Rozdział IV

1 0 0
                                    



- To wyjaśniało by brak Króla przez ostatnie miesiące w zamku – powiedział jeden z zebranych – Gdy spotkałem go ostatni raz, mówił coś o wyjeździe w stronę granicy.

- Tak, przy okazji zabrał ze sobą paru magów oraz prawie setkę wojów- dopowiedział łysy czarodziej o lekko zaokrąglonym brzuchu.

- Jak dawno się to wydarzyło ? – dopytał Arl

- Około miesiąca temu, powinni być teraz w połowie drogi do celu – odpowiedział pulchny czarodziej.

- Jak wygląda południowa granica ? – zapytał George.

- Szklane Góry, są zarośnięte lasem oraz pokryte śniegiem i lodem są od dawna nie odwiedzane – odpowiedział Arl. – Georgu, ruszysz wspomóc Króla – dodał po chwili zamysłu.

- Dlaczego ? – powiedział zdenerwowany.- Przecież Król Merl zabrał ze sobą wielu dobrze wyszkolonych ludzi.

- Ponieważ ja również wyruszę go wspomóc, lecz zanim to nastąpi musze zebrać znaczną drużynę. A ty będziesz przekazywał mi wszystkie informacje – objaśnił Arl – Zrozumiałeś ?-

- Tak – odparł szybko młodociany mag.

Gdy pożegnał się ze wszystkimi wybiegł za drzwi zapominając ich zamknąć.

- Miło było się z wami spotkać, oraz objaśnić wam sytuację. Jak sami słyszeliście i mnie się śpieszy. – Powiedział na pożegnanie Arl po czym i on wyszedł, a z nim Alyss.

       Przez jakiś czas przemierzali bogato zdobione korytarze w zupełnej ciszy. Przy najbliższym rozwidleniu Arl nagle skręcił w lewą stronę, kierując się do zbrojowni. Alyss lekko zaskoczona nadal podążała za nim. Czarodziej pchnął ciężkie drzwi dostępne tylko garstce ludzi, ponieważ do ich otworzenia wymagana była magia. Pominął długie dwuręczne i ciężkie miecze, topory oraz włócznie które zupełnie go nie interesowały i trafił do alejki zbrojowni z nożami. Jedną ręką złapał się za brodę, aby mu nie przeszkadzała, a drugą przeszukiwał szufladę. Wrzucił do niej swoją ciężką saksę, po czym wyciągnął dwa karambity o ostrzach przypominających pazury tygrysa. Pierwszego podał Alyss a drugiego, przypiął sobie do pasa.

- Idź po noże do rzucania, a ja tu jeszcze czegoś poszukam – gdy Allys zaczęła się oddalać dorzucił – Mają być pokryte srebrem ! –

        Obrócił się i otworzył szafę. Ponownie szukał jakichś przedmiotów i po chwili je znalazł. Skórzana zbroja, wykonana ze skóry wilkołaka.

Została ona również specjalnie utwardzona i nabita stalowymi ćwiekami. Arl wziął dwie pary takiej zbroi i ruszył do Allys. Gdy po chwili ją znalazł zobaczył, że prócz noży wzięła sobie również długi sejmitar.

- Umiesz się tym posługiwać ? – zapytał z niedowierzeniem wskazując na dość spory jak na nią miecz.

- Gdy ty błąkałeś się po jaskiniach, ja uczyłam się posługiwać żelastwem które się tu znajduje – odpowiedziała i uśmiechnęła się łobuzersko.

     Na potwierdzenie swoich słów wyciągnęła miecz i wykonała perfekcyjne cięcie z pół obrotu, ucinając słomianej kukle głowę. Arl przytaknął z podziwem i podał jej zbroję.

- Gdy wyruszymy przyda się nam- powiedział przyjaciółce czarodziej.

Wyszli ze zbrojowni i ruszyli do wyjścia długim korytarzem.

Gdy znaleźli się na zewnątrz mag odetchnął głęboko świeżym powietrzem. Przerzucił worek ze zbroją na plecy i ruszył po resztę swoich rzeczy zostawioną przy koniu.

Szczyty Gór Tom IWhere stories live. Discover now