4. Co pan wyprawia?!

16 4 2
                                    

- Znasz moje imię?...
- Tak, Ashton Collins 18 lat, 2 liceum.
Spojrzałem na niego zdziwiony...Z kąd on mnie zna?...
- Przepraszam kim pan jest...?
- Nie powinno Cię to interesować maluszku. Dziś pójdziesz ze mną.
- Nie. - uparłem się.
- Nie kłóć się ze mną mały i tak na dobre Ci to nie wyjdzie.
- Nigdzie z panem nie idę!
- Młody...- Złapał mocno mój nadgarstek i przybliżył do najbliższego drzewa.
- Co pan wyprawia?! - zarumieniłem się cały na policzkach. Na co on mnie pocałował...czułem jego język było to obżydliwe robić z jakimś obcym żulem z pod biedronki! Próbowałem się przez cały czas wyrwać. Na nic... próbowałem nawet go kopnąć! A on dalej się nie chciał odkleić! Jak jakiś magnez do lodówki!
- Mmm...- Przestał mnie w końcu całować i lekko się oddalił.
- Jest pan chory psychicznie!!
- No cóż. - Zaśmiał się lekko. Co za chuj no ja nie wytrzymam! Zaraz mu przywale!
- Co pana śmieszy? - Powiedziałem stanowczo.
- Ty maluszku, ty...- Dalej się śmiał.
- Ygh!...ile razy mam mówić, żeby pan tak na mnie nie mówił?! - Gwałtownie spojrzałem na ziemię.
- Oj...Ashton,Ashton...- Spojrzał na mnie.
- Nie chcę pana już widzieć! - Wróciłem z powrotem do szkoły.

~ Wiem jak zawsze krótki rozdział,ale jak będą krótsze będzie ich więcej! :D ~

| h u r t | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz