Kiss, Marry, Kill *Część 1* (Mark Got7)

271 8 11
                                    


Zwykły, październikowy dzień. Na szczęście była sobota, więc miałam spokój od szkoły. Cieszyłam się. Przynajmniej nie byłam bita i poniżana. Tak, Tak było w moim codziennym życiu szkolnym. Miałam bardzo dobre oceny. Same piątki i szóstki. Wszyscy na mnie mówili kujon, chociaż się tak nie czułam. Wszyscy się ode mnie odwrócili. Kiedyś miałam tylko koło siebie swojego już byłego chłopaka Minhyuka. To on przeciwstawił całą szkolę do ciebie.

Dzisiaj zaczynał się weekend. Postanowiłam nie marnować dnia, i poszłam się przejść do mojego ulubionego parku, nieopodal mojego domu. Była tam ławka, na której uwielbiałam siedzieć. Niedaleko moje miejsca wypoczynkowego, znajdowało się boisko do kosza. Lubiłam patrzeć, jak chłopcy tam trenowali. I tym razem się nie zawiodłam. Grali tam, ale to nie ci sami chłopcy. Jeden z nich przykuł moja uwagę. Kogoś ci przypominał, ale nie wiedziałam kogo. Stwierdzam, że zamiast siedzieć na ławce, to siądę na trawie, żeby lepiej widzieć chłopaka. Był szatynem. W pewnym momencie chyba się zorientował i popatrzył prosto w moje oczy, a ja speszona odwróciłam wzrok na trawnik. Nagle zobaczyłam przed sobą ich piłkę. Wzięłam ją i popatrzyłam do góry. Nade mną stal ten chłopak, który zwrócił moją uwagę. Wstałam i powiedziałam do niego:

-Chyba to twoje

-Dzięki-Wziął piłkę, łapiąc przy okazji moje ręce. Zaczerwieniłam się. On cicho zaśmiał się pod nosem, i uśmiechną się. Jeszcze bardziej się zaczerwieniłam.

Siedziałam tak jeszcze, dopóki nie skończyli grać. Otrzepałam się z trawy, i poszłam w stronę domu. Jak wróciłam, to zobaczyłam karteczkę na blacie w kuchni od mojej mamy. Zaczęłam czytać:

Kochanie, ja pojechałam w delegacje na tydzień do Ameryki. Zostanie z tobą ciocia. Kocham cię. Całuski.

Mama

Tak zawsze było. Mało co widziałam swoja mamę. Zawsze musiała gdzieś wyjeżdżać. Dlatego miałam z nią słaby, a nawet bardzo słaby kontakt. Natomiast z moja ciocia miałam świetny kontakt. Mogłam się jej wyżalić i o każdej rzeczy powiedzieć. Weekend zleciał mi bardzo szybko. Nie mogłam zapomnieć o tym szatynie.

Wróciłam do szkoły. Niestety. Zastanawiam się jak jeszcze żyje.

Zaczęły się lekcje. Pierwszą miałam godzinę wychowawczą. Weszła moja wychowawczyni. Sprawdziła listę obecności i zaczęła przemawiać. Jak to zawsze bywało ochrzaniała nas jacy jesteśmy niegrzeczni, (warto zaznaczyć, że byliśmy najgorszą klasą w szkole) to dzisiaj było inaczej.

-Słuchajcie dzieci.-Tak zaczęła pani-Dzisiaj zawita do naszej nowy uczeń. Proszę wejdź.

Nie mogłam wierzyć swoim oczom. To był ten sam chłopak, którego zobaczyłam w sobotę na boisku. Ten, który złapał mnie za dłonie i się uśmiechną.

-Słuchajcie, to jest Mark Tuan. -Skądź kojarzyłam jego imię i nazwisko Ale nie wiedziałam skąd.

-Mark jest pół Chińczykiem i w połowie Tajwańczykiem. Nie jest nawet w jednym procencie Koreańczykiem, więc proszę, zaakceptujcie go. Mark usiądź obok Solji. - Zarumieniłam się.

Usiadł obok mnie i się przedstawił.

-Hej jestem Mark.

-H-hej Solji.-Uśmiechną się.

Całą lekcję siedzieliśmy w ciszy. Skończyła się lekcja. Bałam się sama chodzić po korytarzu. Nie chciałam przechodzić znowu tortur. Byłam w drodze do biblioteki. Niestety dorwali mnie. Minhyuk popchną mnie tak, że upadłam na ziemię. Reszta chłopaków zaczęła mnie bić i kopać. Całej sytuacji przyglądał się Mark. Nie wierzyłam własnym oczom. Pierwszy raz bolały mnie ciosy zadawane przez chłopaków. Nie wiem czemu. Czy ja się zakochałam? Jak skończyli popatrzyłam się na Marka, a on na mnie. Zaczęły mi lecieć łzy z oczu. On to chyba zauważył. Szybko poleciałam do łazienki. Zamknęłam się w szkolnej kabinie. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Usłyszałam głos Marka, który był dość załamujący się.

-Solji! Solji! Jesteś!?-Stało mi się jeszcze smutniej. Najpierw patrzył na moje tortury w sposób obojętny a teraz? Nagle zaczął się mną interesować?

Usłyszałam oddalające się kroki Marka. Wyszłam jak poparzona z kabiny i poleciałam prosto do niego. Przytuliłam go od tyłu bardzo, i to bardzo mocno. Nagle ze zdziwieniem na mnie popatrzył. ja to zobaczyłam, speszyłam się i puściłam go.

-Przepraszam-Odparłam z lekkim rumieńcem.-Ja nie powinnam.

-Nie nic się nie dzieje. Ale to ja powinienem przeprosić przeprosić.-Mówił ze łzami w oczach i ze smutną miną.-Przepraszam. Ja powinienem inaczej się zachować. Powinienem ci pomóc.A ja jak ten debil patrzyłem na te tortury. Jeszcze raz bardzo przepraszam.

Widziałam, że był smutny. W pewnym momencie nie wytrzymał i się popłakał. Słodko wyglądał, ale nie mogłam patrzeć jak mój nowy kolega z ławki płacze, więc go przytuliłam. On odwzajemnił uścisk. Słyszałam przy uchu, jak szlocha. Mi też zrobiło się smutno. Czułam, jak łzy spływają po moich policzkach. Ja z Markiem oddaliliście się od siebie. Mark zauważył, że lekko płaczę. Położył ręce na twoich policzkach i kciukami wycierał spływające łzy. Uśmiechną się do mnie swoim ciepłym uśmiechem. Odwzajemniłam uśmiech

***

Witajta ludzie!!!

Oto mój pierwszy z pierwszych fanfików jakie napisałam w swoim życiu.

To opowiadanie napisałam wcześniej niż I Need You ♥

(Jeśli jeszcze nie widzieliście I Need You ♥ To polecam ;))

Ten fanfik ma ciąg dalszy, ale postanowiłam, że rozbiję to na dwie części.

Ogółem postaram się być bardziej aktywna.

Mam nadzieję, że będziecie cierpliwie czekać na dalszą część.

Stwierdziłam, że te fanfiki będą wolno pisane.

Też chce mieć czas na I Need You ♥ który chce dodawać co tydzień w weekendy, ale jakoś nie mam czasu xD

Także no do zobaczenia w kolejnej części tego fanfika.

Buziaczki papa. :*

Kpop FanFiction :)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz