Rozdział 16.

767 52 10
                                    

- Jared!  Nawet się nie waż wymiotować! Twoje wymioty spowodują, że ja zwymiotuje, co będzie obrzydliwe! - krzyknął trener. 

- Proszę, nie mówmy o wymiotowaniu... To niesmaczne. - wzdrygnął się, nadymając policzki tak jakby miał puścić pawia. 

Trener zmrużył oczy. 

- Mógłbym zwymiotować na ciebie, Jared. 

- To niesmaczne. To niesmaczne. - chłopak pokręcił nerwowo głową. 

- Reszta z was! - zaczął trener. - Nie myślcie, że ominie nas spotkanie, tylko dlatego, że jest jakiś mały korek, albo t-tornado! Dotrzemy tam! Nic nas nie powstrzyma. Stilinski opuść rękę! - krzyknął. 

Stiles również krzyknął, a ja podskoczyłam. 

- Za dwa kilometry jest zjazd, może zatrzymamy się tam? 

- Nigdzie się nie zatrzymamy. - przerwał mu trener. 

Stiles jedynie pokiwał głową i opuścił rękę. 

- Okej, ale jeśli się zatrzymamy.. 

- Stilinski! - zagwizdał. - Zamknij się! Naprawdę, to mały autokar! Przestań mi zadawać pytania! 

Chłopak opadł ponownie na siedzenie i westchnął. 

- Nienawidzę go! - odezwał się do nas. - Dodzwoniliście się do Deatona?

Nie byłam w stanie podnieść głowy, a tym bardziej się odezwać, tak samo mój brat.

- Skrzynka pocztowa. 

Stiles starał się wyciągnąć telefon, uderzając mnie przy tym, co spowodowało u mnie płacz. Złapałam się za brzuch i zawyłam. 

- O mój Boże! Katherine, przepraszam! Koniec tego, dzwonię do Lydii i Allison. 

Scott spojrzał na niego dziwnie. 

- Jak nam pomogą skoro są w Beacon Hills.

Stiles pokręcił głową i wybrał numer. 

- Jadą za nami od kilku godzin. Ironia losu. - wycedził. 

Pokręciłam głową i cicho się zaśmiałam, zaraz po tym jęknęłam. Ból stawał się nie do zniesienia. Gdy lekko uniosłam głowę, zaraz upadła na ramię Stilesa, westchnął gdy na mnie spojrzał. 

Lydia odebrała, a Stiles pokrótce wyjaśnił jej sytuację. 

- Okej, Scott i Katharine są ranni... a ona co chwile mdleje. 

Nie mogłam użyć swojego wilkołaczego uzdrowienia. Byłam zbyt słaba, skupiałam się jedynie na głosie Stilesa. 

- Nie, nie uzdrawiają się. Wydaję mi się, że tak właściwie to im się pogarsza! Krew staje się czarna. Co jest nie tak? Ja nie.. co.. czy wyglądam jakbym miał specjalizacje w sprawię Wilkołaków?! Nie wiem.. - wyszeptał teatralnie. 

Znowu zrobiło mi się słabo... Obraz zanikał przed moimi oczami. 

- Katherine? Hej! Katherine! Hej! Spójrz na mnie! -syknął chłopak. - Skup się! Nie zasypiaj okej? Znowu mdleje. 

Skinęłam delikatnie głową starając się nie zamknąć oczu. Zauważyłam swojego brata, patrzącego na mnie pełnego skupienia. 

- Nic mi nie jest, Scotty. - westchnęłam. 

Wziął moja dłoń i lekko ją ścisnął. 

- Nic nam nie będzie, okej? 

Skinęłam jedynie głową. 

My Teen Wolf | Teen Wolf [1] PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz