5. Déjà vu

113 13 2
                                    

Po powrocie do dormy, nie bardzo miałem ochotę siedzieć i czekać na wieczorną imprezę. W końcu było dopiero wczesne popołudnie. Jednym słowem nosiło mnie, dlatego też przeleciałem się po wszystkich pokojach z pytaniem czy może ten relaksacyjny wieczór nie mieliby ochoty zacząć już po południu, malutkim wyjściem do mojej ulubionej kawiarni. Całe szczęście wszyscy się zgodzili. Nawet nasz manager wyraził chęć pójścia tam z nami.

Jazda samochodem do lokalu zajęła nam około dziesięciu minut. Po zaparkowaniu przed nim wszyscy wysiedliśmy i wesoło rozmawiając weszliśmy do środka.

- Dzień dobry, w czym mogę panom pomóc? - zapytała z miłym uśmiechem baristka

- Poprosimy osiem zestawów kawa plus ciastko. - nasze zamówienie złożył Cory

- Liczyć razem czy osobno?

- Prosimy razem, ten pan tutaj dzisiaj płaci. - mówiąc to wskazał palcem na mnie. Po zapłaceniu odpowiedniej ilości pieniędzy wybraliśmy największy stół przy, którym zmieściliśmy się bez problemu. Dosłownie chwilę po rozpłaszczeniu się, usłyszałem wołanie dziewczyny, która nas obsługiwała.

- Zapraszam po odbiór zestawów. - kiedy podszedłem po nasze napoje, jeszcze raz usłyszałem przyjemny głos dziewczyny - Smacznego.

- Dziękujemy. - odpowiedziałem cichym głosem

***

Przyjemnie spędziliśmy czas na rozmowach i częstych żartach. Gdzieś około godziny 20:00 menager pożegnał się z nami i wymawiając się zmęczeniem wrócił do swojego domu. My natomiast zebraliśmy się i powolnym krokiem ruszyliśmy w kierunku naszego ulubionego klubu. Byliśmy jednymi z pierwszych gości, dlatego też niewiele myśląc zamówiliśmy dla każdego po drinku.

Zabawa trwała w najlepsze, tańczyliśmy, skakaliśmy, piliśmy i porywaliśmy do tańca co ładniejsze dziewczyny. No nie ukrywajmy, dziećmi już nie jesteśmy i możemy robić co chcemy. W którymś momencie do Cory'ego przykleiła się wysoka, ładna brunetka. Blond włosy był nią na tyle mocno zainteresowany, że zrezygnował z tańca i lokując się z dziewczyną pod ścianą, zaczął prowadzić z nią rozmowę.

W pewnej chwili piosenka zmieniła się na wolniejszą. Jak to bywa w takich chwilach parkiet momentalnie opustoszał i mogłem dostrzec bar, do którego tak często dzisiaj chodziliśmy. Powoli oglądając spokojnie kołyszących się w rytm muzyki ludzi, mój wzrok przykuła ładna blondynka, która tak samo jak ja, stała na sali i wpatrywała się w tańczących ludzi.

W momencie, w którym nasz wzrok spotkał się, poczułem dreszcze na plecach. To musi być déjà vu. Gdzieś już ją widziałem.

Pomimo wypitego wcześniej alkoholu jakoś udało mi się przypomnieć dzisiejsze popołudnie i połączyć pewne fakty razem z sytuacjami. Doszedłem do wniosku, że nieznajoma musi być tą dziewczyną z kawiarni.

Zobaczyłem jak powoli rusza w moją stronę. Niestety zbyt późno zdałem sobie sprawę, że prosto na nią zmierza dość masywny chłopak, który nawet jej nie widzi. Chciałem rzucić się na ratunek, chociaż pewnie i tak bym nie zdążył dotrzeć w odpowiedniej chwili. Na szczęście jakiś brunet w ostatnim momencie chwycił ją za nadgarstek i zatrzymał. Sekundę później zobaczyłem, jak uśmiechnięta odwraca się do niego. To na pewno musi być jej chłopak. Nie chciałbym im przeszkadzać i do tego wyjść na głupka, więc powoli wycofałem się w głąb sali, stając w zacienionym miejscu.

Oczywistym było to, że nie spuściłem z dziewczyny wzroku. Przecież patrzenie na innych ludzi nie jest zabronione. No nie?

Widziałem jak rozgląda się za czymś bądź za kimś, a następnie zostaje przyciągnięta przez wyższego od siebie chłopaka i zaczynają powoli kołysać się w rytm muzyki. Jej partner jakby podświadomie wiedząc gdzie jestem spojrzał się na mnie ostrzegawczym spojrzeniem. Możecie mi nie wierzyć, ale ja serio poczułem jego wzrok. Okropne przeżycie. Nie polecam.

Nie wiedziałem czy w tym momencie jestem bardziej zły, zawiedziony czy zasmucony. Spojrzałem na zegarek na swoim nadgarstku. Dochodziła czwarta w nocy. To chyba była odpowiednia pora żeby wracać. Cudem udało mi się zebrać chłopaków i po zadzwonieniu po taksówkę, zapakowałem ich do jej wnętrza, po czym poprosiłem o zawiezienie nas do dormy.

Następnego dnia rano po obudzeniu, przez chwilę zastanawiałem się jak mam na imię, gdzie jestem i co ja tutaj w ogóle robię. Po przypomnieniu sobie ogólnych faktów, z głośnym jęknięciem zwlokłem się z łóżka i podreptałem do kuchni, gdzie o dziwo zastałem cały zespół, który był w trakcie przygotowywania wspólnego śniadania. Wszyscy wyglądali jak zombie. Przynajmniej nie jestem jedyny.

- Co mamy dzisiaj w planach? - zapytał Kisu.

- Powiedzcie, że leżenie w łóżku. Błagam. - wyjęczał cichutkim głosikiem Jinhong.

- Niestety nic z tych rzeczy panowie. Chwila albo dwie na jedzenie, ogarnięcie się i zabieramy cztery litery do wytwórni. Mamy omówić dzisiaj naszą nową trasę koncertową. - odpowiedział nie mniej niezadowolony Cory.

Cudnie. Nie dość, że nie pośpię sobie jeszcze, to teraz kolejna trasa. Oznacza to tylko mordercze treningi, przygotowywanie piosenek, nagrywanie filmików, wymyślanie coverów i ćwiczenie ich. Ciekawe gdzie wyślą nas tym razem. Chciałbym żebyśmy polecieli do Europy.

Mi z Hongseobem jeszcze nie udało się dotrzeć w tą część świata. Reszta mówiła, że naprawdę podobało im się tam i w sumie szkoda, że nie udało nam się pojechać za pierwszym razem, razem z nimi.

Po jako takim zebraniu się do kupy, naciągnięciu mięciutkich i cieplutkich ciuchów i masek na twarze, mogliśmy nareszcie wyruszyć.

W wytwórni przy wejściu przywitał nas miły, starszy ochroniarz. Windą udaliśmy się na szóste piętro, gdzie mieściły się nasze sale ćwiczeniowe i biuro menagera.

- Witam chłopcy. Jak tam impreza? Udana? Po waszym wyglądzie sądzę, że chyba tak. - uśmiechnął się wesoło i puścił nam oczko - Proszę, usiądźcie. - mówiąc to, gestem ręki wskazał nam miękkie sofy ze szklanym stolikiem pośrodku.

- Tak, myślę że wczoraj wszystko się udało. - potwierdziłem z delikatnym uśmiechem.

- Przechodząc do głównego powodu waszej obecności tutaj. Dostałem wytyczne od góry. Nie zgadniecie gdzie jedziemy tym razem.

- Jakieś ciepłe, egzotyczne miejsce? - zapytał z nadzieją w głosie Kisu.

- Tak. Najpierw Brazylia, a potem Europa.

Europa. Tak, na to czekałem. Więc dzisiejszy dzień jednak mógł mieć miły akcent.

°°°°°

No hej!

Tym razem miało być dłużej, ale znowu nie wyszło. ^^"
Powoli idziemy do przodu, ciekawe gdzież to oni dokładnie nam zawitają. ;)

I don't know you | Changsun [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz