Budzi mnie głośny dźwięk pukania do drzwi. Zrywam się gwałtownie z łóżka i podchodzę do drzwi, w których szybko pzekręcam klucz i naciskam na klamkę. Za drzwiami zauważam, jak zawsze uśmiechniętą Clarę, trzymającą w ręce miotłę i niebieską szmatkę do ścierania kurzu.
- Oh cześć. - mówię, pocierając oczy.
- Witaj panienko Carmen. - mówi wchodząc do mojego pokoju. - Ubierz się i zejdź na dół. Śniadanie już gotowe. - informuje i zaczyna zamiatać podłogę.
- Co dzisiaj jest ? - pytam, ruszając do garderoby.
- Jajka z bekonem i kanapki z zapiekanym serem. - odpowiada, a ja wzycham i zakładam na siebie kwiatową sukienkę.
- Chcesz mnie utuczyć ? - parskam śmiechem, gdy wracam do pokoju.
- Ależ skąd. - uśmiecha się i odgarnia kosmyk kręconych włosów z twarzy.
Chichoczę pod nosem, wsuwam na stopy pantofle i ruszam do wyjścia. Opuszczam pokój, zostawiając tam Clarę i schodzę na dół. Wkraczam do kuchni i od razu żałuję tej decyzji, ponieważ zastaję tam mamę, która popija kawę, wpatrując się w laptop.
Podchodzę do blatu, gdzie znajduje się talerz z moim śniadaniem. Chwytam talerz do rąk i próbuję wydostać się z pomieszczenia niezauważona, jednak nie udaje mi się tego zrobić, bo mama podrywa głowę do góry i spogląda na mnie.
- Cześć córeczko. - mówi z uśmiechem. - Siadaj tu obok mnie.
Wzycham i siadam przy stole na krześle naprzeciwko niej i zaczynam jeść swój pierwszy posiłek. Stram się go zjeść dość szybko, żeby mama nie zdążyła zadać mi pytań odnośnie wczorajszego wieczora, który moim zadaniem wypadł fatalnie.
- Więc Carmen... - zaczyna, a ja już wiem, że nie wywinę się tak łatwo. - Dlaczego wczoraj tak szybko uciekłaś z kolacji ? - pyta, zamykając laptop i wlepiając we mnie swój wzrok.
- Źle się czułam. - rzucam, po czym wkładam kawałek bekonu do ust.
- A dlaczego wyrzuciłaś Chada z pokoju ? Jego rodzice nie byli zadowoleni z tego powodu.
- Nie obchodzą mnie jego rodzice, a tym bardziej on. -mówię oschle.
- Carmen ! Zachowuj się ! Wiesz przecież, że nie chcemy żyć w niezgodzie z Graysonami.
- Dobrze o tym wiem. I wiem też, że checie żabym była w związku z Chadem !
- To cudowne, nieprawdaż ?
- Nie ! To nie cudowne ! - wybucham, rzucając widelcem w talerz. - Nie chcę być z Chadem i nigdy z nim nie będę.
- Córeczko, akurat ty tutaj masz najmniej do powiedzenia. - mówi, czym wprawnia mnie w osłupienie.
- Słucham ?
- Wszyscy chcą byś była z synem Graysonów.
- Wszyscy ? To znaczy kto ?
- Ja, tata, państwo Grayson i Chad.
- Ale ja nie chcę ! Nie rozumiesz tego ?
- Carmen posłuchaj...
- Nie ! To ty posłuchaj. Żyję w wolny kraju i wcale nie muszę cię słuchać. Mamy dwudziesty pierwszy wiek i jeśli będę chciała to mogę związać się nawet ze złomiarzem.
- Nigdy na to nie pozwolę ! Będziesz z Chadem. Już jest wszystko ustalone.
- Tobie chyba naprawdę nie zależy na moim szczęściu.
- Oczywiście, że mi zależy. Dlatego właśnie zaangażujesz się w związek z Graysonem, ponieważ jego rodzice są zamożni, tak samo, jak my.
- Aha, czyli mam rozumieć, że mam z nim być nawet jeśli gdy go nie kocham.
- A nie kochasz ?
- Nie ! Od jakichś dziesięciu minut próbuję ci to wyjaśnić.
- To nie ważne. - mówi machając ręką. - Twój ojciec i ja też wzięliśmy ślub na prośbę naszych rodziców, a nie z miłości.
- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że ja mam wyjść za mąż za Chada Graysona ?
- Tak ! Właśnie to mówię. - uśmiecha się.
- Tego już za wiele ! - wykrzykuję, wstaję z krzesła i ruszam na górę.
Wpadam do pokoju, wymijam Clarę i rzucam się na łóżko. W sekundę czuję na plecach czyjąś dłoń. Oczywiście, że to Clara, moja matka nigdy by czegoś takiego nie zrobiła.
- Co się stało kochanie ? - pyta, a ja odwracam głowę, podpieram ją na rękach i spoglądam na Clarę smutno.
- Rodzice chcą mnie swatać z Chadem.
- Z tym, który był u nas wczoraj z rodzicami na kolacji ?
- Dokładnie z tym.
- Uważam, że to najgorszy pomysł na który wpadli twoi rodzice.
- Wiem, prawda ! Według nich muszę z nim być, bo wtedy nie skompromituję rodziny i zwiększę rodzinny majątek.
- To największa bzdura jaką słyszałam !
- Ale ja go nie kocham i wiem, że nigdy nic do niego nie poczuję. Bycie z nim to była by pułapka, a tym samym samobójstwo, bo prędzej się zabiję niż z niego wyjdę.
- Nie mów tak skarbie. - mówi, głaszcząc mnie delikatnie po plecach.
- Ale taka jest prawda.
- Nie myśl już o tym. Jakoś się z tego wywiniesz. - uśmiecha się do mnie ciepło. - Ciesz się sobotą. Masz jakieś plany ?
- Przychodzi dziś do mnie kolega ze szkoły. Będzie mnie uczył śpiewać.
- Śpiewać ? - pyta zaskoczona.
- Ah tak, zapomniałam ci powiedzieć, że... - urywam, podnosząc się. - dołączyłam do grupy uzdolnionych muzucznie.
- Jak to się stało ?
- Poszłam zanieść nauczycielowi pieniądzę na wycieczkę szkolną i trafiłam na próbę do konkursu muzycznego.
- Będziesz brała w nim udział ? - pyta podekscytowana.
- Jeśli na czas nauczę się śpiewać, to tak. - uśmeicham się.
- To świetna wiadomość ! - mówi radośnie i przytula mnie mocno.
- Nie płacę ci za obijanie się w pracy. - słyszymy nagle zrzędliwy głos mojej matki.
Clara odsuwa się szybko ode mnie, schodzi z łóżka i wygładza dłońmi swój fartuszek.
- Przepraszam. - mówi opuszczając głowę.
- Co to za pogaduszki ? - pyta, wchodząc jedną nogą za próg mojego pokoju.
- Właśnie mówiłam Clarze, że dołączyłam do... - nie dokańczam, ponieważ telefon matki zaczyna dzwonić, a ona jak na zawołanie odbiera go, po czym znika za rogiem.
Wzdycham i opadam na łóżko plecami, podczas gdy Clara wraca do sprzątania mojego pokoju. Chwytam komórkę i zauważam kilka widaomości od Chada.
Chad: Carmen przemyśl to.
Chad: Według mnie bylibyśmy świetną parą.
Chad: Daj nam szansę.
Chad: Nie odpuszczę.
Wywracam oczami, wyłączam telefon i rzucam go na szafeczkę nocną po prawej stronie łóżka.
- Kiedy przyjdzie twój kolaga. - pyta Clara, nie przestając ścierać mebli.
- Około pierwszej. - odpowiadam. - A mama o której wychodzi ?
- Twoja mama wychodzi do pracy o dwunastej.
- To super ! Nie będę musiała jej się tłumaczyć, kto do mnie przyszedł i czego chce. - mówię uszczęśliwiona.Następne dwie godziny spędzam w łóżku, oglądając Kryminalne Zagadki Miami. Gdy mama wychodzi do pracy, zaczynam się przygotowywać na przybycie mojego gościa. Rozczesuję włosy, robię lekki makijaż i schodzę na dół, gdzie spotykam Clarę sprzątającą kuchnię.
- Potrzbujesz pomocy ? - pytam.
- Nie Carmen. - odpowiada.
- Finn zaraz tu będzie. - informuję.
- Ma na imię Finn ?
- Tak. - przytakuję.
- Dziwne. Tak miał na imię me... - Clara nie dokańcza, ponieważ przerywa jej dźwięk dźwonka od drzwi, który rozchodzi się po całym domu.
Kobieta rusza do drzwi, a ja zaraz za nią. Clara naciska klamkę i otwiera drzwi, za którymi stoi Finn, trzymający z ręce sportową torbę.
- Um, co ty tutaj robisz ? - pyta Clara, a ja marszczę brwi i spoglądam na nią.
- To jest Finn. - mówię. - Przyszedł uczyć mnie śpiewu.
- Nie. To jest mechanik, który wczoraj przyszedł naprawić hummera twojego ojca.