Gdy dłuższego czasu jechał poprzez las, zauważył małego przestraszonego chłopca. Miał on bujną czarną czuprynę oraz zielone głębokie oczy. Gdy podjechał do niego bliżej zapytał.
- Co tu robisz mały ? – na co ten mu odparł.
- Poszedłem zbierać grzyby i jagody do lasu, ale się zgubiłem – powiedział smutno.
- Hmmm. Nie powinieneś się krzątać sam po lesie, w tych czasach to niebezpieczne – powiedział stanowczo. Po czy dodał.
‑ Gdzie mieszkasz ? Wskakuj zawiozę cię – jego ton głosu zmienił się na bardziej przyjacielski.
- Mieszkam w wiosce Wirliw – dodał po chwili zastanowienia. Nadal nie był pewien czy powinien ufać starcowi.
- To niedaleko. Trzydzieści minut drogi na południowy zachód – stwierdził. Musiał zboczyć z kursu ale uznał że, warto pomóc chłopcu.
Jechali dłużej niż przewidywał. Deszcz poprzedniej nocy tutaj okazał się potężną burzą. Zjechali z głównej drogi która w tym miejscu została zalana i było by zbyt niebezpiecznie jechać nią we dwójkę na jednym koniu. Arl wybrał drogę o parę kilometrów dłuższą i poprzez pole. Minęli sąsiednią wioskę oraz kupca który zmierzał w swoim kierunku. Chłopiec uczepiony czarodzieja rozglądał się co jakiś czas oczekując, że zobaczy znajome mu strzechy dachów. Po burzy wszędzie walały się kłody oraz gałęzie. Gdzie niegdzie można było zobaczyć kawałki płotów słabo przymocowanych przez leniwych właścicieli.
Gdy chłopak zobaczył znajome mu zabudowania na jego twarzy wyrósł wielki uśmiech.
Chłopak zeskoczył z konia i pobiegł przed siebie. Cieszył się że mógł komuś pomóc. Pomaganie innym było mu wpajane od małego, zwłaszcza przez jego ojca. Gdy chłopiec wrócił z zapłakaną ze szczęścia matką która chciała mu podziękować, czarodziej już nie było. Spieszył się aby dostać się do Uniwersytetu Sztuk Magicznych. Chciał pochwalić się znajomym o jego nowym znalezisku, oraz zbadać je oczywiście.
I tak minął mu dzień. Wjechał do lasu gdy zauważył że słońce za dwie godziny zniknie za horyzontem a wraz z nim światło. Po paru minutach przemieszczania się w leśnej puszczy znalazł małą polanę z jednym drzewem spełniającą jego oczekiwania. Polana ta, była małym wzniesieniem przez co podczas ewentualnego deszczu woda ściekała by w dół. Gdy wjechał na szczyt rozejrzał się trochę. Okolica w zasięgu wzroku była zarośnięta drzewami za którymi malowały się góry, a jedyne przerzedzenie było drogą którą podążał. Uznał że musi zebrać drewno na ogień oraz na budowę schronienia, więc ruszył na piechotę w dół tą samą drogą.
Upatrzył sobie trzy kije. Jeden z podwójnym zakończeniem oraz jeden zwężający się na końcu i jeden całkowicie prosty, idealne do budowy namiotu. Pozrywał z drzew trochę suchego mchu na podpałkę oraz pozbierał trochę mniejszych i większych kawałków drewna. Przeszedł się jeszcze w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Jego oczom ukazała się mięta, idealna okazja do uzupełnienia jego kończących się zapasów herbaty pomyślał. Uśmiechnął się szeroko. Arl zawsze miał w sobie trochę dziecka i mimo swojego wieku potrafił się cieszyć z małych rzeczy.
Zwłaszcza takich które polepszały jego posiłek. Znalazł również trochę jadalnych jagód i malin. Ze wszystkimi swoimi znaleziskami ruszył na pagórek. Wbił kije w twardą od kamieni ziemie na kształt litery ,,A". Rozłożył na nich brezent a pod nim wełniany koc. Podpalił mech pstryknięciem palców i dmuchając na niego aby nie zgasł zaczął dokładać drewna. Gdy ognisko powiększyło się usiadł na wełnianym kocu i wlał ze sporego bukłaka wody do czajnika. Gdy woda się zagotowała wrzucił do kubka liście mięty i zalał je wrzątkiem. Przywiązał Kasztana do drzewa, po czym poszperał chwilę w jukach. Wyciągnął grubą lekko zniszczoną książkę, zatytułowaną ,,Wszystko co powinieneś wiedzieć o magii ognia". Usiadł na wełnianym kocu i położył obok niego swój kij. Korzystając z ostatnich promieni słońca zatopił się w lekturze popijając herbatę.
YOU ARE READING
Szczyty Gór Tom I
AdventureWitam wszystkich bardzo serdecznie. Jest to moja pierwsza dłuższa powieść, więc z wielką chęcią przyjmę wszystkie poprawki oraz kreatywną krytykę :D Arl, siwiejący czarodziej pochodzący z Garlanu jednej z czterech tajemniczych krain. Przez przypad...