- II-

32 1 1
                                    

Obudziła się gdy słońce było wysoko na niebie.

Obudzona śpiewem ptaków na dachu uchyliła powieki zdezorientowana. Promienie słoneczne sprawiły że automatycznie zmrużyła na powrót oczy, chroniąc się przedramieniem przed jasnością. Usiadła powoli na krawędzi łóżka, ziewając. Przeciągnęła się i spojrzała na cicho tykający zegar naprzeciw jej łóżka, wskazywał godzinę 13:45. Uśmiechnęła się sama do siebie, po czym wstała z łóżka. Pościeliła je i wyjrzała za okno dachowe. Słońce już mocno grzało, sąsiedzi włączali zraszacze trawników, czym robiące hałas dzieci w strojach kąpielowych nieźle się cieszyły. Przetarła oczy po raz ostatni i ruszyła na dół. W kuchni czekała na nią karteczka z pochyłym pismem jej ciotki. Uniosła ją i zaczęła czytać:

"Kate, wybacz mi wczorajszy wieczór. Wiesz że się o Ciebie martwię - zwłaszcza że ani Borys, ani Twoja Mama nie dzwonią. Zostawiłam Ci naleśniki i resztę spaghetti ze wczoraj.
Odgrzej sobie coś. Mam także nadzieję, że wyjdziesz gdzieś dzisiaj. Zrób to dla mnie.
Buziaki, miłego dnia
Lucy"

Gdy tylko doczytała do końca karteczkę, uniosła dłoń do szyi. Chwyciła minerał i obróciła go w palcach zastanawiając się dokąd miałaby pójść. Spojrzała za okno kuchenne i w milczeniu wyrzuciła kartkę od Cioci do kosza. Spojrzała ponownie na zegarek, 13:55.
Zabrała się za przygotowywanie późnego śniadania które zjadła przy stole. Wcześniej włączyła sobie radio, by nie było zbyt cicho w domu. W drodze do łazienki zahaczyła o swój pokój, by sprawdzić telefon i wziąć ubrania. Brak powiadomień nie zdziwił Kate. Wzięła czarne spodenki, szary podkoszulek i zwiewną, fioletową koszulę w kratę. Ruszając do łazienki uśmiechnęła się, słysząc swój ulubiony zespół w radiu. Wzięła prysznic, ubrała się i ogarnęła włosy. Schodząc na dół wpadła na pomysł, by pójść do biblioteki po jakąś książkę. Chciała oderwać się od tej dobijającej rzeczywistości w jakikolwiek sposób. Wyłączyła radio, założyła znoszone, szare Vansy i wzięła portfel wraz z telefonem z pokoju. Wychodząc z domu starała się nie trzasnąć drzwiami. Zamknęła je na klucz i ruszyła do starej furtki pokrytej bluszczem. Obejrzała się za siebie spoglądając na dom w którym przebywała. Szary, piętrowy budynek z nieco zaniedbanym ogrodem. Wielka wierzba, dużo bluszczu, trawa powyżej kostki i posągi aniołów pokryte warstwą starości. Brrr.
Siłując się z furtką opuściła posesję, idąc chodnikiem patrzyła się pod nogi w zamyśleniu. Czekał ją dwudziestominutowy spacer szybkim krokiem. Słońce niemiłosiernie grzało ją w głowę więc odrzuciła falowaną, kasztanową kurtynę włosów na plecy. Im dalej szła główną ulicą, tym więcej budynków niosło cień na chodnik. Dostrzegła w końcu budynek biblioteki. Przyspieszyła nieco kroku by jak najszybciej znaleźć się już w zacienionym pomieszczeniu. Otwierając drzwi poczuła powiew chłodnego, klimatyzowanego powietrza na sobie. Uśmiechnęła się mimowolnie idąc przed siebie, jakby stare regały z książkami ją zaślepiły. Zaszyła się w gąszczu lektur szukając tej jedynej, odpowiedniej dla siebie. Po piętnastu minutach poszukiwań odnalazła encyklopedię kryształów. Zmarszczyła brwi i odruchowo dotknęła swojego wisiorka. Wzięła książkę do ręki i ruszyła w stronę kontuaru, aby wypożyczyć ową encyklopedię. Być może w końcu dowie się więcej na temat swojego Kamyka.
Gdy stanęła przed dębową ladą, położyła na niej dłoń dyskretnie badając fakturę powierzchni blatu. Przed nią stał odwrócony do niej plecami bibliotekarz. Jego włosy sięgały za kark, był smukły, ale jego ramiona nie wyglądały na liche. Chcąc przerwać ciszę odchrząknęła, przez co mężczyzna błyskawicznie się odwrócił. I wtedy się zaczęło.

Ujrzała spokojny ocean oświetlony księżycowym światłem. Takie właśnie były jego tęczówki schowane za postrzępioną kurtyną czarnych jak skrzydła kruka włosów. Poczuła jakby przeszedł ją prąd promieniujący z naszyjnika, lecz zignorowała to uczucie. W tym momencie wszystko się poplątało. Oczy nieznajomego wyrażały zdziwienie wymieszane z zaszokowaniem, lecz po chwili ich właściciel uśmiechnął się delikatnie ukazując dołeczki w policzkach, jakby miało to polepszyć sytuację.
- Dzień dobry. W czym mogę służyć? - Nieznajomy zaczął formułkę przyjemnym dla ucha, niskim tonem.
- Chciałam wypożyczyć tę książkę. - odparła, spuszczając wzrok na księgę, którą dzierżyła w lewej dłoni. Kiedy Bibliotekarz wyciągnął w jej stronę smukłą dłoń skupiła na niej wzrok, po czym sunąc spojrzeniem wzdłuż jego ręki zatrzymała się na twarzy. Podała mu książkę nie zrywając kontaktu wzrokowego. On uczynił to pierwszy, spuszczając wzrok na ekran komputera. Zaczął wpisywać dane wypożyczanej lektury do komputera, przez co Kate miała nieco czasu by rozejrzeć się po ścianach biblioteki. Wisiało na niej wiele artykułów na temat miasta, historii jego powstania.. lecz wtedy coś błysnęło poniżej jej oczu. Źródło błysku odnalazła na szyi chłopaka. Wpatrywała się w niego dłuższą chwilę zszokowana podobieństwem jego naszyjnika do swojego, a gdy Bibliotekarz wyprostował się i skierował dłoń w jej stronę odskoczyła od niej wyrwana z obserwacji. Na twarzy chłopaka wykwitł uśmiech, który przekwitł w śmiech.
- Karta bibliotekarska, bez niej nie wypożyczysz tu niczego. - skwitował ze śmiechem Czarnowłosy. W odpowiedzi otrzymał delikatny rumieniec na policzkach dziewczyny która zaczęła grzebać w portfelu. Po chwili wszelkie kolory odpłynęły jej z twarzy.
- Nie mam jej.. cholera, nie wzięłam.. - przygryzła dolną wargę patrząc na chłopaka. Ten jedynie sięgnął do tylnej kieszeni spodni z tajemniczym uśmiechem.
- W takim razie ja wypożyczę ją za Ciebie. Jako że tutaj pracuję, zamiast miesiąca na przetrzymanie mam dwa miesiące. Ot taki bonus. - ciągnął monolog, przesuwając kartę w czytniku. Gdy urządzenie piknęło, wziął książkę do ręki i podał dziewczynie. - Randy. A kryształ na mojej szyi to Aragonit w kolorze granatowym...
I tyle zdążył powiedzieć, bo dziewczyna jedynie skinęła głową i wyszła szybkim krokiem z biblioteki, ignorując pytanie o jej imię które Randy wypowiedział dosyć głośno, widząc jak dziewczyna przyspiesza w kierunku drzwi.
- "Dlaczego znał odpowiedź na pytanie, którego nawet nie zadałam?" - szeptała gorączkowo w myślach niemalże biegnąc w stronę domu. - "Czy to jakiś żart? Kolejna część 'Zmierzchu'?"
Przycisnęła encyklopedię do piersi i brnęła w upale przed siebie. Prawie wpadła na starszą panią z zakupami, była nieobecna myślami. Utopiła się w oceanie tęczówek chłopaka. Potrząsnęła energicznie głową, popychając furtkę. Otworzyła drzwi do domu i zdążyła jedynie zrzucić z siebie buty, ruszyła na górę. Zdjęła z ramion koszulę i cisnęła ją na wielki fotel w rogu pokoju. Było w nim bardzo jasno, zbyt jasno, Kate chciała aby była noc. Padła na łóżko jakby była bardzo zmęczona i zaczęła kartkować książkę, jak gdyby dźwięk szeleszczącego papieru miał ściągnąć ją ku rzeczywistości która była w tym momencie koloru granatowego Ara..Aragenitu? Areganitu? W każdym razie ten naszyjnik różnił się jedynie kryształem, bo był na takim samym długim sznurku w czarnym kolorze, tak samo osadzony w srebrze. W encyklopedii pewnie znajdzie odpowiedź na swoje pytanie. Przymknęła powieki chcąc zbudować z nich ścianę między sobą a chaosem. I tak leżała przez parę godzin, odpływając.

Mineral KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz