Lubiłam siadać w oknie, kiedy byłam smutna. Tak jak teraz. Dziś niebo zaczęło płakać ze mną. Chmurki roniły wielkie łzy i upuszczały je na ziemię. Kropelki dudniły o parapet. Otworzyłam okno, aby poczuć zapach smutku nieba. Uspokajał mnie. Moje łzy zmieszały się z deszczem.
Rodzice znów się dziś pokłócili. Mamusia dużo krzyczała, a tatuś rozbił szklankę na podłodze. Uciekłam kiedy zobaczyłam, że stłuczone szkoło jest zabarwione krwią. Nienawidziłam tego oglądać. Dalej słyszę, że się kłócą. Są w salonie. Mama chodzi w kółko w zdenerwowaniu, a tata gestykuluje i przestawia rzeczy na półkach. Dobrze znam ten hałas. Za często go słyszę.
Dlatego lubię siedzieć w oknie. Dźwięki z zewnątrz trochę ich zagłuszają. Auta, inne dzieci i dorośli, ptaki-na dworze jest naprawdę głośno. Tylko dziś jest ciszej. Ludzie się pochowali, ponieważ niebo płacze. Ludzie nie lubią tonąć w czyichś łzach.
Szkoda, że nie ma tu mojego dziadka. On by się do mnie uśmiechnął i by mnie pocieszył. Jest tak wesoły, że mógłby rozśmieszyć smutne niebo. Potem poszedł by do rodziców, a oni by się pogodzili i przytuliliby mnie. Dawno nie widziałam dziadka, ale mamusia mi mówi, że czuje się bardzo dobrze i że jest szczęśliwy.
Przetarłam mokre policzki dłonią.
Nie wiem czy to przez deszcz czy przez łzy.
- Hej! - przez dudniące krople, przedarł się czyjś krzyk. Spojrzałam w dół, starając się nie wychylić za mocno. Na chodniku stał chłopiec, mniej więcej w moim wieku i machał do mnie. – Hej! Dziewczyno z okna! – Odmachałam mu, aby wiedział, że słucham. – Mogłabyś mi pomóc? Mogłabyś zejść?
Zaciekawiona zeskoczyłam z parapetu i wyszłam z pokoju. Powoli zeszłam po schodach, starając się nie narobić hałasu, choć i tak nie sądzę, aby rodzice byli w stanie usłyszeć coś poza swoimi krzykami. Wyszłam z domu i przywołałam chłopca, aby stanął pod daszkiem nad drzwiami i nie zmókł za bardzo.
- Zgubiłem się i nie wiem jak wrócić...
- Powiedz mi jak wygląda twój dom. Daleko odszedłeś?
- Właściwie to nie wiem, po prostu szedłem... Ummm... To jest taki żółty dom, dosyć duży... um... z czarnym dachem i takim numerkiem przy drzwiach... jakby.... umm... czternaście? Albo szesnaście...
- Nie znam żadnego żółtego domu... przykro mi...
- Dlaczego płakałaś w oknie?
- Pomogę ci. Choć.
- Jak chcesz to zrobić? Nie wiemy gdzie to jest...
- Nie wiemy dokąd iść, więc po prostu zgubimy się razem. – Chwyciłam go za rękę i wyszliśmy w deszcz. Uniosłam głowę wysoko i pozwoliłam wodzie oczyścić mnie z resztek łez. Szliśmy wolnym krokiem przed siebie. Nie zastanawialiśmy się nad tym co robimy. Czasem tylko, kłóciliśmy się w którą stronę skręcić, ale zawsze znajdowaliśmy rozwiązanie...
- Orzeł czy reszka?
- Orzeł. – Wyrzucił monetę w powietrze i zgrabnie złapał ją parę sekund później. Uśmiechnął się patrząc na monetę.
- Reszka. – zaśmiałam się widząc jego zwycięską minę. Spacerowaliśmy dosyć długo. Zastanawiałam się czy rodzice już zauważyli, że wyszłam. Być może dalej się kłócą.
- Dlaczego płakałaś w oknie? – zapytał znowu. Pokręciłam jedynie głową z niedowierzaniem.
- Po prostu się zawiodłam... - Milczeliśmy przez chwilę. W ciszy chłonęliśmy urok miejsca w którym się znaleźliśmy. Śliczne ceglane domki były ściśnięte na małej alejce w nieznanej nam dzielnicy. Myślę, że to najbardziej urocza uliczka jaką widziałam.
- Wiem gdzie moglibyśmy pójść i nigdy więcej nie czuć się zawiedzeni. Zbudujemy zamki z piasku...
- Będą naszą fortecą. - dokończyłam za niego i uśmiechnęłam się. Znów szliśmy za ręce, ale tym razem on prowadził. Nie trwało to długo. Plaża znajdowała się na końcu uliczki. Chłopiec powiedział, że bywał tu z siostrą i dlatego wiedział, gdzie iść. Nie mógł sobie jednak przypomnieć którędy wrócić. Dlatego wciąż byliśmy zgubieni, ale nie przeszkadzało nam to. Faktycznie zbudowaliśmy zamek z piasku. Z wieloma wieżyczkami i zdobieniami. To był ogromny pałac.
- Będę twoim królem, jeśli tylko zgodzisz się być moją królową. - Zaśmiałam się w odpowiedzi i pokiwałam ochoczo głową. Marzyłam, aby tak było już zawsze. Nie chciałam wracać do domu. Mogłabym spędzić wieczność, mając dziesięć lat i bawiąc się na plaży z nieznajomym chłopcem. Nawet nie zauważyliśmy kiedy przestał padać deszcz, a niebo przecięły promyczki słońca, wychodzącego pod chmur. Długo jeszcze siedzieliśmy na plaży. Rozmawialiśmy o wszystkim o czym się dało. Dawno nie śmiałam się tak szczerze. Wydaje mi się, że zasnęliśmy...
Słońce właśnie wschodziło, kiedy znalazł nas policjant. Obudził mnie dźwięk jego ciężkich kroków na piasku. Chłopiec już nie spał, siedział przy naszym zamku i uważnie lustrował mężczyznę zmierzającego w naszą stronę. Przetarłam zaspane oczy. Woda migotała w porannym słońcu, a okolica wydawała się jeszcze piękniejsza niż wczoraj. Kilka mew przeleciało nad nami, radośnie popiskując.
- Shannel Elev? –zapytał mężczyzna spokojnie, przerywając mi podziwianie otoczenia. Skinęłam powoli głową w odpowiedzi. Domyślam się, że rodzice zauważyli moje zniknięcie. –Musisz pójść ze mną, dobrze? Jestem policjantem i zaprowadzę cię do mamusi, dobrze? – ponownie skinęłam głową, po czym zapytałam chłopca czy chce iść ze mną. Pan zdawał się nie zwracać na niego uwagi. Może jego rodzice jeszcze nie wiedzą, że zniknął? On tylko wzruszył ramionami, ale poszedł za mną i policjantem. Mało rozmawialiśmy w drodze powrotnej. Tylko mężczyzna pytał mnie o różne rzeczy: Jak się tam znalazłam, czy nic sobie nie zrobiłam, dlaczego wyszłam z domu i inne. Ja nie chciałam odpowiadać, to nie była jego sprawa. On musi mnie tylko doprowadzić do domu, a potem może uda mu się znaleźć żółty dom chłopca. Dalej trochę rozmawialiśmy, gdy pan przestał zadawać te swoje pytania. Powiedział mi, że cieszy się, że do niego wyszłam i spędziliśmy ten czas razem. Bądź co bądź lepiej się zgubić we dwoje.
Droga powrotna zajęła nam dłużej niż drogą, którą szliśmy na plażę. Kiedy dotarliśmy do mojego domu byłam bardzo zmęczona i bolały mnie stopy. Mamusia przytuliła mnie, a tatuś pocałował mnie w czoło. Potem bardzo się na mnie zdenerwowali i zaczęli krzyczeć, ale było warto. Po za tym moi rodzice i tak bardzo lubią krzyczeć.
Zanim weszłam do domu zapytałam chłopca o imię, zdążył je wykrzyknąć w ostatniej chwili.
Aleksander – powtórzyłam w myślach – chłopiec, który zgubił się szukając kogoś z kim mógłby się pobawić.

CZYTASZ
In our minds
Teen FictionCzy kiedykolwiek zastanawiałeś się o czym myślą inni tylko po to, aby zapomnieć? Czy nie wymyślałeś tragicznych historii o ludziach ci nieznanych, aby poczuć się lepiej? Zastanawiałeś się czy którykolwiek z nich jest popaprany tak samo jak ty? Cóż j...