- V -

16 1 1
                                    

  Zerwała się z łóżka i podbiegła do okna dachowego.


 - Randy?! - wyszeptała gorączkowo, unosząc ciężką szybę.
 - Mogę wejść? - zapytał cicho. Był wystraszony i trząsł się z zimna, więc został wpuszczony do pokoju bez zastanowienia. Wskoczył do środka i wylądował za nią, ograniczając hałas do minimum poprzez ugięcie nóg przy lądowaniu.
 - Dlaczego tutaj jesteś? - Kate odwróciła się do gościa. Chłodniejszy niż zazwyczaj, wieczorny powiew rozwiewał jej włosy od tyłu. Ignorując gęsią skórę patrzyła wyczekująco na chłopaka.
 - Zaufasz mi? - rzucił szybko, patrząc Siedemnastolatce prosto w oczy. W jego tęczówkach można było dostrzec błysk pewności siebie.
 - Wytłumacz mi najpierw o co Ci chodzi. - odparła czując jak jej płuca się kurczą. Ścisnął je stres.
 - Te wisiorki. Kamienie. Jesteśmy ze sobą powiązani. - zaczął chłopak, przygryzając dolną wargę. Kate parsknęła śmiechem, odwracając wzrok. - Kate, ja nie żartuję. - kontynuował cicho. Podszedł do dziewczyny zmuszając ją, by oparła się o komodę. Zmniejszył przestrzeń między nimi. - Czy ktoś chciał Cię... dotknąć? - zapytał niepewnie, ciągle patrząc jej w oczy. Obserwował jak kolory odpływają z twarzy właścicielki Ametystu. Przeniosła powoli wzrok na chłopaka.

 - Skąd to wiesz? - zapytała nieufnie. Czyżby chodziło o Theo?
Chłopak uchwycił jej dłoń, ignorując rumieńce i przyjemne uczucie ciepła bijące od niej.
 - Poczułem to. Poczułem Twój strach. Zasłaniałaś się, chciałaś uciec. Uciekłaś? Kto to był? - zaczął szeptać gorączkowo, wciąż trzymając jej rękę.
 - Uspokój się.. to był mój kuzyn. Chciał dotknąć wisiorka, zainteresował go. - odparła, biorąc głęboki wdech.
Randy zmarszczył czoło.
 - Dlaczego? - pytając puścił dziewczynę, odsunął się nieco.
 - Nie wiem, to było trochę dziwne. - Kate wzruszyła ramionami, zamykając okno dachowe nad nimi.
 - Dlaczego uciekałaś? 
 - Bo.. bo.. - Zacisnęła szczęki.
 - Bo..? - powtórzył, krzyżując ręce na piersi.
 - Nie miałam stanika. - burknęła, odchodząc na bok. Usiadła na łóżku i zignorowała to jak Randy złapał się obiema dłońmi za usta, hamując śmiech. Kucnął. - Cicho, idioto! Pobudzisz wszystkich! - szepnęła donośnie, obserwując gościa. Dostrzegła, że jest w czarnych, przylegających do nóg dresach, białej podkoszulce i rozpiętej bluzie. Na nogach miał adidasy, jeden but był niezawiązany. - Widzę, że się spieszyłeś. - Chłopak momentalnie zesztywniał po usłyszeniu tej uwagi.
 - Musiałem. - Spojrzał na nią. Wyglądał strasznie kusząco z włosami potarganymi nocą. Miał twarz zaczerwienioną od uśmiechu i patrzył na nią bystrymi, błękitnymi oczami.
 - Dlaczego 'musiałeś'? Przecież zawsze dawałam sobie radę. Sama. - Westchnęła, krzyżując ręce na piersi. Jej włosy zasłoniły górną część koszulki, więc tym razem nie martwiła się brakiem stanika.
 - Muszę mieć pewność, że jesteś bezpieczna. - stwierdził jakby zapowiadał pogodę na jutro. Zbił Kate z pantałyku.
 - O czym Ty gadasz? - Zmarszczyła brwi, opierając się dłońmi o kolana. Randy uniósł się do pozycji stojącej, to samo zrobiła dziewczyna.
 - Widzisz.. czasem zdarza mi się myśleć o tym jak bezbronna jesteś. Tak łatwo wspiąć się na Twój dach.. - mruknął z łobuzerskim uśmiechem, sprawiając że Siedemnastolatce zmiękły kolana. To jest jakiś żart. Film. Komedia.. romantyczna, ale komedia. Tragikomedia? Zapadła cisza, Kate podeszła do swojego gościa, odgarniając mu włosy z czoła.
 - Co Ty.. - zaczął sparaliżowany Randy, ale przerwał mu dźwięk otwieranych drzwi od pokoju. Dziewiętnastolatek odruchowo zasłonił Kate ciałem. W drzwiach ukazał się Theo. Nie zauważyli, że na korytarzu ktoś chodził i zapalił światło.

 - Romance!? Co Ty tutaj..!? - Theodor zagrzmiał wchodząc do pokoju kuzynki, po czym zamknął za sobą drzwi. - Romance, zostaw ją. - warknął. Zza pleców Randy'ego wyjrzała zdezorientowana kuzynka.
 - Wy się znacie?! - szepnęła gorączkowo, spoglądając na ich obu naprzemiennie.
 - Owszem, to największy podrywacz jakiego poznałem. - odparł z uśmiechem na ustach jej kuzyn. Dopiero teraz dostrzegła, że jest w samych dresach. Na szyi miał wisiorek. Stanęła obok swojego Obrońcy, marszcząc brwi.
 - Co Ty masz na szyi, Theo? - zapytała cicho, trzymając Randy'ego za rękaw bluzy.
 - Realgar - odparł odruchowo, jakby było to coś oczywistego, spoglądając na jej dłoń. - Coś was łączy?
 - Nocne pogaduchy kumpelek od serca co środę. - warknął Romance. Jego oczy błysnęły groźnie, powodując ten sam błysk, z nutą pewności siebie u Greenwooda. Kate żałowała, że nie miała kawałka kartonu, na którym mogłaby napisać 'Runda pierwsza'.
 - Nie zabiorę Ci jej, nie tym razem. - mruknął triumfalnie powodując, że ramiona Dziewiętnastolatka zaczęły dygotać. Kate objęła go w pasie.
 - Theodor, wyjdź stąd. - rzuciła lodowatym głosem, patrząc kuzynowi prosto w oczy.
 - Ale K.. - zaczął, patrząc na kuzynkę jak rodzic, który obserwuje dziecko podczas robienia czegoś całkowicie niemądrego.
 - ..Wyjdź! - ucięła Siedemnastolatka, puszczając Randy'ego. Gdy podeszła do Intruza, zauważyła, że w pokoju wiało. Wiatr unosił włosy wszystkich znajdujących się w pokoju, poruszał niespokojnie licznymi roślinami na półkach, oraz kartkował encyklopedię zostawioną na szafce nocnej. Jedyne co zapamiętała z tej chwili to zniknięcie jej kuzyna, który błyskawicznie wyszedł z jej pokoju. Okno było otwarte? Następne co poczuła to dotyk dłoni na plecach. Odwróciła się, odtrącając ją.
 - Ty też wyjdź. 
 - Ale Kate.. - zaczął Randy, równie oszołomiony całą sytuacją.
 - Podrywacz? - przerwała mu - Wyjdź. - Chłopak od razu ruszył do okna, wspiął się na dach z łatwością. Nachylił się tak, by zobaczyć Kate po raz ostatni tej nocy.
 - Nie masz nawet pojęcia jak... - urwał,  patrząc jej w oczy. Zacisnął szczęki i.. zniknął, zamykając okno. Dziewczyna padła na materac łóżka modląc się, aby był to sen. 
- ..Jak bardzo jest mi, kurwa, przykro! - Warknął Randy co prawda sam do siebie, kopiąc w pobliski żywopłot, jak gdyby miało to jakkolwiek polepszyć tę sytuację. Zarzucił kaptur bluzy na głowę, wsunął dłonie w kieszenie bluzy i ruszył przed siebie.
To będzie długa noc.


__

Obudziła się z opuchniętymi oczami i od razu ruszyła pod prysznic zabierając ze sobą ubrania. Wychodząc z pokoju niemal wpadła na swoją ciocię.
 - Kochanie, coś Cię boli? Wyglądasz bardzo źle. - Lucy w tym momencie wydała się dziewczynie niezwykle irytująca, ponieważ cała jej radość spowodowana była obecnością Intruza. 
 - Nie, ciociu. Miałam koszmary. - Kate westchnęła, siląc się na uśmiech.
 - Znowu? Słyszałam jakieś hałasy z Twojego pokoju, pewnie mówiłaś we śnie. Kupię Ci dziś melisę.
 - Chętnie skorzystam. - mruknęła i zaobserwowała jak na twarzy ciotki wykwita spokój. Właścicielka Ametystu zacisnęła wargi i nachyliła się, pozwalając ucałować Lucy swoje czoło. Poszła do łazienki.
Prysznic dobrze jej zrobił. Wychodząc spod niego ubrała się i nałożyła makijaż. Uczesała wilgotne włosy i wyszła z łazienki. Wpadła na Theodora, który zatrzymał ją, opierając rękę o ścianę.
 - Wytłumaczysz mi to? - zapytał cicho kuzynkę.
 - Co?! Co mam Ci tłumaczyć?! - wybuchnęła, chcąc odepchnąć Greenwooda.
 - Krzycz do woli, mama poszła na zakupy. - Westchnął cicho i odsunął się, opuszczając rękę. - Romance to naprawdę dziwny typ. - powiedział z troską w głosie.
 - Zamknij się! - Siedemnastolatka złapała się za Ametyst. Nie lubiła tak wybuchać. - Dlaczego wszyscy w moim otoczeniu mają kryształy na szyi? - wydusiła z siebie, patrząc na kuzyna. Wyglądała jak siódme nieszczęście. Po chwili dostrzegła nad wisiorem Greenwoda inny naszyjnik. Był to symbol słońca. Poczuła ukłucie, jakby gdzieś już widziała ten symbol. Jej kuzyn nic nie mówił, patrzył jedynie na Kate poprawiając koszulkę tak, aby metalowe słońce wpadło pod materiał.
 - Kupiłem. - rzucił w końcu - Spodobał mi się.
 - Nie wierzę Ci. - odparła Siedemnastolatka pewnym głosem unosząc spojrzenie na jego oczy.
 - Nie musisz. Nie jesteś ciekawa kogo odebrałem Twojemu chłopakowi? Nic a nic? - zapytał, unosząc brwi.
 - Nic a nic. To wasza sprawa. - mruknęła, mijając kuzyna. Zignorowała ukłucie w sercu.
 - On też to czuje. 
 - Co czuje? - zapytała, patrząc na kuzyna w oddali.
 - Twój ból. Pewnie właśnie się martwi. - odparł przez ramię z tajemniczym uśmiechem. Wszedł do łazienki i zamknął za sobą drzwi. "Niech go szlag" pomyślała tylko i zeszła na dół.
Zrobiła sobie herbatę i usiadła w salonie, włączając telewizor. Udawała, że ogląda program o łowieniu ryb. Tak naprawdę uciekała myślami daleko od miejsca, w którym przebywała. Objęła kubek dłońmi i patrzyła nieobecnie w ekran. Miała tyle pytań, na które nie chciała znać odpowiedzi.
Jej zamyślenia przerwał dzwonek do drzwi.

Mineral KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz