Po chwili nie mogłam już utrzymać Isaac'a pod wodą. Raz gdy odpuściłam, chłopak od razu się wynurzył.
Deaton zaczął krzyczeć.
- Katherine! Nie możesz go puszczać! Potrzebujemy twojej siły.
Jęknęłam i mocniej przytrzymałam Lahey'a, woda pryskała na mnie mocząc mi ubrania. Weterynarz skinął, sygnalizując nam, że należy już go puścić.
- Isaac. - zwrócił się do niego, chłopak wypłynął i wziął głęboki oddech.
Właściciel kliniki uniósł palec.
- Pamiętajcie, że tylko ja mogę do niego mówić. Zbyt wiele głosów, może nam nie pomóc. - wszyscy skinęliśmy.
- Isaac, słyszysz mnie?
- Tak. - potwierdził.
Westchnęłam i potarłam twarz.
- Gdzie ona jest? Gdzie jest Katherine? Chcę moją Katherine! - zaczął łapać rękami powietrze, jakby próbował coś dotknąć.
Moja Katherine? Nie ma mowy, że on ciągle mnie lubi, kilka miesięcy temu dosadnie mi to wyjaśnił.
Pokręciłam głową.
- Nie może tego robić. - powiedziałam Deaton'owi. - A poza tym ja tego nie zrobię.
Nie pozwolę mu bawić się moimi emocjami.
Kierowałam się do wyjścia, głos Isaaca jednak mnie zatrzymał.
- Proszę... Powiedz mi gdzie jest.
- Katherine proszę. - Deaton poprosił. - Potrzebuje cię.
Przygryzłam wargę i spojrzałam na mojego brata. Skinął do mnie lekko, widać było, że sam walczy ze sobą. Wiedział co się stało pomiędzy mną i Isaac'iem. Wiedział jak bliscy sobie byliśmy.
Westchnęłam, poddana podeszłam do wilkołaka i złapałam go za rękę, nasze palce się złączyły. Tęskniłam za tym. Nie chciałam tego tak bardzo, nie chciałam tęsknić za nim. Chłopak westchnął i widocznie rozluźnił się.
- Jestem doktor Deaton. Chciałbym zadać ci kilka pytań, nie masz nic przeciwko? - zapytał lekarz.
Isaac westchnął lekko.
- Nie mam. - wysapał.
- Chciałbym zapytać cię o noc, kiedy znalazłeś Erickę i Boyda. - powiedział łagodnie.
Głośny grzmot rozbrzmiał zaraz po tych słowach.
- Przerażające... - wyszeptałam.
- Chciałbym, abyś opowiedział to tak żywo jak możliwe. Pamiętaj, wspomnienia nie mogą cię zranić. Jesteś dokładnie...
- Nie chcę tego robić! - wilkołak mu przerwał. - Nie. Nie. Nie chcę!
- Uspokój się. To tylko wspomnienia. - weterynarz powtórzył spokojnie.
- Nie chcę tego robić! - Isaac panikował.
Deaton spojrzał na mnie, a ja wywróciłam oczami.
- Isaac? - wybełkotałam.
Lahey uśmiechnął się szeroko, uspokoił się lekko i mocniej ścisnął moją dłoń.
- Kat. - wysapał szczęśliwie.
- Możesz to sobie przypomnieć dla mnie.. - zaczęłam.
Ponownie zaczął się rzucać.
- Nie! Nie, proszę! Nie zmuszaj mnie do robienia tego Katherine!
Lekko go popchnęłam.
- Shh, jest dobrze. Issac jest w porządku. Proszę, po prostu sobie przypomnij. - prosiłam. - Dla mnie. - dodałam i spojrzałam na weterynarza.
Chłopak westchnął lekko.
- Dla ciebie... - wyszeptał. - To...to, to nie jest dom. To... jest... jest kamień... marmur, tak mi się wydaję. - uśmiechnęłam się lekko i potarłam go po ramieniu, widziałam jak na jego ramieniu pojawiła się gęsia skórka, nie wiedziałam czy to z powodu mojego dotyku czy może z powodu zimnej wody.
- Dobrze, idzie ci świetnie! - naciskałam.
- Jest tam dużo kurzu... i ... tak pusto... Jakby było opuszczone. - opuszczony bank pojawił się od razu w mojej głowie, ale zatrzymam to dla siebie dopóki nie będę miała pewności.
Grzmot na zewnątrz ponownie rozbrzmiał.
-Isaac? - zapytałam. - Isaac. - naciskałam.
- Ktoś tu jest! Kat! Pomóż mi! Ktoś tu idzie! - krzyczał łapiąc mnie za ramię.
Spanikowałam i spojrzała na Deatona.
- Isaac. Uspokój się!
- Nie! Nie! O...oni mnie widzą! Pomocy! Widzą mnie! - jego uścisk zacisnął się a ja zawyłam. Usłyszałam jak coś strzeliło. Następne co widziałam to kość wystającą z mojej oliwkowej skóry.
Scott, Stiles i Derek patrzyli na mnie. Mrugałam starając się powstrzymać łzy bólu, skupiłam się na Isaacu. Chłopak krzyczał, rozchlapywał wodę.
- Isaac. Hej, shh. Isaac, nic się nie dzieje. Nie mogą cię już zranić. - uspokajałam go. Trzymał w napięciu moją złamaną rękę. - Opowiedz nam co widzisz..
Nie słyszałam już co mówili, było tak, jakbym znowu była w głowie Isaac'a. Widziałam wszystko. Jak go zabierają, torturują, widziałam Ericę.
O Boże.
Wszyscy patrzyli na mnie ze znakiem zapytania wyrysowanym na twarzy. Krzyczeli, kiedy Isaac też krzyczał w ... banku.
Wiedziałam.
Derek nie przestawał krzyczeć, więc uderzyłam go w twarz.
- Przestań krzyczeć! - syknęłam, rycząc głośniej niż Derek mógłby. - Po prostu się zamknij. Daj mu sekundę.
Spojrzał na mnie wkurzony i wypluł krew z ust.
- To nigdy więcej się nie powtórzy, łapiesz?
- Nieważne. Nie kontrolujesz mnie. - syknęłam.
- Widzę ciało... Nie rusza się... Jest martwa! - krzyknął. - To Erica! - ponownie zapłakał, a nastrój w pokoju od razu się zmienił.
Isaac ponownie zaczął się rzucać. Widziałam jak złapał za ręcznik. Nie zwracałam już uwagi na kogokolwiek innego. On stał się najbardziej fascynujący. Wszyscy byli w szoku, z powodu informacji o Erice. Chłopak rozejrzał się po pokoju.
- Co? -martwił się.
Westchnęłam, przejechałam palcami po włosach.
- Pamiętasz co powiedziałeś zanim wróciłeś? - zapytałam.
Pokręcił głową przecząco.
Westchnęłam ponownie.
- Powiedziałeś, że zanim cię zauważyli, zobaczyłeś ciało... martwe... - wyszeptałam.
- Czyje?
Tym razem Stiles przemówił.
- Ericki. - wszyscy na niego spojrzeliśmy. - Powiedziałeś, że to była Erica.
Oh chłopie.
CZYTASZ
My Teen Wolf | Teen Wolf [1] PL
FanficS E Z O N 3 A Co robisz, kiedy jesteś nastoletnim wilkołakiem? Skopujesz innym tyłki. TO TYLKO T Ł U M A C Z E N I E, WSZELKIE PRAWA NALEŻĄ DO @coyxtedesires ALL R I G T H S RESERVED TO @coyxtedesires