- Czy to ten Mason, o którym myślę ? – zapytał niebezpiecznie spokojnym głosem. Czułam, że zaraz wybuchnie.
- Tak. – odpowiedziałam niechętnie - Mieszka naprzeciwko.
- I ?
Westchnęłam.
- I przyszedł tu wczoraj po południu i powiedział, że wciąż mnie kocha i mi to udowodni. I że tym razem nie pozwoli mi odejść.
Tyler wstał i skierował się do drzwi. Szybko go wyprzedziłam, zasłaniając sobą wyjście i kładąc dłonie na jego piersi.
- Co ty chcesz zrobić, Ty ? – naskoczyłam na niego.
- Pójdę do niego i powiem mu, że ma się trzymać od ciebie z daleka. A jak nie, to mu obiję gębę. – warknął.
- Uspokój się ! – teraz oboje krzyczeliśmy – Mason to mój kłopot, nie twój. Dam sobie z nim radę.
- Nie chcę, żeby się do ciebie zbliżał. Wystarczająco się przez niego już nacierpiałaś.
- Dobrze, jak tylko będzie mi się naprzykrzał, to dam ci znać i obijesz mu gębę, ale na razie odpuść, OK ?
Tyler przeczesał włosy palcami i westchnął, zerkając na mnie spod byka.
- OK. – zgodził się niechętnie.
- A teraz chodźmy na śniadanie, umieram z głodu. – odparłam i wyminęłam go, kierując się do kuchni.
********
Niedługo po śniadaniu Tyler wyszedł. Ja i Lisa zostałyśmy w mieszkaniu same.
- Słuchaj, przepraszam.- zaczęła ze skruchą w głosie – Nie wiedziałam, że twój kuzyn tak zareaguje.
- Nie gniewam się. – powiedziałam – Ty jest wobec mnie nadopiekuńczy i tyle. Traktuje mnie jak swoją siostrę, a ja jego jak brata. Zawsze tak było.
- Rozumiem. Jesteś dziś zajęta ?
- Trochę tak. Jest sobota, a w poniedziałek zaczynają się zajęcia. Mam trochę spraw do pozałatwiania na mieście.
- Aaa...no ok. – odparła i ruszyła do wyjścia – To potem się zgadamy, OK. ?
- Jasne. – uśmiechnęłam się – To do potem.
Szybko się ubrałam i wyszłam z mieszkania. Gdy wychodziłam z budynku, natknęłam się na Masona.
- Gdzie jedziesz ? – zapytał.
- Nie twój interes. – warknęłam, chcąc go wyminąć. Ale on złapał mnie za ramię i nie chciał puścić.
- Zawiozę cię, tylko powiedz dokąd. – wytłumaczył mi.
Wiedziałam, że nie mam wyjścia, bo on i tak mnie nie puści.
- Muszę kupić parę książek i zeszyty, a poza tym przydało by mi się znaleźć pracę. – powiedziałam niechętnie.
- Dobra. To najpierw pojedziemy do księgarni i marketu, a potem zabiorę cię do kawiarni, w której pracuje. – widząc moje pytające spojrzenie, dodał – Szukają tam kelnerki.
- OK.- zgodziłam się niechętnie – Prowadź.
********
Po pół godzinie dojechaliśmy do supermarketu. Kupiłam kilka zeszytów, długopisy, zeszyty i inne potrzebne rzeczy. Całe szczęście, księgarnia znajdowała się kilka przecznic od marketu, więc nie musieliśmy daleko jechać.
Wkurzało mnie, bo Mason cały czas chodził za mną jak cień.
- Dlaczego nie możesz dać mi spokoju ? – zapytałam go z pretensją w głosie, gdy jechaliśmy do kawiarni.
- Powiedziałem ci już. Zależy mi na tobie. – odparł, zerkając na mnie przelotnie.
- Ale mi na tobie nie. – może i go to zabolało, ale nie obchodziło mnie to.
Resztę drogi milczeliśmy.
Weszłam do kawiarni i skierowałam się do jednej z kelnerek. Wyglądała na parę lat starszą ode mnie, była drobna i szczupła, miała rude włosy i niebieskie oczy.
- Podobno szukacie kogoś do pomocy. – zagadnęłam.
Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
- Tak. – odparła i zwróciła się do Masona – Hej, Mason.
- Cześć, Clara. To moja znajoma, Kate. Szuka pracy. – wytłumaczył.
- A, jasne. Chodź, zaprowadzę cię do szefa. – rzuciła.
Przeszłyśmy do małego gabinetu, który znajdował się na zapleczu.
- Szefie, przyszła pani w sprawie pracy. – powiedziała Clara.
- Dobrze, niech wejdzie. – odparł mężczyzna. Był to wysoki i dobrze zbudowany blondyn z piwnymi oczami. Na oko był pod czterdziestkę.
- Dzień dobry. – zaczęłam – Nazywam się Katherine Hallow.
- Dzień dobry. – uścisnął mi rękę. – Thomas Bechers. Proszę usiąść. Rozumiem, że szuka pani pracy. Ja potrzebuję kelnerki, na pół etatu. Jest pani zainteresowana ?
- Tak, jestem. To dobrze się składa, bo od poniedziałku zaczynam studia, więc praca na pół etatu jak najbardziej mi pasuje. – uśmiechnęłam się do niego.
- To świetnie. Może pani zacząć od poniedziałku ? Wtedy też ustalimy pani grafik. – widać, że się ucieszył.
- Dobrze. Bardzo się cieszę. To do zobaczenia. – ponownie uścisnęłam mu rękę.
- Do zobaczenia. – odpowiedział i wrócił do swoich zajęć.
Kiedy wyszłam z zaplecza, Mason stał oparty o kontuar i czekał na mnie. Przewróciłam oczami i do niego podeszłam.
- Dasz się zaprosić na obiad ? – zapytał.
- OK. – zgodziłam się – Pewnie i tak nie przyjmiesz odmowy.
- Czytasz mi w myślach. – zaśmiał się i ruszyliśmy do samochodu.
********
Zdecydowaliśmy się na pizzę. Gdy siedzieliśmy w lokalu i czekaliśmy aż przyniosą nasze zamówienie, Mason zaczął poważnym tonem:
- Kate, czy możemy zacząć od początku ? – spojrzał na mnie błagalnie – Wiem, że cię skrzywdziłem, ale teraz chcę to naprawić. Zależy mi na tobie. Dasz mi szansę ?
Nie wiem, co mnie przekonało - czy to, że tak mu zależało, czy może to, że tak naprawdę chciałam mu dać drugą szansę i zobaczyć, co z tego wyniknie.
Po chwili zastanowienia powiedziałam:
- Cześć, jestem Kate. A ty ? – wyciągnęłam nad stołem rękę.
Na początku nie wiedział, o co mi chodzi, ale już za chwilę zauważyłam błysk zrozumienia w jego oczach.
- Mason. Miło cię poznać.
CZYTASZ
Daj mi szansę
Fiksi RemajaOna - kiedyś zakochana w nim po uszy, świata poza nim nie widziała. Jednak gdy dowiedziała się, że był z nią tylko dla głupiego zakładu - jej serce rozpadło się na kawałki. On - założył się z kumplem, że ją zdobędzie. To miała być tylko zabawa, ale...