11.

3.3K 232 43
                                    

Dzień minął i nadszedł czas na nasz dodatkowy obóz,  zdecydowaliśmy go zorganizować,  kiedy szkoła została zamknięta na tydzień przez jakiś protest.   Nie to, że mi to przeszkadza... Ale dziwnie będzie zobaczyć się z Kuroo,  po tym jak uciekłam odrazu po treningu.  Zamyślona szłam przez ulice kiedy poczułam jak ktoś łapie moją rękę. Szybko odwracam głowę i widzę ten chytry uśmieszek.  Momentalnie poczerwieniałam.

-K-kuroo...!  - Pisnęłam zaskoczona.

- Zaskoczona,  przepraszam.  - Zaśmiał się i objął mnie ramieniem. 

-T-trochę...  - Odwróciłam głowę zawstydzona, to takie nie w moim stylu.

- Gotowa na wyjazd?  Wszystko spakowane?  - Zapytał idąc obok mnie,  dalej trzymając rękę na moim ramieniu.  Pokiwałam głową,  nie mogłam spojrzeć mu w oczy.  Co powinnam teraz zrobić?  Jak się zachować?  On wydaje się normalnie zachowywać...  Jakby nic się nie stało,  ale rzecz w tym,  że właśnie się stało! Powinnam z nim o tym porozmawiać?  Czy lepiej udawać,  że nic się nie stało...?  Nie.  Lepiej o tym porozmawiać.

-K-kuroo... - Kurde zająkałam się! Popatrzył na mnie oczekując dalszej części,  ale przeszkodził mu w tym Yamamoto,  który wybiegł zza rogu.  Przez resztę drogi do autobusu i szkoły nie miałam okazji z nim o tym porozmawiać sam na sam. 

-Hej! - Popatrzyłam do góry. - Jesteś jakaś nieobecna... Wszystko okay?  - Zapytała mnie Sata-chan kiedy stałyśmy przed autobusem. 

-A... Tak wszystko jest okay,  cóż...  Może później ci powiem. - Uśmiechnęłam się do niej,  a ona pokiwała głową. Chwilę później przyszedł trener, więc weszliśmy do autobusu.  Siedziałam z Satoshi,  oczywiście Lev przed nami i wcale nie dawał jej spokoju.  Skończyło się na tym,  że zasnęłam z głową opartą o szybę, kiedy oni sobie rozmawiali. 

Obudził mnie głośny huk. Okazało się, że Satoshi przywaliła Lev'owi w głowę za coś nieprzyzwoitego. Nawet nie chcę wiedzieć... Patrzyłam na zmieniający się krajobraz i myślałam o Kuroo. Czemu on się tak zachowuje? Udaje, że nic się nie stało. Ugh! Już nic nie rozumiem, pogrywa sobie na moich emocjach ... Nie podoba mi się to. 

Dojechaliśmy. Wreszcie, było trochę po południu. Wyszliśmy i ruszyliśmy w stronę obozu. 

-Satoshi co robimy teraz? - Zapytałam spoglądając na całą czerwoną dziewczynę. Co ten Lev zrobił...  -...Satoshi...?

-Ah! Musimy iść zrobić obiad, ale najpierw mamy pójść na boisko i zająć się formalnościami z trenerami. 

-Oki, oki. Chodźmy. 

-Mei-chan... Dziwnie się dzisiaj zachowujesz... Miałaś mi powiedzieć... 

-No tak... - Popatrzyłam na nią, a w moich oczach pojawiły się łzy, które szybko cofnęłam i opowiedziałam jej całe wczorajsze zdarzenie. Słuchała z kamienną miną, a jak skończyłam zrobiła coś czego się nie spodziewałam, przytuliła mnie. Pierwszy raz mam prawdziwą przyjaciółkę. 

-Poczekaj tutaj, jak ja mu zaraz z trepa strzelę...- Powiedziała z pulsującą na czole żyłką. 

-Cz-czekaj! - Krzyknęłam i doczepiłam się do jej nogi, ale ona dalej szła. - Sama z nim porozmawiam, ale najpierw powiedz mi co zaszło z Lev'em w autobusie.- Popatrzyłam do góry, a jej twarz na wspomnienie o chłopaku wybuchła czerwienią. 

-N-Nic sie n-n-ie stało!- Krzyknęła, spojrzałam na nią podejrzliwie i pociągnęłam ją na łóżko. Usiadłam wygodnie i popatrzyłam na nią wyczekująco. Westchnęła i zaczęła opowiadać. 

-Więc...

-Nie zaczyna się zdania od 'więc'.- Przerwałam jej, na co ona się zaśmiała.

-Tak więc...- Przerwała i popatrzyła na mnie a ja dałam kciuka do góry, pokręciła głową z uśmiechem i kontynuowała. - Chwilę po tym jak zasnęłaś pocisnął jednym ze swoich najgorszych podrywów... tyko,  że ten mnie zawstydził... Nie mogę uwierzyć, że aż tak na mnie wpłynął, po prostu mnie tym zaskoczył! To tyle!

Świat jest mały ~ Kuroo TetsuroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz