bolało jak spadłaś z nieba? - spróbowałem raz jeszcze.
- Nie stać cię na nic innego? - zapytał mnie znowu.
- Nie wiem, nigdy nie próbowałem uwieść noża.
- No to powodzenia, ja już idę, zaraz będzie kolejny odcinek Mody na sukces, muszę wiedzieć czy Brooke i Ridge będą razem.
- Jasne.
- W taki razie powodzenia Henryk... znaczy Erik.
- Nie nazywam się Henryk. Nazywam się Magneto!
- Co powiedziałeś?
- Nic takiego, taki głupi żarcik.
- No ja mam nadzieję, bo już zrobiłeś mi na niego smaka. Magneto ma idealne ciało i z chęcią chciałbym zobaczyć je bliżej i bardziej.
- Okej?
- Powodzenia z Mirandą.
- Jaką Mirandą?
- Boże... ty tak na poważnie? Mógłbyś się chociaż zapytać tego noża jak ma na imię. Myślisz, że będę za ciebie wszystko załatwiał?
- Nie!
- I to jest prawidłowa odpowiedź - trzasnął wtedy drzwiami i zostawił mnie samego.
Zacząłem wtedy oglądać Mirandę z każdej strony i przez przypadek wypadła mi z rąk, a wtedy na podłodze pojawiły się jej ślady krwi...
CZYTASZ
Cherik - pogromcy łazienki
FanficTo był zwyczajny dzień dla Charlsa i Erika. Przynajmniej tak im się wydawało, bo prawda okazała się inna. Charls postanowił się odrobinę zrelaksować i wszystko było by okej, gdyby nie to, że nagle zaczął się topić. Czy Magneto zdąży go ratować na cz...