When we try

46 8 3
                                        




        Była piękna. Zniewalająca i utalentowana. Choć wielu jej pragnęło nie zaniżało to jej wartości w moich oczach. Niepokojem napawało mnie jedynie to, że o nich wszystkich będę musiał być zazdrosny, gdy już ją zdobędę. Nie wiem czy mam aż tak podzielną uwagę. Trzeba by to nabyć zanim się na nią rzucę, co planuję już od dłuższego czasu. Oczywiście nie tak dosłownie. Mam zamiar się wykazać wszystkimi zaletami i cnotami nawet tymi, których nie posiadam. Wiem po prostu, że muszę jej bardzo zaimponować by zwróciła na mnie uwagę. Czuję, że jest nam to pisane, abyśmy byli razem, aby to  jej nogi owijały mój tors każdej nocy. Wczoraj, gdy znów przeszła obok mnie na korytarzu, a zapach jej perfum odurzył mnie na parę godzin, postanowiłem, że nie mogę już dłużej zwlekać. Po prostu podejdę do niej. Na spokojnie omówię temat, licząc no to, że faktycznie będzie mnie słuchać. Później zobaczę jak się to wszystko potoczy. Przecież może się okazać, że ona mnie zauważyła już wcześniej i nie jestem jej obojętny. Być może łączy nas jeszcze więcej niż zakładałem? Nie obraziłbym się gdybym mógł do tej listy dopisać 'wzajemna miłość' lub 'łóżko' ewentualnie 'wspomnienia ze składziku woźnego'. Jednak, aby która kolwiek z opcji weszła w życie, muszę ruszyć swój piękny tyłek na parking i złapać ją zanim wyjdzie ze szkoły.

***

Przełamałem się. Cóż próbowałem. Mianowicie już wyjaśniam. Poszedłem na parking. Znalazłem ją. Przywitałem się z nią. Ona odpowiedziała. Po czym zamiast przejść do sedna sprawy zapytałem co było zadane z chemii. Spanikowałem pod wpływem jej oczu. Bowiem wpatrywała się w moją twarz z żarliwym zainteresowaniem z nutką czegoś nieokreślonego co z kolei intrygowało mnie. Zapatrzony w nieprzeniknioną i dziką zieleń zupełnie zapomniałem o konkretnym celu mojego otwierania ust, a w oczach dziewczyny pojawiały się pierwsze przebłyski irytacji, wymyśliłem coś na poczekaniu. Choć może bardziej jakby palnąłem pierwszą głupotę jaka wpłynęła na mój język. Nie jestem z siebie dumny. Jednak zdecydowanie bardziej żałuję iż nie podtrzymałem rozmowy, po otrzymaniu od niej odpowiedzi. Przecież mogłem to jeszcze naprawić. Może skoro nie potrafię przekazywać jej słownie tego co mam na myśli to może nie powinniśmy być razem? Nie to na pewno nie to. Ona tylko mnie onieśmiela. Po kilku rozmowach się przyzwyczaję. Po za tym kto powiedział, że to ja musze mówić. Mogę przecież godzinami siedzieć bezczynnie wsłuchując się w barwę jej głosu. Analizować to jak wymawia poszczególne głoski, jak się przejęzycza lub jak śmieje... Zresztą kto powiedział, że w ogóle trzeba mówić?
Czas na spróbowanie czegoś bardziej old-school'owego.

***

Rozejrzałem się niespokojnie po opustoszałym korytarzu. Mimo iż szanse były nikłe, aby ktokolwiek tędy przechodził, wolałem się upewnić. Podszedłem do czwartej szafki za węgłem i wziąłem głęboki oddech. Delikatnie wyjąłem kopertę z kieszeni kurtki i przyjrzałem się jej po raz ostatni. Uniosłem rękę i wsunąłem papier w szparę wywietrznika. Uśmiechnąłem się do siebie, gdy usłyszałem jak łagodnie opada na dno. Teraz już musi się udać.

***

-Ja też cię kocham! Naprawdę zaczynałam się bać, że to ja będę musiała powiedzieć to pierwsza, ale ten list... To było takie piękne! Nie mogłam nawet marzyć  o czymś takim...- nie potrafiłem wytłumaczyć tej głupiej dziewczynie, że jestem idiotą i pomyliłem szafki. Z jednej strony nie miałem serca, a z drugiej... Do tej blondynki nic kurwa nie docierało. Więc tak to właśnie istniałem, cały dzień odganiając natrętną laskę i oglądając się za moją królową.

„Ideał siedzi w miejscu mijany przez śmiertelników"

Napisałem na kartce i podsunąłem ją przyjacielowi, który odruchowo spojrzał na stolik dla popularnych, wiedząc o kim mowa. Pokręcił głową z politowaniem. Rzucił mi spojrzenie z uniesioną brwią, a ja tylko wzruszyłem niewinnie ramionami.

-Słuchaj, zrobisz tak- zaczął, ignorując paplającą bez ustanku blondynkę- Kupisz różę. Złapiesz ją samą, najlepiej na dworze, i powiesz jej że jesteś magikiem, wyciągniesz rękę za nią, tak jakbyś chciał ją objąć, a wtedy ja dam ci różę, więc będzie wyglądało jakbyś wyczarował z niej różę, a jak już się zachwyci powiesz tak: „Twoje oczy mogą mrozić, może też z nich ogień buchać. Jesteś jak ta roża, ładna i w ogóle, ale masz te pierdolone kolce. Mówię laska, jesteś niezła, teraz choć się ze mną ruchać"!!

***

Dysząc ciężko przeżywałem spełnienie ciała i największych licealnych marzeń. Dziewczyna jęknęła jeszcze cicho, wciąż żyjąc zdarzeniem sprzed paru minut. Jak się domyślacie zrobiłem dokładnie to co zostało mi powiedziane. Z wielkim zdziwieniem przyjąłem sukces planu i jego wszystkie następstwa. Po blondynce leżącej obok i z trudem łapiącej oddech stwierdzam, że nie poszło mi aż tak źle. Być może ktoś bardziej doświadczony, doszukał by się błędów... Jednak pomyślmy szczerze... Kto nie potrafi się pieprzyć? To jest coś zbyt naturalnego, za często pojawiającego się w rozmowach i za bardzo związanego z ludzką naturą, aby to zawalić. Przymknąłem oczy normując oddech. Mogę przysiąc, że uśmiechałem się sam do siebie, ciesząc się zwycięstwem. Pewnie, leżałbym w niemym zachwycie dużo dłużej, gdyby nie charakterystyczny dźwięk, dziewczyny ubierającej się po seksie. Chciałbym powiedzieć, że znałem, go z autopsji, ale w tym miejscu znaczną rolę odegrały filmy i seriale.  Zakłopotany podniosłem się na łokciach i podziwiałem ciało dziewczyny w całej okazałości. 'Może zrobiło jej się zimno?' pomyślałem, gdy zakładała przez głowę markowy sweter. Ona jednak spojrzała na mnie pobłażliwie i zachichotała. Wciągnęła na siebie resztę ubrań nie zmieniając wyrazu twarzy. Później, kiedy zorientowała się, że nie spuszczam z niej wzroku i wciąż oczekuję, aby do mnie wróciła, podeszła do mnie. Mogę przyrzec na wszechświat, że to było jej zdecydowanie najseksowniejsze pięć kroków w życiu. Pochyliła się nade mną, układając usta jak na kształt pocałunku. Dzieliły nas centymetry. Zadowolony, uśmiechnąłem się w jej stronę. Niezobowiązująco ułożyłem  rękę na jej karku. Kiedy już nasze usta miały się zetknąć ponownie, odezwała się, a były to słowa, których z pewnością nie zapomnę: „Nie myślałeś chyba, że mam zamiar zostać? Poprosiłeś, zgodziłam się, układ skończony. Faceci zawsze oczekują jednego, nie zależnie od tego jak wyglądają, oferują nam jedynie parodię szacunku i uczucia, aby dostać się do swojego małego raju. Ja tego nie kupuję. Niestety jednak, jestem zwierzęciem, które ma swoje potrzeby, więc... Gratuluję właśnie zostałeś setnym chłopakiem, którego wykorzystałam".

In our mindsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz