7. Czasem trzeba się wyluzować

620 57 13
                                    

Konkurs przebiegł dość sprawnie, kadra spisała się wyjątkowo dobrze, więc mój humor uległ lekkiej zmianie. W ogóle czułam, że rozmowa z Markusem podziałała na mnie kojąco. Dodatkowo podczas drogi do hotelu trener Schuster zdołał mnie pochwalić chyba z milion razy wprawiając swoich podopiecznych w rozbawienie.

Dochodziła godzina dwudziesta, gdy do mojego pokoju wparował nie kto inny jak sam Andreas Wank. Chłopak stanął na środku pokoju, jakby na coś czekał, po czym westchnął głośno.

- Masz zamiar tak stać? -spytał oburzony.

Zdziwiona uniosłam brwi.

- Może najpierw wypadałoby zapukać - mruknął Wellinger, zamykając za sobą drzwi.

- Od kiedy ty taki kulturalny -rzachnął się brunet i opadł koło mnie na łóżko.

Patrzyłam na nich zdezorientowana, co wkońcu zauważyli. Blondyn oparł się o komodę, poprawiając trochę przydługie włosy.

- Masz może ochotę gdzieś z nami wyskoczyć? - spytał ukazując rząd białych zębów.

- Jakby co możemy go nie brać - szepnął leżący koło mnie mężczyzna.

- Wank!- jęknął, rozkładając ręce.

- No co! Więcej żarcia dla nas.

- Bo ty to mało jesz.

Odchrząknęłam głośno, aby zwrócić na siebie uwagę.

- Dzięki chłopaki, ale wole odpocząć.
Wank parsknął nagłym śmiechem.

- Wracaj baranie do zagrody. Nie dla ciebie górskie przygody - odezwał się, unosząc na łokciach. - Patrz jak to robi zawodowiec.

Chłopak machnął ręką na Wellingera, po czym przybrał cwaniacki wyraz twarzy. Teraz to dopiero zapowiadał się istny cyrk.

- Nora rybciu, cała kadra czeka na dole, więc podnieś swój piękny tyłeczek i siup na dół.

Miałam ochotę mu przywalić, ale im dłużej myślałam tym bardziej byłam przekonana, że chce się rozerwać. Kiwnęłam głową, unosząc ręce do góry w geście poddania.

- Wiedziałem, że mój urok osobisty na ciebie podziała.

- Twierdzisz, że nie jestem atrakcyjny? - spytał blondyn.

Jak na tak śmieszny temat rozmowy, muszę przyznać, iż skoczkowie byli bardzo poważni. Wyjęłam szary sweterek i zaczęłam go zakładać z zaciekawieniem obserwując dalszą sprzeczkę.

- Dla mnie nawet bardzo -powiedział Wank, zbliżając się do przyjaciela.

- Każdemu to mówisz ?!

Szczerze nie chciałam wiedzieć jak zakończy się ta wymiana zdań, więc zbierając siły wypchnęłam ich na hol.

Przy recepcji faktycznie czekała na nas reszta kadry. Dość dziwnie było zobaczyć na nich koszule zamiast luźnych ciuchów do ćwiczeń. Uśmiechnęłam się na widok Markusa, na co ukłonił się lekko, wprawiając mnie w jeszcze większe rozbawienie.

- Richard! Kasa! - krzyknął uradowany Leyhe, jakby dopiero co wygrał milion na loterii.

- Robili zakłady czy wyjdziesz z nami czy nie - wyjaśnił Wellinger, prowadząc mnie do wyjścia.

- A ty co obstawiałeś? - spytałam, krzyżując ręce na piersi.

Przez chwilę nasze spojrzenia się skrzyżowały, a mój żołądek zrobił fikołka. Andreas zadowolony wyciągnął rękę w stronę Freitaga.

- A jak myślisz?

- Myśle, że sama bym postawiła na NIE.

Blondyn uśmiechnął się pod nosem. Widocznie przez przypadek podsunęłam mu jakiś głupi pomysł.

- A jednak przegrałaś i jesteś tu z nami, więc... Coś mi się należy.

- Coś?

- No nie wiem... - zdenerwowany podrapał się po karku. - Może taniec?

- Niech będzie, czasem trzeba się wyluzować - mruknęłam udając znudzona, po czym wybuchnęłam śmiechem, zwracając na siebie uwagę przechodniów.

Wellinger znów spojrzał mi w oczy i właśnie w tym momencie byłam pewna, że chociaż raz chce zapomnieć o kłopotach i zatracić się w tańcu oraz tych błękitnych tęczówkach.

-----------------------------
Duet W&W jest! Wedle życzenia :D
Zostawcie cos po sobie i do następnego :)))

So Close ©A. Wellinger©Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz