Fifteen

3.8K 141 41
                                    


Biegłam korytarzem ze spuszczoną głową w stronę łazienki. Znowu to zrobili. Poniżyli. Wyśmiali. Pobili.  Chciałam znaleźć się  jak najdalej od wszystkich. A w szczególności od Tunnera, szefa tej cholernej bandy popularsów, czyli moich prześladowców.

Zapłakana zobaczyłam drzwi łazienki. Chciałam pobiec w ich stronę ale jak to ja wpadłam na coś. Tym czymś okazała się być klatka piersiowa jakiegoś wysokiego blondyna o niebieskich oczach. Uśmiechał się. Nie wiem czemu ten uśmiech wydawał się prześmiewczy. Spojrzałam mu hardo w oczy z grymasem na twarzy.

-Proszę Możesz się śmiać. - powiedziałam. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie. -Na co czekasz? Zresztą nie ważne.-powiedziałam omijając go. -Walcie się wszyscy.- mruknęłam pod nosem i weszłam do łazienki.

Schowałam się w kabinie i wyjęłam żyletkę. Podwinęłam rękaw bluzy i zaczęłam robić cięcia.

Pierwsza za to że żyję.

Druga za to że jestem beznadziejna.

Trzecia za to że sobie z tym nie radzę.

Czwarta za tego chłopaka na którego wpadłam.

Piąta za to że mam rodziców alkocholików i narkomanów.

Z każdym cięciem czułam się lepiej. Każde cięcie przynosiło ukojenie. Każde cięcie było coraz głębsze.

Szósta za to że jestem sama.

Siódma za to że nikt mnie nie kocha.

Ósma za to że wszyscy mnie nienawidzą.

Dziewiąta za to że z każdym dniem czuje się gorzej.

Dziesiąta za to że nie umiem tego skończyć.

Jedenasta za to że nie umiem się zabić.

Dwunasta za to że jestem słaba.

Trzynasta za to że...

Ktoś złapał mnie za rękę w której trzymałam żyletkę. Spojrzałam w górę i napotkałam te niebieskie tęczówki w których teraz malował się ból i ogromny smutek.

KIK I L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz