11. Prosie? Jakie prosie?

92 7 42
                                    

- Tak więc, na początek sprawdźmy co potrafisz. Tu masz wszystkie potrzebne rzeczy do wykonania makijażu. - mówiąc to wskazał ręką na półkę pod ogromnym lustrem, które wisiało naprzeciwko obrotowego fotela.

Nie wierzyłam własnym oczom. Tylu kosmetyków na raz nigdy nie widziałam. Do wykonania własnego makijażu używałam może 1/20, a i tak uważałam, że strasznie dużo nakładam na twarz.

- Dobrze, ale potrzebuję jakiegoś ochotnika. Ktoś, coś? - spojrzałam się na chłopaków proszącym spojrzeniem. Cała siódemka wyglądała na z lekka przerażona taką opcją.

- Dobra niech będzie. Ja mogę iść. - niespodziewanie usłyszałam na raz głosy Changsuna i Jinhonga, którzy wysunęli się na przód z szeregu.

- No dwóch na raz nie obskoczę. Wybierzcie między sobą, który chce iść pod pędzel. - zanim skończyłam wypowiedź rudowłosy chłopak rzucił się na fotel zagłady, zajął go i z satysfakcją obserwował zszokowaną minę maknae. Tamten tylko fuknął pod nosem i niby to wielce obrażony, obrócił się na pięcie i skierował w stronę kanapy jak i reszty zespołu, którzy znajdowali się po drugiej stronie pomieszczenia.

Natychmiast zabrałam się do pracy. Zaczęłam od podstaw. Tak samo jak u siebie. Rozprowadziłam próbki podkładu na dłoni i starałam się dobrać odpowiedni odcień do skóry chłopaka. Wybrałam, ten swoim zdaniem najlepiej pasujący i zabrałam się za dokończenie dzieła.

No cóż...

Efekt, który zobaczyłam okazał się zgoła inny niż ten, którego oczekiwałam. Chyba moja mina nie była zbyt tęga, bo od razu usłyszałam pytanie Suna.

- Coś jest nie tak? Wyglądasz na przerażoną. - nie otrzymawszy odpowiedzi powoli obrócił się w kierunku lustra, a po chwili wydał z siebie krótki krzyk przerażenia. Miał do tego pełne prawo, bo będąc po prostu szczerym, wyglądał jak szpitalna ściana.

Za sobą usłyszałam gromki śmiech i walenie ręką w kanapę. Odwróciłam się i ujrzałam Honga, na wpół leżącego i zwijającego się ze śmiechu na niej.

- Czyżby ktoś zarył twarzą w talk? - i znowu ryknął śmiechem. Tym razem przypomniało to bardziej duszącego się delfina niż człowieka.

- Śmiejesz się jak delfin z gruźlicą przytrzaśnięty drzwiami windy. - stwierdził sucho Changsun, na co tym razem pozostała piątka zaczęła prawie, że dusić się.

- Co tutaj się dzieje? - do pomieszczenia wkroczył manager - Matko Siwońska i wszystko co dobre! Co ci się stało w twarz?! Znaczy się... kto cię tak ślicznie pomalował? - uśmiechnął się krzywo.

Chłopak nic nie odpowiedział, a ja myślałam, że zaraz mnie krew zaleje. Użyłam dobrego podkładu, więc co było nie tak?

- Moja droga - tym razem grubszy mężczyzna zwrócił się do mnie - chyba przydałoby ci się małe szkolenie.

- Nie.ma.takiej.opcji. - wycedziłam przez zęby - Nie będę tego robić! Widać, że nie mam do tego najmniejszego talentu! Pan chyba oszalał! A on - i tu wskazałam palcem na rudowłosego - ma dziwną twarz i to na pewno, dlatego tak wyszło. - stwierdziłam rzeczowym tonem - Dziękuję za współpracę i żegnam. - z ostatnim słowem zrobiłam zgrabny obrót w tył zwrot i tupiąc nogami wyszłam z tego nieszczęsnego backstagu.

- Niech ich szlag wszystkich trafi. - wymruczałam cicho pod nosem.

Następnego dnia rano obudziłam się późnym popołudniem. Leżałam w błogiej nieświadomości i cieszyłam się jeszcze resztkami snu, gdy mój telefon zaczął wściekle wibrować. Z jękiem wsparłam się na łokciu i sięgnęłam za siebie po urządzenie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 22, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I don't know you | Changsun [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz