- Jared! Nawet się nie waż wymiotować! Twoje wymioty spowodują, że ja zwymiotuje, co będzie obrzydliwe! - krzyknął trener.
- Proszę, nie mówmy o wymiotowaniu... To niesmaczne. - wzdrygnął się, nadymając policzki tak jakby miał puścić pawia.
Trener zmrużył oczy.
- Mógłbym zwymiotować na ciebie, Jared.
- To niesmaczne. To niesmaczne. - chłopak pokręcił nerwowo głową.
- Reszta z was! - zaczął trener. - Nie myślcie, że ominie nas spotkanie, tylko dlatego, że jest jakiś mały korek, albo t-tornado! Dotrzemy tam! Nic nas nie powstrzyma. Stilinski opuść rękę! - krzyknął.
Stiles również krzyknął, a ja podskoczyłam.
- Za dwa kilometry jest zjazd, może zatrzymamy się tam?
- Nigdzie się nie zatrzymamy. - przerwał mu trener.
Stiles jedynie pokiwał głową i opuścił rękę.
- Okej, ale jeśli się zatrzymamy..
- Stilinski! - zagwizdał. - Zamknij się! Naprawdę, to mały autokar! Przestań mi zadawać pytania!
Chłopak opadł ponownie na siedzenie i westchnął.
- Nienawidzę go! - odezwał się do nas. - Dodzwoniliście się do Deatona?
Nie byłam w stanie podnieść głowy, a tym bardziej się odezwać, tak samo mój brat.
- Skrzynka pocztowa.
Stiles starał się wyciągnąć telefon, uderzając mnie przy tym, co spowodowało u mnie płacz. Złapałam się za brzuch i zawyłam.
- O mój Boże! Katherine, przepraszam! Koniec tego, dzwonię do Lydii i Allison.
Scott spojrzał na niego dziwnie.
- Jak nam pomogą skoro są w Beacon Hills.
Stiles pokręcił głową i wybrał numer.
- Jadą za nami od kilku godzin. Ironia losu. - wycedził.
Pokręciłam głową i cicho się zaśmiałam, zaraz po tym jęknęłam. Ból stawał się nie do zniesienia. Gdy lekko uniosłam głowę, zaraz upadła na ramię Stilesa, westchnął gdy na mnie spojrzał.
Lydia odebrała, a Stiles pokrótce wyjaśnił jej sytuację.
- Okej, Scott i Katharine są ranni... a ona co chwile mdleje.
Nie mogłam użyć swojego wilkołaczego uzdrowienia. Byłam zbyt słaba, skupiałam się jedynie na głosie Stilesa.
- Nie, nie uzdrawiają się. Wydaję mi się, że tak właściwie to im się pogarsza! Krew staje się czarna. Co jest nie tak? Ja nie.. co.. czy wyglądam jakbym miał specjalizacje w sprawię Wilkołaków?! Nie wiem.. - wyszeptał teatralnie.
Znowu zrobiło mi się słabo... Obraz zanikał przed moimi oczami.
- Katherine? Hej! Katherine! Hej! Spójrz na mnie! -syknął chłopak. - Skup się! Nie zasypiaj okej? Znowu mdleje.
Skinęłam delikatnie głową starając się nie zamknąć oczu. Zauważyłam swojego brata, patrzącego na mnie pełnego skupienia.
- Nic mi nie jest, Scotty. - westchnęłam.
Wziął moja dłoń i lekko ją ścisnął.
- Nic nam nie będzie, okej?
Skinęłam jedynie głową.
CZYTASZ
My Teen Wolf | Teen Wolf [1] PL
FanficS E Z O N 3 A Co robisz, kiedy jesteś nastoletnim wilkołakiem? Skopujesz innym tyłki. TO TYLKO T Ł U M A C Z E N I E, WSZELKIE PRAWA NALEŻĄ DO @coyxtedesires ALL R I G T H S RESERVED TO @coyxtedesires