Epilog

13.8K 511 37
                                        

Siedem miesięcy później


Właśnie robiłam sobie w kuchni śniadanie, gdy poczułam skurcz, a po chwili między moimi nogami zebrała się kałuża wody.

- Mason ! – zawołałam do mojego chłopaka – Zaczęło się !

Po chwili przybiegł z sypialni i zapytał:

- Co się zaczęło ?

- A jak myślisz ?! Poród, głupku ! – krzyknęłam na niego – Bierz kluczyki i jedziemy do szpitala.

- Jasne, już. – powiedział i wziął kluczyki z szafki w korytarzu, po czym podszedł do mnie i objął w pasie – Dasz radę dojść do auta ?

- Tak, poradzę sobie. – odparłam i ruszyłam do wyjścia.


********


Niecałe dwadzieścia minut później byliśmy już w szpitalu. Mason, pędząc tu jak wariat, złamał z dziesięć przepisów drogowych – to cud, że nie złapała nas policja.

W tej chwili byłam wieziona na porodówkę, a skurcze były coraz częstsze. Chciałam już urodzić – momentami ból był nie do zniesienia.

- Kochanie, spokojnie. Wdech i wydech, pamiętaj. – powiedział Mason, trzymając mnie za rękę, gdy leżałam już na łóżku i czekałam na lekarza.

- Ja ci dam spokojnie ! Próbowałeś kiedyś przepchnąć arbuza przez dziurkę wielkości cytryny ?! Nie ?! To nie masz pojęcia, co to za ból. Więc proszę cię, nie uspokajaj mnie ! – wydarłam się na niego i mocniej ścisnęłam za rękę, gdy poczułam kolejny skurcz. Chłopak krzyknął razem ze mną.

- Jestem, już jestem ! – powiedziała pani ginekolog, wchodząc na salę i podchodząc do mnie, uśmiechając się ciepło – Zobaczmy, co tutaj mamy.

Obejrzała mnie dokładnie, po czym stwierdziła:

- Ooo...widzę, że dzidziuś pcha się już na ten świat. W takim razie jedziemy na blok, a pana proszę, żeby wyszedł. – zwróciła się do mojego chłopaka.

Mason pocałował mnie w czoło, po czym z wyrazem ulgi na twarzy wyszedł na korytarz. Tchórz.


********


Jedenaście godzin później moja mała córeczka była już na świecie. Jej płacz był dla mnie najpiękniejszym dźwiękiem na świecie.

- Cześć, kochanie. Jak się czujesz ? – zapytał Mason, wchodząc na salę.

- Hej. – uśmiechnęłam się – Chodź, zobacz naszą córeczkę.

Podałam mu małą na ręce, a on spojrzał na nią jak na ósmy cud świata. W tym momencie doszłam do wniosku, że będzie wspaniałym ojcem.

- Śliczna. – powiedział – Tak jak jej mamusia.

Podał mi ją delikatnie, po czym dodał:

- Na korytarzu czekają Jim z Clarą i Lisa z Tylerem. Bardzo chcą was zobaczyć.

Przewróciłam oczami i odparłam:

- Dobra, wpuść ich tutaj.

Po chwili do sali weszli wszyscy moi przyjaciele.

- Hej, jak się czujesz ? – spytały dziewczyny, siadając obok mnie.

- Teraz już jest ok., chociaż jestem zmęczona. – rzuciłam zgodnie z prawdą. Powieki same mi się zamykały.

- Nie martw się, nie będziemy cię długo męczyć. – zapewnił Tyler – Nie wierzę, że zostałem wujkiem. Kocham cię, Kitty.

- Ja też cię kocham, Ty. – uśmiechnęłam się, a on pocałował mnie w czubek głowy.

Moi przyjaciele posiedzieli jeszcze chwilę, po czym postanowili dać mi pospać.

- Ty i nasza córeczka jesteście moimi skarbami. – wyszeptał Mason i pocałował mnie czule w usta.

- Kocham cię. – powiedziałam.

- Ja też cię kocham. – zapewnił mnie – A jak damy jej na imię ?

- Tak pomyślałam, że podoba mi się imię Jennifer. – zaproponowałam.

- Mnie też się podoba. – zgodził się mój chłopak – A teraz się prześpij. Widzę, że powieki same ci się zamykają.

- Zostaniesz ze mną ? – spytałam.

- Oczywiście. – powiedział z powagą – Zawsze będę przy tobie.

Po chwili zasnęłam z uśmiechem na twarzy. W końcu odnalazłam szczęście.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

To już koniec  :-).

Mam nadzieję, że Wam się spodobało, chociaż muszę przyznać, że wyszło trochę inaczej, niż początkowo planowałam.

Doceńcie moją pracę i zostawcie po sobie jakiś ślad :-).

Daj mi szansęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz