Po skończonych zajęciach poszliśmy z Mikiem do naszej ulubionej kawiarni. Spędziliśmy tam miło czas siedząc i pijąc pyszną kawę,ja zamówiłem latte karmelowe a Mike cappucino.Kelnerka która przyjmowała zamówienie wypinała cycki jak jakaś lafirynda,głupia pusta blondynka,że też takie żyją.Wywróciłem oczami na jej zachowanie i zająłem się rozmową z przyjacielem.
-Jak ja nie lubie takich-mruknąłem opierając plecy na kanapie na której siedzieliśmy,założyłem ręce na klatce piersiowej i przyglądałem się kolorowowłosemu.
-Ej,przynajmniej mogłem się pośmiać jak za wszelką cenę chciała cię wyrwać-chłopak zachichotał uroczo czym znacznie poprawił mi humor.
-Coś jeszcze podać przystojniaku-zapytała tleniona barbie któta z nikąd wzięła się obok naszego stolika.
-A co pani proponuje?
-Mogłabym zaoferować ci swój numer-uśmiechnęła się do mnie,puściła oczko i zaczęła notować coś w małym notatniku przypiętym przy boku czarnego fartuszka z logiem firmy.
-Wolałbym żeby pani zaoferowała coś z karty,tobą akurat nie jestem zainteresowany-puściłem jej oczko i zwróciłem się do Mike-wybacz kochanie,mam nadzieje że nikt nam już nie przeszkodzi.
Chłopak ledwo powstrzymywał się od parsknięcia śmiechem. Zadowolony zwróciłem się znowu w stronę kobiety.
-Poprosimy sernik-odwróciłem na chwile wzrok na chłopaka-może być kotku?
-Ależ oczywiście,chociaż...-zamyślił się przez chwile-wolałbym inny serniczek-puścił mi oczko i spojrzał na kelnerkę stojącą nad nami.Jej mina była bezcenna.
Gdy odeszła parsknęliśmy głośnym śmiechem.
-Jaka ona jest pusta-trafnie swierdził mój przyjaciel ocierając łzy z oczu.
-Kochanie nie płacz,wszystko będzie dobrze,zombie zwróci jej jeszcze mózg-zaśmiałem się razem z nim.Poprosiliśmy rachunek,zapłaciliśmy i ruszyliśmy ku wyjściu.
-To gdzie teraz idziemy?Jest dopiero 16 godzina-zapytał mnie wyjmując z kieszeni telefon-Jeszcze możemy gdzieś iść-wzruszyłem ramionami nie wiedząc co mu zaproponować.
-W sumie znam takie fajne miejsce,możemy się tam wybrać jeśli chcesz.
-Czemu nie,gdzie to jest?-schował telefon do kieszeni i zwrócił wzrok na mnie.
-Nie daleko-postanowiłem zaryzykować-chodź-pociągnąłem go za rękę którą wcześniej złapałem.
Kierowaliśmy się w stronę starych bloków które znałem od dziecka.
-Idziemy na stare bloki?-Michael uniósł brwi wysoko do góry-żartujesz sobie?
-Nie,chodź i nie gadaj-pociągnąłem go lekko żeby ruszył za mną.
Muszę przyznać że miałem nadzieję że mu się spodoba,jednak jego reakcja trochę mnie zawiodła.Szliśmy po schodach aż na 10 piętro,potem wspięliśmy się po drabince i wyszliśmy na dach bloku,akurat kiedy był zachód słońca.Usiedliśmy na ławeżce którą kiedyś przynieśliśmy z Benem.
-I jak widoki?-szturchnąłem przyjaciela w bok,uśmiechając się do niego promiennie.
-Ładnie tu,skąd znasz to miejsce?-zapytał kierując się w stronę zgniłej ze starości ławeczki.
Zaczekałem aż chłopak usiądzie i zacząłem odpowiadać na jego pytanie.
-Przychodziliśmy tutaj z moim bratem.Ben odkrył to miejsce,przychodziliśmy tu praktycznie codzinnie.To była taka nasza oaza.Nikt tu nie przychodził prócz nas.Kiedy zginął wszystko się zmieniło.
CZYTASZ
Near And Nearer My Love~Cake
Fanfiction-kurwa - mruknąłem potykając się i wpadłem na niego. -co jest kurwa! - poczułem jak chłopak na mnie leci. Jaki on ma zapach, taki przyjemny... Taki słodki... Nieee! Stop! Luke nie możesz tak o nim myśleć, nienawidzisz go do kurwy. Spojrzałem n...