Przepraszam za przerwę. Strasznie dużo się u mnie dzieje ostatnio.
__Słońce nieśmiało przesuwało się po panelach przedpokoju, w którym Kate stała wpatrzona ze zdziwieniem w Randy'ego. Stali dosyć blisko siebie, a chłopak trzymał Brązowowłosą za ramiona kurczowo, jakby miała mu uciec.
- Randy.. skąd wiesz, że minerał związał Cię akurat z Luną? - zapytała cicho, nie zrywając kontaktu wzrokowego.
- To się po prostu czuje. Nie rozumiesz dlaczego ta osoba zwraca na siebie Twoją uwagę. Czujesz jak naszyjnik nagle zmienia temperaturę. Jeżeli staje się zimny, dzieje się źle. Jeżeli jest gorący, osoba z Tobą powiązana jest szczęśliwa. Jeżeli jest ciepły i masz wrażenie, jakby delikatnie wibrował, osoba jest w pobliżu.. - urwał nagle, przymykając powieki. Wypuścił powietrze z płuc. Sprawiał wrażenie, jakby te słowa zadawały mu ból.
- Czyli wtedy, kiedy poczułeś mój strach.. że ktoś mnie dotyka.. chodzi o Theodora. - dodała to ostatnie, dostrzegając zmarszczone brwi nad otwartymi już błękitnymi oczami Randy'ego. - To był zbieg okoliczności, tak? - kontynuowała, kierując twarz, jak i spojrzenie na Siedemnastolatka.
- T..tak, najprawdopodobniej tak. - odparł niepewnie, spoglądając gdzieś za okno. - Nie chcę wiedzieć co się wtedy działo, ona mnie nie obchodzi. Chciałbym abyś to wiedziała.
- Jeszcze jedno.. skąd wiesz, że mężczyzna na motocyklu to był Michael?
- Jest tylko jedna osoba, która jeździ na motocyklu, jest wiecznie ubrana na czarno i mogłaby tu przyjechać. Michael Grey najprawdopodobniej czuje coś do Luny i ubzdurał sobie, że Theodor chce ją tylko dla siebie. Theodor za to ubzdurał sobie, że wszyscy chcą mu odebrać Emmę. Zabawne, prawda? - Randy uśmiechnął się niezdarnie, patrząc w bursztynowe oczy dziewczyny stojącej naprzeciw niego. Zachodzące słońce muskało ich po twarzach.
- Jakie to wszystko jest poplątane.. - szepnęła, odsuwając się od chłopaka. - Chwila, dlaczego nagle rozebrałeś się z koszuli? - dodała po chwili, lustrując swojego gościa wzrokiem.
- Ach, to.. - przygryzł dolną wargę, aby zahamować śmiech - Chciałem, aby Luna dała sobie spokój z torturowaniem mnie. Odnoszę wrażenie, że wie o moim przywiązaniu. Wybacz.
- A więc będę Twoją przykrywką. Ha! - parsknęła cicho z oburzeniem, po czym wyrwała się z jego uścisku i ruszyła w kierunku kuchni. Drobinki kurzu, które delikatnie mieniły się dookoła nich w słońcu, rozproszyły się na wszystkie strony.
- Eeeej.. wcale nie! Chciałem tylko żeby dała sobie spokój. - powiedział od razu, podążając za Kate. Objął ją od tyłu w pasie, a dziewczyna od razu wyrwała się z jego objęć.
- Randy. - zaczęła, zamykając oczy. - Rozumiem, że mamy się ku sobie. To znaczy nie rozumiem, ale załóżmy, że rozumiem. Nie utrudniaj mi tego, proszę. - Zignorowała westchnienie Dziewiętnastolatka. Podszedł do niej powoli od przodu i nachylił się nad nią. Fakt, że jest w stanie tak łatwo oczarować dziewczynę odebrał z tajemniczym uśmiechem, wykwitającym na jego twarzy. Przesunął opuszkami palców po jej lewym policzku, aby skupić na sobie uwagę rozmówczyni.
- Nigdzie się nie wybieram, okej? - mruknął przyjemnym dla ucha głosem, a gdy Kate zaczęła wspinać się na palce by zmniejszyć dystans między ich wargami, odsunął się z rozbawionym wyrazem twarzy. Dziewczyna zacisnęła szczęki.
- Powinieneś wybrać się do wyjścia. - odparła wściekłym głosem. Nienawidziła faktu, że tak łatwo daje się omotać. Dotknęła swojego naszyjnika, który był gorący i lekko mrowił w jej palcach. Podeszła do Randy'ego i dotknęła Granatowego Aragonitu. Był ciepły, ale nie mrowił. Zacisnęła wargi i odwróciła się do chłopaka tyłem, opierając ręce o kuchenny blat. Słyszała odgłosy sprzątania za sobą.
- Gdzie jest kosz? - zapytał po chwili milczenia Czarnowłosy.
- Oczywiście, że pod zlewem. - odparł trzeci głos zza nich. Kate błyskawicznie się odwróciła. Za nimi stał Theodor. - Romance, dupa w troki, bo moja Matka dostanie zawału na widok faceta spoza rodziny w swojej kuchni. - dodał, śmiejąc się.
- Greenwood, dupa w troki, bo Ci przywalę. - odpowiedział z przekąsem Dziewiętnastolatek, ubierając flanelową koszulę, która wisiała na krześle. Pobiegł po swoje buty, a kiedy wrócił z nimi do kuchni, spojrzał na Kate pytającym wzrokiem. Odwróciła głowę. - Wrócę. - Szepnął dosyć cicho, lecz dziewczyna go usłyszała. Ukryła uśmiech na ustach włosami przy twarzy. Theodor stał przy otwartym w salonie oknie.
- Kici, kici, wyskakuj. - powiedział z uśmiechem. Czuł się jak ojciec który przyłapał dzieci na robieniu czegoś złego. Czarnowłosy truchtem zmniejszył dystans między sobą, a oknem. Wyskoczył przez nie, wspierając się ręką o parapet. Kiedy tylko przez nie wyskoczył, drzwi wejściowe otworzyły się.
- Już jestem Katie! - krzyknęła Lucy z szerokim uśmiechem na ustach, patrząc na Siostrzenicę. Wniosła do kuchni sporą ilość toreb z zakupami. - Pomóż mi, Theodorze! To wszystko jest niemiłosiernie ciężkie! - Theo od razu podbiegł do Matki i zabrał zakupy z jej wątłych ramion, które, patrząc po reakcji kuzyna Kate na ciężar zakupów, wcale nie były takie wątłe. - Dziękuję, skarbie. - dodała z westchnieniem ulgi, podchodząc do Brązowowłosej i cmoknęła ją w skroń. - Uciekaj stąd, zrobię nam pyszną kolację! - zaświergotała. Była bardzo szczęśliwa, ponieważ pojutrze przyjeżdżał jej mąż, oraz siostra ze szwagrem. Kate przyłożyła dłoń do czoła w teatralnym geście.
- Ach, Ciociu, cóż w Ciebie wstąpiło? - zapytała, chichocząc. Spojrzała na Theodora, który był szeroko uśmiechnięty.. i na Randy'ego który stał za oknem oparty rękami o parapet. Puścił jej oczko, na co Nastolatka pokazała mu język i ruszyła w kierunku schodów dając po drodze kuksańca w ramię kuzynowi. Ten strzelił ramiączkiem od jej stanika w zamian. Widziała kątem oka jak Randy przygryza wargę, by się nie roześmiać. Lubiła takie chwile, w których wszystko było lekkie i radosne. Czuła się jak balonik wypełniony helem, z mrowiącym Ametystem na jej piersiach. Chciała, by tak było już zawsze.
Gdy weszła do pokoju, zamknęła szczelnie okno dachowe, aby przypadkiem nie przyjąć przez nie gościa. Dosyć tego dobrego na dziś. Rozłożyła się na łóżku i puściła muzykę z telefonu, na którym zauważyła dwie nieodczytane wiadomości. Pierwsza z nich była od Mamy. Zaczęła ją czytać:
" Będziemy w weekend, Skarbie. Zabieramy Cię od Cioci, bo znaleźliśmy dla nas wspaniały dom. Całuję, Mama"
Gdy przeczytała tę wiadomość, zamarła.
- Czy to jest jakiś żart!? - niemalże wykrzyczała w myślach. Nie miała ochoty wyprowadzać się od swojej Ciotki, miała tutaj śliczny pokój, wspaniałego Kuzyna, Ciocię, Randy'ego, miała ochotę poznać tyle osób, nie zdążyła nawet do wszystkiego przywyknąć! Zawsze, kiedy zaczynało się coś dobrego, musiało zacząć się także coś złego. Yin i Yang. W każdej dobrej chwili musi się znaleźć choć szczypta złego. Westchnęła ciężko, chcąc uciec myślami od tej sprawy, odczytała następną wiadomość." Tu Luna. Ja i Bruno chcieliśmy się z Tobą jutro spotkać. Jeżeli masz czas to zapraszamy na 15 do kawiarenki, w której się poznaliśmy. Miło by było gdybyś odpisała czy będziesz. "
Wiadomość nadesłana dwadzieścia minut temu. Spojrzała na zegarek, który wskazywał 20:50. Kliknęła 'odpowiedz' i zaczęła pisać z zapartym tchem.
" Jasne. Widzimy się jutro o 15. "
Wciskając 'wyślij' wypuściła powietrze z płuc. Usłyszała pukanie do drzwi. Od razu zerwała się do pozycji siedzącej i odłożyła telefon na szafkę.
- Wejść! - krzyknęła w stronę wejścia. Do jej pokoju wszedł Theodor.
- Chciałaś żebym odpowiedział na Twoje pytania, więc przyszedłem. - powiedział, wchodząc do sypialni kuzynki, po czym zamknął za sobą drzwi. Na dworze robiło się ciemno, jednak jego obecność zdawała się oświetlać pokój. Zazdrościła mu tego, tej całej aury bezpieczeństwa i radości. Realgar połyskiwał na jego piersi dopełniając cały obrazek. - Co mnie tak lustrujesz, ubrudziłem się? - zaśmiał się cicho, siadając na fotelu w rogu jej pokoju.
- Nie, skąd! Potrafisz się ubrać.. - odparła błyskawicznie, rumieniąc się lekko. Zapomniała, że jej kuzyn jest starszy i przystojny. To nadal kuzyn. - Wiesz o tym, że rodzice chcą mnie stąd zabrać? - zapytała cicho.
- Wiem, Kate. Nie wiemy jeszcze gdzie dokładnie, ale mam nadzieję że Twoi rodzice mają trochę oleju w głowie. - odparł, po czym westchnął, przesuwając wzrokiem po ścianach pokoju kuzynki. - Przywykłem do Ciebie pod tym dachem.
Przez chwilę w pokoju panowała cisza, przerwana przez pociągnięcie nosem.
- Opowiedz mi o Emmie. - rzuciła, przecierając oczy.
- Ach... typowo babska prośba. Myślałem że rzucisz we mnie jakimś super pytaniem. - zaśmiał się, ukazując swój hollywoodzki uśmiech.
- Zamknij się. - odburknęła Siedemnastolatka. - Opowiadaj, byle dużo. Możesz o wszystkim. Posłucham. - dodała, opierając się plecami o ścianę przy łóżku tak, by siedzieć przodem do Theo.
- Przygotuj się, Kitty. Trochę mi to zajmie. - powiedział z radosnym błyskiem w oku. Za oknem zapadał zmrok.
CZYTASZ
Mineral Kids
FantasyIle tajemnic kryje ten świat? 'Mineral Kids' opowiada o ludziach wybranych przez minerał, który towarzyszy im przez całe życie. To, czy przyniesie on kłopoty, miłość, czy szczęście zależy od właściciela. / Rozdziały są dodawane nieregularnie, ze w...